niedziela, 26 kwietnia 2015

Urósł nam "orzeszek"...

     Zadzwoniła dzisiaj Pani B., nasza Przyjaciółka z dzieciństwa, i po krótkim "cześć", zapytała...
     - Domek stoi ??
Ło Matko i Córko !!
Jak ta zagoniona i zapracowana Dziewczyna zapamiętała rzucony kiedyś w rozmowie termin ??
     - Stoi !! Kiedy przyjeżdżasz ?? - Odpowiedziałam, hamując śmiech...
     - Na prawdę ?? Taki jak chcieliście ?? I jak wrażenia ??
No cóż...Ukrywać nie będę, że potem nastąpił tzw.:babski słowotok...
Z Panią B. słowotokuje mi się zawsze znakomicie...
     Ale zacznę od początku...
W piątek sadziliśmy ziemniaki...
To taka "prapremiera", więc specjalnych sukcesów nie oczekujemy, ale może z litości kilka wyrośnie, żebyśmy mogli upiec je w tym naszym ognisku...
Wygląda to teraz tak...


     Wracaliśmy do domeczku ledwie żywi, ale ogromnie uszczęśliwieni, bo w trakcie sadzenia zadzwonił "Pan od domku" z informacją, że terminu dotrzymuje i domek stanie "jutro"...
Ło Matko i Córko !!
     Domek ?? Jutro ??
Jedyną trudnością było, jak mnie Pan N. z łóżka ściągnie o 4:30...
Wstawać w środku nocy ??
Katarrrstrofa !!
Ale dałam radę...
     No i przyjechał...
A właściwie przywieźli naszego "orzeszka"...
     Okazało się, że bloczki przygotowaliśmy fachowo, podłoga leżała po kwadransie, a potem, Panowie zaczęli stawiać ściany...


     Pan N. dzielnie te ściany podtrzymywał, żeby się Panom konstrukcja nie "rozjechała"...






Moje pięćdziesiąt kilo się do tego nie nadawało...
Przypadła mi rola "podziwiacza"...


Wieczorkiem "orzeszek " był gotowy...
     Panowie odjechali, a my nawet nie mieliśmy czasu się pozachwycać, bo noc już się cichutko skradała...
No to i Wy nie popodziwiacie...
Ot co...
     Gotowego "orzeszka" pokażę Wam następnym razem...
Ale wierzcie mi na słowo, jest cudny !!
     Koniec wożenia grabi !! Koniec przebierania się w samochodzie !! Koniec bajzlu w "nagusku" !!
     No może z tym ostatnim końcem to tak łatwo nie będzie, bo musimy jeszcze naszego "orzeszka" zagospodarować, ale widać już koniec naszej katorgi transportowej...
     Kiedy Panowie pracowali wytrwale, Pan N. podlewał nasz płot...


A ja pilnowałam, żeby równo rósł...


Mnie, dla odmiany pilnował Filip, znajdując sobie jedynie słuszne miejsce do monitoringu...


Najważniejsze jednak, że "urósł" nasz "orzeszek" !!

10 komentarzy:

  1. Po miesiącach znów Wam grozi,
    że będziecie też... przywozić!

    Gratulacje
    i... owacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proces będzie długotrwały,
      bo "nagusek" jest za mały...;o)

      Dzięki :o)

      Usuń
  2. Powtarzam po Janie: "Gratulacje i....owacje!!!!"
    I dodaję: -jak pięknie! Jak równo! Jak metodycznie~! iA wyniki - och i ach!!!!!!! Wiem co mówię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wynikach pogadamy,
      jak zęby w "plon" powbijamy...;o)

      Usuń
  3. Pięknie, co raz piękniej! Jesteś Panią na włościach całą gębą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do piękności to jeszcze długa droga, ale "światełko w tunelu" zabłysnęło...;o)

      Usuń
  4. Moje serdeczne gratulacje, witam w klubie zakręconych ogrodniczo
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli przestaję zazdraszczać Ci ogrodu...;o)

      Usuń
  5. Nooo, to teraz czas na parapetówę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjeżdżaj !! Parapetu pożyczę od Sąsiada...;o)

      Usuń