poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Zielone królestwo, czyli historia pewnego ogródka...

     Ten rok był wyjątkowy...
     Zima jakoś nie spieszyła się z odejściem, śnieg jeszcze w kwietniu zalegał szaro-burymi płatami, a ziemia niczym zbroja trudną była do przebicia...
Z coraz większą niecierpliwością spoglądałam na prognozy pogody...
I z coraz większym rozczarowaniem zerkałam na zakupione nasionka...
Czyżby w tym roku mój balkonowy ogródek, czyli ogródkowy balkonik, miał świecić pustymi ścianami...??
     Jak żyć bez zielonego ??
     Niepodobna...
     Rozłożyłam więc swój ogródkowy interes w pokoju i nie bacząc na długoterminowe prognozy rozpoczęłam zasiewy...
Na pohybel !!

Ogródek zamieszkał w pokoju...
     Dobrze mu było...Cieplutko...Żadna zima nie była mu straszną...
     A kiedy wiosna nieśmiało zaczęła pukać w okna, ogródek stał się wędrownikiem...
Rano maszerował na balkonik...

A wieczorami wracał pod ławeczkę...
    Roślinki szybko zrozumiały, że są kochane jak żadne inne i szybciutko wystawiły z doniczek swoje maleńkie listeczki...

     - Jesteśmy !! Jesteśmy !! - wołały wesoło maleńkie maciejki...
     - Ech...Wy moje mikrusy... - szeptałam do roślinek czule...
     Ale roślinki wcale takimi mikrusami nie były...Z dnia na dzień przybywało listeczków...Jakby Matka Natura chciała nadgonić stracony czas...
     A potem skrzyneczki rozjarzyły się kolorkami...

Ale największą radość sprawił niepozorny, żółty kwiatuszek...Maleńki prymus...Pomidorek :o)

     Przed wyjazdem na Kaszuby pozabezpieczaliśmy roślinki jak tylko się dało, wygłosiłam porywające przemówienie na co mają uważać i jak mają strzec swych zieloności, spojrzałam na nie z troską i pozostawiłam same...
     Wyrodna ze mnie ogrodniczka...
     Kiedy w czasie urlopku usłyszałam o niesamowitych burzach i gradobiciach wiedziałam, że powrót do domu przyjemnym nie będzie...
Jak nic zmarnieje moje zielone królestwo...
I miałam rację...
Mało się nie poryczałam na widok balkonowej ruiny...
     Maciejka wysuszona na wiór...

     Pomidorki ledwie się skrzyneczek trzymały...

A słoneczniki...
Ło Matko i Córko...
Wszystkie biedaki połamane...

     Kiedy pierwsza rozpacz mi przeszła złapałam za sekator i konewkę...Aaaa...No i taśmę klejącą...
I ruszyłam moim roślinkom z odsieczą...
Słoneczniki pooklejałam taśmą niczym gipsem i powiązałam niczym temblakiem...Pomidorki dostały bardzo gustowne drabinki bambusowe...Uschnięte części powycinałam...Wody nie oszczędzałam...
I kiedy brudna jak nieboskie stworzenie i umęczona słusznie siadłam na progu balkonu, mój ogródeczek zaszemrał...
     - Walczyłem ile mogłem...Spójrz co mam dla ciebie...

     Pomidorek !! Prawdziwy pomidorek !! Prymus mój ukochany !!
     Przez kilka dni żyłam w niepewności, czy moje zieloności przetrwają...
Przetrwały !!
     I wymizerowana maciejka rozpachniła się pięknie, i słoneczniki mimo złamań zebrały się do życia i za kilka dni zakwitną słoneczną kaskadą...Kaskadą, bo każdy z nich ma przynajmniej po trzy ogromne pąki...Kocimiętka zebrała nadwątlone siły i puszcza świeżutkie pędy...
A pomidorki...
Pomidorki osypały się kwieciem...

I zielonymi perełkami...


     Moje zielone królestwo ma najpiękniejsze klejnoty na Świecie...
     Najpiękniejsze i bardzo waleczne...;o)

15 komentarzy:

  1. Wow jakie piękne zielone królestwo
    i jeszcze plony wyda :-)
    Zapach maciejki jest przepiękny,
    szczególnie wieczorami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciejka do pary ma groszek, ale bidulek dopiero się zbiera w sobie...pokiereszowany był okrutnie...:o(

      Usuń
  2. Gdzis mi uciekl napisany komentarz, wie pisze ponownie. Zaplakalabym sie widzac takie zniszczenia. Kocham zapach maciejki a co do wlasnych "plodow" to sa zawsze najlepsze, nawet jesli to tylko szczypiorek wyhodowany z cebyli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba naprawdę masz najwięcej serca dla zielonego...:) Użyłaś 26 zdrobnień, a tego u ciebie wcześniej nie obserwowałam :))) Gratulacje z powodu zmartwychwstania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Ty masz "kota" na punkcie tych zdrobnień Helenko...:o)

      Usuń
  4. "Jezusiemaryjo" toż to cuda jakieś się porobiły!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdziwsze cuda !! Pomidorek-prymus zrobił się już pomarańczowy :o) Będzie wyżerka !! :o)

      Usuń
  5. Wielkie te Twoje królestwo,
    bo moje to tylko 2 metry
    i jak Żonka wystawi leżak,
    to ja mogę postać w drzwiach.
    Na dodatek skrzynki można
    zawieszać tylko od wewnątrz
    i po prostu z nich zrezygnowaliśmy,
    ale u Ciebie, to roślinki mają
    rajskie warunki.
    Dodam, że zapach maciejki,
    pamiętam jeszcze z rodzinnego domu,
    ale po przygodach z antybiotykiem,
    to ponad dekadę "nie doświadczam"
    przyjemności wąchania.
    Pozdrawiam Was wszystkich
    (i roślinki),
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, balkonik mam rozmiarów słusznych, bo nie jest klasycznym prostokątem ;o)Taki urok mieszkań w "plombie"...:o)
      Dzisiaj wieczorkiem powącham maciejkę i za Ciebie...;o)

      Usuń
    2. Twoja plomba
      w starym stylu,
      mam brak niucha,
      dylu, dylu.
      Piętro niżej
      mam balkonik,
      też z maciejką,
      ale o nim
      mówi Żonka,
      a ja tylko
      słucham z kąta.

      Pozdrawiam
      maciejkowo,
      LW

      Usuń
  6. Co swoje, to swoje, smakuje najlepiej. I pachnie :-)


    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudnie pachnie !! Jak smakuje to jeszcze nie wiem...;o)

      Usuń
  7. wystarczy tylko trochę miłości i już wszystko piękne
    j

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki takim jak Ty życie na planecie nie zginie!!!!...;o)))

    OdpowiedzUsuń