Czas się przyznać...
Jestem na urlopie !!
I jakkolwiek przypuszczać by można, że urlop to czas wolny, mnie się doba skurczyła jeszcze bardziej...
Wstaję bladym świtem, cały dzień coś majstruję, a wieczorem padam ledwie żywa...
Urlop ??
Hmmm...
Mówicie, że dwa urlopy w jednym roku, to rozpusta ??
Żadna rozpusta...
To po prostu przymus, prawie bezpośredni...
Nasze Osiedle w lipcu zamiera, więc siedzenie w sklepie "dla idei", jest mało konstruktywne...
No to siedzę w domu...
A właściwie, powinnam siedzieć...
Bo z tym siedzeniem różnie bywa, co widać po blogowych niebytnościach...
Zarchiwizowałam już pięć pudeł dokumentów, zajrzałam w kąty, których "pańskie oko" nie tuczyło od kilku miesięcy, no i przede wszystkim...
Zaczęło się od moskitiery...
Wywieszana co roku moskitiera na rzepach spędzała mi sen z powiek...To była taka syzyfowa praca...Kiedy więc zauważyliśmy w Szwajcarii, cudne w swej prostocie moskitiery rolowane (jak rolety) zapałaliśmy ogromną chęcią ich posiadania...Pozostało je nabyć w Ojczyźnie...
Wyzwanie prostym nie było, o czym przekonaliśmy się zaraz po powrocie...
Ale się udało...
Moskitiera została nabyta drogą kupna, Pan Kurier przywiózł ją w terminie, i nasze szczęście było by pełne, gdyby nie fakt, że dotarła uszkodzona...
Hmmm...
Nie ma to tamto...
Uszkodzona ??
Niech będzie uszkodzona !!
I się zaczęło...
Montowanie tego "czorta" wywoływało u nas coraz większą ilość pomysłów...
Że nie planowaliśmy żadnych remontów ??
A kto powiedział, że wszystkie remonty powinny być planowane ??
Od dwóch tygodni, Pan N. wzmacnia stolarkę okienną (mamy okna drewniane, więc poszaleć jest na czym), a ja służę jako mierniczy, albo ewentualnie imadło...
Okno balkonowe nabiera takiego kształtu, że sami jesteśmy zaskoczeni roztaczającym się urokiem...
Ale...
No właśnie...
Przy okazji wpadło nam do głowy, że czas wymienić płytki, które zalegają na balkonie już ponad dwadzieścia lat, i są pierwszym dziełem glazurniczym Pana N., do tego doszedł pomysł odgrodzenia się od ciekawskich Sąsiadów, którzy monitorują nasze poczynania całodobowo, że o płoteczkach, skrzynaczkach i innych "cudach-wiankach" nie wspomnę...
A wszystko to dla nich...
Dla kocimiętki, która przetrwała dzielnie nasze majowe wojaże...Dla maciejki, która nie wiedzieć czemu wyrasta w naszych skrzyneczkach dwukrotnie wyższa niż powinna i pachnie chyba też bardziej intensywnie...No i oczywiście dla świeżo zmajstrowanego skalniaczka, który jeszcze nie pokazał co umie, ale od pierwszego spojrzenia zawładnął naszymi serduchami...
A to nasze nowiutkie nabytki...Jabłonka kolumnowa, która zagościła u nas jako "eksperyment"...I gardenia, która zagościła przez przypadek...Mam nadzieję, że to będzie miły przypadek i roślinka zakwitnie nam pięknie, bo czego jak czego, ale zapachu jaśminu na balkonie pożądam okrutnie...
No i nasza duma !! Pomidorki !!
Po zeszłorocznym eksperymencie z pomidorkami koktailowymi, Pan N. zażądał czegoś "większego" do konsumpcji...
Pewnie nie miał na myśli wysokości roślinki (znowu mi się wydarzyła dwukrotnie większa niż w "instrukcji obsługi"), ale zapach pomidorów panujący na balkonie jest doprawdy rozkoszny...
Tak wygląda moje urlopowe leniuchowanie...
Kiepsko...
Ale już za dwa tygodnie wracam do pracy, to sobie odpocznę...;o)
O rany !
OdpowiedzUsuńTo jak będziesz na emeryturze , to pewnie będziesz mieć 2 etaty :-)))
Co to za pomidory ?
Kocham pomidory a Twoje dzieło podziwiam.
Te "dwa etaty" są bardzo możliwe...;o)
UsuńNa urlopie coś trzeba robić ;) Np. zabrać się za remonty.
OdpowiedzUsuńFajne masz roślinki na balkonie, niech się Wam pną do góry, albo na boki, gdzie trzeba :)
Przekażę im zalecenia...;o)
UsuńBo urlop wcale nie jest do odpoczywania ;-) Pomidory,a by maiły przepisową wysokość, po prostu obłamuje się, żeby nie wybijały wzwyż, tylko zaczęły zawiązywać owoce.
OdpowiedzUsuńA gdzie pomidorowy romantyzm ?? ;o)
UsuńPrzyjemnego wypoczynku,
OdpowiedzUsuńjuż pogoda się zmieniła,
a u mnie "plażą", czyli pusto.
O wypoczynek u nas trudno...;o)
UsuńDla mnie też brakowało czasu gdy byłam na 2-tygodniowym urlopie ;>
OdpowiedzUsuńMój 2-tygodniowy urlop wypoczynkowy też był pracowity ;)
OdpowiedzUsuńCzyli plan masz taki sam...;o)
UsuńMasz drożdże w rękach czy cóś, że Ci tak wszystko pięknie rośnie?
OdpowiedzUsuńBalkonu zazdraszczam, bo nie mam, a fajnie wypić sobie kawkę na balkonie w pięknych okolicznościach przyrody:)))
Pozdrawiam z pracy niestety...
Właśnie teraz pracujemy nad tym, żeby się tej kawy napić, bo póki co sąsiedzka ciekawość ogromnie nam to utrudnia...;o)
UsuńJestem pełna podziwu!
OdpowiedzUsuńPrzepluj !! Koniecznie trzy razy...;o)
Usuń