czwartek, 5 maja 2016

Zapytajcie Zimmera...

     Podobno, kiedy zaproponowano Mu pierwszy koncert, skwitował to ogromnym zdziwieniem...Podobno, kiedy wyszedł po raz pierwszy na scenę wypełnionej po brzegi sali, zaniemówił z zaskoczenia...Podobno, nie wierzył, że Jego muzyka może przyciągać Słuchaczy...
Podobno...
Bo od przedwczoraj jeszcze trudniej mi w to uwierzyć...
Ale od początku...
     Pisałam Wam, że na urodzinowe prezenty, otrzymaliśmy od Dzieciaków bilety na majowy koncert Hansa Zimmera...Niespodzianka była tym większa, że Dzieciaki miały nam w tym koncercie towarzyszyć...



     
     Wspólne wypady nie trafiają się nam często...
     Trudno było doczekać do wpisanej na biletach daty, ale dotrwaliśmy...
     Krakowska Arena powitała nas świetną organizacją...Policja kierowała wzmożonym ruchem...Ochroniarze panowali nad organizacją parkingów...
Bardzo lubię jak wszystko tak działa...
Grzeczne powitania...Sympatyczne uśmiechy...Perfekcyjne działanie...
Nawet to, że mnie Pan Ochroniarz nie wpuścił z butelką wody mineralnej mogę puścić w niepamięć...
W środku organizacja była równie dobra...
     Miejsca mieliśmy "na pięterku", na wprost sceny...

Dziesięć minut później Hala była pełna...

     Światła przygasły, a na odległą scenę wyszedł On...


     Grzecznie przywitał się łamaną polszczyzną, co oczywiście wywołało na Hali entuzjazm, a potem...
Ło Matko i Córko...
     "Wylądowałam" jak zaczęły się włączać światła...
Przerwa...
     W nosie czułam zapach paryskiej uliczki, którą pewnej nocy spacerowaliśmy z Panem N., a którą "odwiedzam" w wyobraźni, za każdym razem oglądając "Kod Leonarda da Vinci"...
Przed oczami przelatywały ostatnie błyskawice z "Króla lwa"...
Ręce mi się trzęsły...
     Bywałam już na różnych koncertach...Smakowałam różnej muzyki...Ale żeby tak mnie wzięło ??
No fakt...
     Nie każdy, kto tworzy muzykę jest Geniuszem...
     Nie każdy, kto gra muzykę jest Geniuszem...
     A tutaj miałam Geniusza na wyciągnięcie ręki...No...Może na kilkadziesiąt kroków...
     Na totalnym luzie...Jakby wcinał pajdę chleba ze smalcem, siedząc na ukwieconej łące...Hans Zimmer robił ze Słuchaczami co chciał...
     Już się nie dziwię, że Jego nazwisko widnieje w czołówkach wszystkich filmowych hitów...
Sama muzyka jest hitem...
     Tak jak Chopin zabierający nas na mazowieckie pola...Beethoven, z którym zwiedza się najmroczniejsze zakamarki Jego duszy...Z Zimmerem idzie się tam, gdzie poprowadzi...Na afrykańską sawannę...W zaułki Paryża...W niebyt "Incepcji"...W głębie oceanu...A nawet na rzymską arenę...
Można wszystko...
     Jak przełożyć obraz na dźwięk ??
Nie mam pojęcia...
Chociaż przez dwie godziny doświadczałam tego fenomenu...
     Zapytajcie Zimmera... 



6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Pięknie było mi na duszy,
      i się człowiek nieco wzruszył...;o)

      Usuń
  2. Miałaś niezłą podróż :-) Ale najpierw musiałaś obejrzeć te filmy. A ja nie kojarzę gościa. Z muzyki filmowej tylko nazwisko Morricone wywołuje w mojej pamięci fragmenty muzyki. Gdy muzyka w filmie jest intrygująca, wtedy sprawdzam, kto jest autorem; Zimmera nie pamiętam. Ale widzę, że z listy jego filmów wielu nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba wszystkie, a niektóre nawet po kilka razy...;o)

      Usuń
  3. Piękne chwile jak motyle,
    Lecz aż tyle....

    OdpowiedzUsuń