piątek, 5 września 2014

Pomidorowa degustacja...

     Już wiecie, że uwielbiam kiedy roślinki na naszym balkonie wyrastają powolutku z nasionek...
To oczekiwanie...Ta niepewność...I ta radość kiedy spod ziemi wyłania się zielone maleństwo...
Echhh...
A potem maleństwo rośnie...I rośnie...I rośnie...
Żeby w efekcie końcowym zakwitnąć tęczą, albo (co jeszcze milsze) podaruje nam kawałek siebie...Owocka, albo warzywko...
Cudne to jest...
     Jeszcze kilka dni temu nasz balkonowy lokator wyglądał tak...


     A potem...Matka natura wzięła pędzel do ręki i nasz pomidorkowy prymus nabrał kolorków...




I pozostało nam tylko czekać na "żniwa"...
To był chyba najbardziej monitorowany pomidorek na caluśkim Świecie...
     Aż w końcu, nadszedł ten "wiekopojmny" dzień...

     I wtedy się okazało, że nasz "prymus" okazał nam pełnię swojego do nas uczucia...
     Pomidorek w kształcie serduszka...

A smak ??
Klękajcie narody !!
Od kilku godzin mlaskamy na samo wspomnienie...

9 komentarzy:

  1. Jak to się mówi na własnej krwawicy wyhodowane:)Pomidorów nie jadam jednak wiem jak smakuje ich hodowla.radośc wypełnia całe serducho:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sercem za serce się Wam odpłacił:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku to z tym naszym serduchem było kiepsko, szczególnie na początku...;o)

      Usuń
  3. Ty mnie nie denerwuj, ja MUSZĘ mieć swoje pomidory w przyszłym roku.
    Znam ten smak, cudo :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz !! Już Cię przestaję denerwować...:o) Chyba, że papryczka chili też Ci działa na percepcję...;o)

      Usuń
  4. On sie rozrósł jak serce tego domu ;-)

    OdpowiedzUsuń