niedziela, 11 stycznia 2015

Z pamiętnika chomika...cz.I

     Życie w sklepie nie było takie złe...Co prawda, w klatce bywało przyciasno, kiedy przychodziła nowa dostawa, a karuzelę okupował ciągle ten gruby drań z szarymi uszami, ale ogólnie było "ok"...
     Co kilka dni zjawiały się jakieś wielgachne stwory i z nosami przy kratach przyglądały się nam z zainteresowaniem...Ależ miałem ochotę dziabnąć w te kinole !!
     Czasem, któryś z kumpli był wyszarpywany z legowiska i lądował w słoiku...
Stwory wrzeszczały wtedy okropnie, a na nas spadał blady strach...
Jeszcze się nie zdarzyło, żeby któryś z tego słoika wrócił...
     Ja miałem farta...
     Już chyba ze cztery dostawy temu zasiedliłem klatkę...Większy staż miał tylko ten zbój z szarymi uszami...
     Ale i na mnie przyszła kryska...
Przyszli w czwórkę...
Cztery potężne stwory...
Cztery kinole do dziabnięcia przy kratach...
Pora nie była najlepsza, bo właśnie zgłodniałem, i siedziałem w kącie wcinając zsuszoną marchewkę...
Kinole mnie zaskoczyły na widoku...
     Przez chwilę próbowałem udawać kratę od klatki, ale marnie mi to wychodziło z pełnymi wolami...Wole napchane tą durną marchewką, wystawały z kamuflażu...
     - Tego mamusiu !! - zawołał jeden z kinoli...
     - Tego !! - potwierdził drugi kinol...
Wiedziałem, że wyrok zapadł...
Wyląduję w słoiku...
     Zanim mnie z tej klatki wyszarpali, spojrzałem tęsknie na stertę marchewki, na wystające z wiórów nosy kumpli i na drania z szarymi uszami...
Udawał, że śpi...
Zbój !!
Rękawica zbliżała się nieubłaganie...
Między kratami widziałem szkło słoika...
Po mnie...
     Aż mi się w głowie zakręciło, tak mnie ta rękawica ścisnęła...
Zęby same wysunęły się do dziabania...
Lipa...Poczułem tylko jakieś kłaki w pyszczku...
Wieko się zatrzasnęło...A właściwie się zakręciło...
     Poszedłem na zatracenie...
Nie szedłem długo...No dobra, nie nieśli mnie długo...
     Po kilku minutach, wieko odkręcił jeden z kinoli i włożył słoik do szklanej klatki...
Może nie należę do najodważniejszych chomików, bo całym sobą przylgnąłem do dna słoika...
     Niech no tylko wsadzą tu te swoje nochale !!
Ale nie wsadzili...
Siedzieli koło szklanej klatki i czekali...
Czekali, a z tej klatki rozchodził się taki piękny zapach świeżych trocin, i marchewki, i jeszcze czegoś co pięknie pachniało...
A w kącie stała karuzela...
Pusta !!
Żaden zbój z szarymi uszami się w niej nie kręcił...
Pułapka ??
Ja wyjdę, a kinole mnie dorwą ??
Hmmm...
Zawsze mogę się schować w słoiku !!
Spróbowałem...
     - Wychodzi !! - wrzasnął jeden z kinoli...
     - Ciiiii... - zaszemrał większy kinol...
Zatrzymałem się z łapką w powietrzu...
     Czy te nochale nie mają nic innego do roboty, tylko będą tak stać i się gapić ??
     Może przeczekać ??
Ale ten zapach...
Cudny jest...
     A jak wsadzą drugiego chomika, i ten mi zeżre wszystko ?? Albo wrócą się po tego drania z szarymi uszami, żeby się pokręcił na karuzeli ??
Ładna ta karuzela...
Pusta...
     Postawiłem łapkę na brzegu słoika... 
     Nochale milczały...Ale widziałem że gapią się na mnie cały czas...
Ależ mięciutkie były te trociny !!
A jakie świeżutkie !!
     Tu gdzieś musi być pułapka !!
Powolutku stawiałem łapki...
Nawet nie wiem jak ta marchewka znalazła mi się w pyszczku...
Oooo...To nie była jakaś tam kilkudniowa marchew !! O nie !!
Na tej to nawet soczek jeszcze połyskiwał...Słodziutka taka...
     A potem obwąchałem to coś niemarchewkowe...
     Do ścierania zębów to się nie nadawało, ale w smaku było wyborne...
     Zacząłem się napychać, bo przecież nochale mogły zabrać to wszystko za moment...Schowam w wole to nie znajdą...Aha !!
Napychałem...Napychałem...Napychałem...
A sterta wcale nie ubywała...
Na dodatek zauważyłem, że obok, w małym pojemniczku leżały jeszcze ziarenka...
Jak ja to wszystko upchnę ??
Może by kopczyk zrobić ??
     Schowam pod trocinami to mi nochale nie zabiorą...
A jeśli nochale, też żrą nasionka i marchewkę ?? I to pachnące, niemarchewkowe ??
Trzeba spróbować...
     Rozejrzałem się po szklanej klatce...
Ależ tu miejsca !!
Ale, ale...Gdzie słoik ??
Nochale słoik wyciągnęły !!
O masz...
Teraz to już po mnie...
     Wole ciążyły mi bardzo...Oczka jakoś tak same się zamykały...
Muszę znaleźć schronienie !!
Przecież nie mogę spać na widoku !!
Poczłapałem do kąta szklanej klatki i zacząłem kopcować trociny...
Tu mnie nie znajdą...
Trociny są najlepsze na gniazdo...
A takie świeżutkie, pachnące trociny w szczególności...
     Z żalem spojrzałem na stertę marchewki...
Na zmarnowanie...
Nochale tylko czekają, żebym zasnął...
Ale tak mi ciężko...
     Aaa...Chomiczki dwa...

14 komentarzy:

  1. Śliczna chomiczkowa opowieść :)))
    Pszypomina mi się moja pierwsza praca w Śląskim ZOO... Nie, nie jako eksponat :), w tamtejszej pracowni plastycznej, która mieściła się obok laboratorium.... Tam między innymi, chodowane były rózne robale oraz gryzonie na karmę dla tych większych...Wynosiłam po cichu różne, (przeważnie chomiki), w torbie i rozdawałam znajomym. Parenaście tych istnień uratowałam przed pożarciem. Po moim domu wiecznie biegały jakieś łaciate albo jednobarwne świnki morskie, chomiki, a czasem nawet białe myszki..... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dziecka uwielbiałam spacery po Śląskim ZOO...Znałam na pamięć plan wybiegów i liczebność lokatorów...Gdybym wiedziała, że prowadzisz tam walkę o życie, niewątpliwie miała byś sojusznika...;o)

      Usuń
    2. Też byłam zoorientowana :). Codziennie rano robiłam "obchód" włości, kontrolując stan tabliczek, napisów, map i malunków na ścianach. Każdy mieszkaniec musiał być uwieczniony portretem i opisem. Praca była super. Poprzegradzana różnymi przygodami z udziałem mieszkańców..... ale to pewno materiał na jakieś opowiadanko-wpis....:)

      Usuń
    3. To już się nie mogę doczekać...:o) A malunki były piękne...;o)

      Usuń
  2. Oj, te nochale, nie są takie wredne, na jakie wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
  3. A właściwie co to było, to niemarchewkowe?.....ni jak mi się nie kojarzy....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mięciutkie, pachnące i niemarchewkowe...Czy ja mogę zdradzać takie tajemnice ?? Że to były kawałeczki jabłuszka...;o)

      Usuń
  4. Ależ cudne!!!!!
    Przesliczne, prześmieszne, przewspaniałe!!!!
    I chociaż chomikiem nigdy nie byłam, to jestem pewna, że takie CHOMIKOWE!!!!
    Pierwsza nagroda, pierwsze miejsce, złoty medal:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po takich zachwytach pozostaje mi zwiać do gniazda i przysypać się trocinami...;o)

      Usuń
  5. No, pięknie.. :) Moja przyjaciółka podmieniała chomiczki dziecku, bo one chyba coś krótko żyją... Żeby nie było żałoby, przynosiła nowego ze sklepu. Długo jej to uchodziło na sucho:))

    OdpowiedzUsuń