Z tylnej kanapy "Naguska" dochodził mnie radosny szept...
"Nudzić się nie będziecie"...
Fakt...
Przy takiej ilości planów, nuda jest ostatnią rzeczą jaka może nas dopaść...
Po drodze zasililiśmy jeszcze bagażnik w ziemię próchniczą, torf o niskim pH i korę drzew iglastych...
"Pasażerowie" z tylnej kanapy lubią "na kwaśno"...
A kwaśnego na "Wrzosowisku" niewiele...
Gleba i owszem żyzna...Bogactwem mineralnym aż kipi...Ale tak bardziej zasadowo...
No to czeka nas jeszcze przygotowywanie gruntów...
I ruszyła machina nasadzeniowa...
Najpierw poszły "dziwaki"...
- Pigwowiec japoński,
- Morwa biała,
- Dereń jadalny...
W tle mój "tył", kompostownik i pojemniki na gnojówkę z pokrzywy...
"Dziwaki" mają być jednoczenie "parawanem" dla części gospodarczej...Oczywiście poza moim "tyłem"..."Tył" jest mobilny i noszę go przy sobie...
Potem ruszyliśmy do kolejnego sektora...
Będzie winnica !!
Podobno klimat się ociepla, Polska ma się stać gigantem winobraniowym, to Wrzosowisko się w "ogonie" ciągnąć nie będzie...
No to mamy pierwszych trzech ochotników...
Chrupka...Biankę...I Szulera...(Nazwy odbiegają odrobinę od przypisanego, nieciekawego nazewnictwa)..
Może to trochę mało jak na winnicę, ale przecież Rzym też nie od razu zbudowano...
Zobaczymy jak sobie poradzą z ekstremalnymi warunkami na Wrzosowisku...
Teoretycznie mają tu wszystko co najlepsze...Ale z tą teorią bywa różnie...
Potem dosadziliśmy malinki, żeby się ocalała bidulka nie czuła samotnie, bo dzielna była okrutnie...
Malusie niebożątko sypało malinkami jak oczadziałe...
Prawie tak jak ta bohaterka...
Tak się te nasze roślinki sprawują...
Koniec września, a my pałaszujemy poziomki, truskaweczki, no i ogóreczki prosto z krzaczka...
I jak tu sobie odpuścić ??
Niepodobna...
No to rzuciliśmy się w wir kolejnych nasad...
Tym razem "dla oka", jak to mówi nasz Sąsiad...
Rosarium...
Zaczynamy się cywilizować...
Plan wykonany w 100%...
Kości i mięśnie bolą w 100%...
Wyobraźnia ruszyła na 100% i już widzę różane cuda, które będą głaskać nasze oczęta gamą barw i dopieszczać nochale orgią zapachów...
- Co dalej ?? - pyta Pan N.
- Hmmm...Mamy 25 sadzonek lawendy...Trzeba by posadzić...Termin dobry... - wymruczałam podnosząc się z trudem z leżaka...
Gratulacje
OdpowiedzUsuńza te akcje!
Akcji ciąg dalszy...
UsuńPracy wystarczy...;o)
Sadzeń okres, piękny stan!
OdpowiedzUsuńWynagrodzą plony wam!
Zobaczymy co wyrośnie,
Usuńukłon trzeba złożyć wiośnie...;o)
Wszystko kumam, bo sama wczoraj sadziłam w deszczu /bo to termin najlepszy/
OdpowiedzUsuńNa wariactwo działkowe nie ma rady Gordyjko - musi być i już :-))
A już myślałam, że tylko my taplaliśmy się w błocie...:o)
UsuńObyście mieli jak najlepsze plony! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTfu...Tfu...Tfu...
UsuńŻe nawodnię przy okazji...;o)
Ło matko i córko, toż wy dla siebie nie macie zmiłuj, ale coż w końcu o to chodziło, powiem tylko, ze w jeden rok wszystkiego nie da się zrobić, ja już 25 lat robię i ciagle mam przesadzanie , a tak w ogóle kupcie ze dwa drzewka pigwy aby nalewkę pigwy z pigwowcem robić, najpyszniejsza. Nie dbam o te drzewa które mam dwa i pięknie owocują, są dzielne, bo u mnie piaszczysta ziemia i ile bym nie nawiozła czarnoziemu po trzech latach nie widać, tylko piach.
OdpowiedzUsuńpodziwiam i pozdrawiam
j
Póki co, koncentrujemy się nad tym, żeby Wrzosowisko przestało wyglądać jak ugór...I taki jest plan na najbliższe cztery lata...No i eksperymentujemy, bo okolica jest raczej "monotematyczna"...
UsuńJa chcę na emeryturę! Też bym tak nawsadzała. A tak to tylko patrzę jak dzikie śliwki się mnożą, skaranie boskie! Zapytam formalnej: ile tego macie na metry kwadratowe? Bo jak dodam te wszystkie drzewka, krzewy, krzaczki, ogóreczki i rosarium, to mi wychodzi coś ze 3 hektary co najmniej ;-)
OdpowiedzUsuńnotaria
Ze śliwkami to rzeczywiście skaranie !!
Usuń30 arów !! Przy 3 hektarach już bym chyba trupem padła !! A tak to tylko "ledwie żyję"...;o)
Podziwiam szczerze)))
OdpowiedzUsuńNo, no.... poziomki, maliny.... u nas śladu nie ma!
OdpowiedzUsuń