Dlaczego właśnie On ??
Tego racjonalnie chyba nikt nigdy nie jest w stanie uzasadnić...Tak to już chyba z miłością jest...
Ale były i racjonalne powody mojej decyzji...
Pan N. przyrzekł mi, że nigdy więcej nie będę żyć w strachu "od wolnego do wolnego", że w naszym domu nigdy nie będzie rządzić wóda i że nigdy więcej nie obudzą mnie odgłosy awantury...
Że będę bezpieczna...
Jeszcze mocniej pokochałam Go za tą przysięgę...
Kiedy patrzyłam w Jego pełną oburzenia twarz, kiedy mój Ojciec chlał w każdy wolny dzień, a Mamciaś właściwie nie trzeźwiała, nic nie wydawało się trudne...
Ale ten dzień wcale nie miał być łatwy...
Zastawiony stół...Skrzynki alkoholu ustawione na zapleczu Restauracji...
Miny mieliśmy nietęgie...
Moja Mamciaśka płakała...Teściowa płakała...Ojciec wył, bo płaczem trudno było to nazwać...Tylko Teść zachowywał stateczną obojętność podziwiając freski kościelne...
Gdyby nie powaga Świątyni, to reszta Gości pewnie obstawiała by zakłady jak długo przetrwamy...
Ekstremalne doznania potęgował Ksiądz udzielający nam ślubu...
Jakie to było symboliczne...
Facet był tak "nagrzany", że z samego oddechu można było wyliczyć ilość promili...
Podpisując dokumenty specjalnie sprawdziłam, czy nam omyłkowo nie kazał podpisać jakiegoś aktu zgonu...A nóż Mu się ślub z pogrzebem pomylił ??
Bo Organiście się pomylił...
Pewnie razem konsumowali...
A potem była podróż obowiązkowym w owych czasach Mercedesem...Rosół...Noga z kurczaka...Sernik na zimno...Bigos...Fasolka po bretońsku...Galareta z nóżek... I oczywiście "napoje"...
I życzenia wypowiadane z ironicznymi uśmieszkami...
Od północy Pan N. przejął stery w orkiestrze, którą ewidentnie męczyło wypełnianie obowiązków muzycznych...
A ja...
Nie, nie !!
Ja wcale nie śpiewam !!
Mnie tak dobrze wyszło symulowanie...;o)
A potem Goście rozjechali się do domów, a Państwo Młodzi pozostali sprzątać salę...
Od czegoś to małżeńskie życie trzeba było rozpocząć...
Posprzątaliśmy, popakowaliśmy...I udaliśmy się na spoczynek...
Noc poślubna...
W piątkę na wersalce w poprzek...Nie licząc psa...
A potem mijał dzień za dniem...Tygodnie...Miesiące...Lata...
Czasem było pięknie...Czasem cudownie...A czasem trudno...I bardzo trudno...
Taka małżeńska amplituda...
I nagle się okazało, że...
Trzydzieści lat temu Dzieciuchy wzięły ślub...
To jeszcze raz wszystkiego najlepszego dla Was :)))
OdpowiedzUsuńJak się okazuje zatem, podjęliście bardzo dobrą decyzję, mimo że rzucano Wam kłody pod nogi. Nawet na ślubie, co za ironia losu.
Wojny z "całym" Światem to nasza specjalność...;o)
UsuńPiękne z Was małżeństwo...
OdpowiedzUsuńŻyczę by ciągle było dobrze i jak najlepiej...:-)
Wspomnienia, wspomnienia, mimo wszystko masz dobre wspomnienia :-)
Wspomnienia muszą być dobre...;o) Taki mają zakres obowiązków...;o)
UsuńJuż ćwierć wieku, to powaga,
OdpowiedzUsuńod trzydziestki się wymaga!
Pozdrowienia
Tak wiele treści...
UsuńA jak czterdzieści ?? ;o)
Tekst na pewno się pomnoży,
Usuńale tego muszę... dożyć.
Miałaś wielkie szczęście, że dotrzymał Pan N obietnicy... bo mi ex nie dotrzymał... ale nie o tym... pięknie piszesz o tamtych chwilach, wzruszyłaś mnie i poruszyłaś moje wspomnienia... gordyjko gratuluję i dalszego szczęścia życzę :))) całuję i ściskam..
OdpowiedzUsuńJesteście z Joe na dobrej drodze...;o) Jeszcze tylko dwadzieścia osiem latek...:o)
UsuńTa Marzena wyżej to ja merlin :))))
OdpowiedzUsuńDomyśliłam się...;o)
UsuńSkoro przetrwaliście tyle lat to bilans macie dodatni. Gratuluję
OdpowiedzUsuńWażne, że jest więcej niż "zero"...;o) Dzięki :o)
UsuńMoje najszczersze gratulacje!!!!!
OdpowiedzUsuń/ja będę pod koniec września obchodzić 39 lat/
Życzę Wam obydwojgu dalszego wspólnego i udanego życia.
No to za rok piękny jubileusz...;o)
UsuńObiecał i słowa dotrzymał. Jaka piękna okrągła rocznica! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękujemy serdecznie Noti...:o)
UsuńGordyjeczko, oj potrafisz człowieka (czyli mnie) wzruszyć:)
OdpowiedzUsuńUściski i serdeczne gratulacje. Jesteście wspaniali... I oczywiście kolejnych, i kolejnych rocznic!!!:)
Nie przesadzaj z tym wzruszaniem...;o)
UsuńGratulacje i wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy...:o)
UsuńDzieciuchom Kochanym życzę, żeby tak dalej i dalej i jeszcze szczęśliwiej, bogaciej, radośniej!
OdpowiedzUsuńJament...:o)
UsuńTrzy dychy to już coś jest!! Chłop przez tyle lat na własnej krwawicy wyhodowany to to już skarb!!!:)))Wszystkiego dobrego wam życzę!!!Myśmy obchodzili 25 rocznice.Jeszcze tylko 25 lat i w Urzędzie dostaniemy medal za wytrwałość:))))
OdpowiedzUsuńTo już macie z górki...;o)
UsuńSuper, super, Hosanna i niech wam gwiazdka pomyślności...! Często co się marnie zaczyna, dobrze się toczy. U mnie było trochę podobnie z nocą po - Ja z siostrą, mąż na podłodze między łóżkami. A już 33 stuknęło:)) Ściski!
OdpowiedzUsuńMoże to jest właśnie dobry sposób ...;o)
UsuńBardzo ciekawy i uroczy wpis :) Wszystkiego dobrego dla Was!
OdpowiedzUsuń