niedziela, 4 sierpnia 2013

Katastrofalna katastrofa, czyli koniec urlopku...

     Katastrofa...Prawdziwa katastrofa...
     Jak dogadać się z własnym kręgosłupem, nawet wyjątkowo urodziwym ??
     Perspektywa wielogodzinnej jazdy samochodem do domu wydawała mi się koszmarem...
     Pan N. z pełnym poświęceniem dreptał przy mnie wytrwale, smarował plecy miksturami, których woń pokonała by nawet mamuta i co chwilkę pytał...
     - Zelżało troszkę ??
     "Troszka" to taka dziwna jednostka miary...Czasem jest, a czasem jej nie ma...Ale ogólnie stara się być taka mniej zauważalna...
     - Troszkę...Tak... - odpowiadałam...
     Ale urlopowych rozrywek przyszedł kres...
Niczym stateczna matrona człapałam niespiesznie...Koniec z kajaczkiem...Koniec z konikami...Koniec z tenisem...Rowerki smutno spoglądały na mnie ze stojaków...
Pozostało człapanie...
Człapałam więc uparcie...
     A to na pomościk...

     A to do koników...

     To znowu nad Jeziorko...

     By wieczorkiem odwiedzać kucyki drepczące po wybiegach prawie tak spiesznie jak ja...

     Wacek (bo tak na imię miał ten kucyś), był tego dnia wyjątkowo zdenerwowany...
Wszystkie jego "dziewczyny" zostały wyprowadzone na łąkę, a on został samotny...
Nawet marchewka nie była w stanie ukoić jego udręczonej, kucykowej duszyczki...
W końcu ukrył się w samotni i spoglądał na nas spod grzywy...

     Odwiedzaliśmy również zaprzyjaźnioną rodzinkę...
     A przy karmieniu łabądków...

     Dyskutowaliśmy o tym, jak wielkie wrażenie zrobiła na nas działalność Panów Leśników...
To prawda...Ludzie w zielonych mundurach zrobili na nas kolosalne wrażenie...

     W czasie "Dni Bytowa" mieli na prawdę co świętować...
     Tak zadbanych lasów jak na Kaszubach jeszcze nie widzieliśmy !!
     Każde Nadleśnictwo świetnie oznakowane, wyręby przemyślane, szkółek ogrom prawdziwy...I porządek...Porządek tak nieziemsko "nieleśny", że podziw musi wzbudzać w każdym Turyście...
     Kiedy wróciliśmy do domu, nasi Znajomi zaczęli nam zadawać pytania...
Jedno z nich powtarzało się w każdym przypadku...
     Jacy są Kaszubi ??
Jacy są ??
     Nie mam pojęcia...Nawet nie wiem czy któraś z naszych ścieżek skrzyżowała się z rodowitym Kaszubem...
     W pierwszej chwili chciałam odpowiadać, że mają dwie ręce, dwie nogi i łepetynkę...
Ale przecież nie o to chodziło...
     Z historii i literatury wiemy, że to surowi Ludzie o spracowanych dłoniach i zafrasowanych obliczach...
Ale jacy są współcześni Kaszubi ??
     Spotkaliśmy na naszych szlakach pewnego Pana zajętego pracą, który na nasze "dzień dobry" spojrzał na nas z niedowierzanie, potem uśmiechnął się nieznacznie i odpowiedział: "dzień dobry"...A potem długo patrzył w naszą stronę, kiedy odjeżdżaliśmy wiejską dróżką...
     Spotkaliśmy Panią Sprzedawczynię, która przy trzeciej naszej wizycie w Sklepie z uśmiechem zapytała:
     - Pani zawsze chce prawdziwe masełko...Może spróbuje Pani naszego...
     Do dzisiaj żałuję, że nie mogłam tego masła kupić na zapas...
Cóż to było za masełko !!
Klękajcie Narody !!
     Spotkaliśmy też wielu Ludzi robiących zakupy, śpieszących się do pracy, uprawiających swoje piaszczyste pola...
     Bo Kaszubi lekko nie mają...Matka Ziemia Ich nie rozpieszcza...Gleba tu bardzo "kiepsiutka"...
     Czym więc Kaszubi różnią się od nas ??
Niczym !!
Poza swoją kulturą, tradycją i językiem...
     Ale czy dwujęzyczne nazwy na tablicach...
świadczą o czymkolwiek ??
Razi nas to ?? 
Przeszkadza ??
     Co w takim razie z anglojęzycznymi zwrotami i słowami, których wszędzie jest masa ??
Bliżsi nam Anglicy, niż Kaszubi ??
     Po trzykroć: NIE !!

     W naszych sercach i Kaszuby i Kaszubi miejsce mają w samym środeczku...
Dokładnie tam, gdzie chowa się najpiękniejsze wspomnienia...

11 komentarzy:

  1. Mam nadziej, ze sie szybko "rozprawisz" ze swoim kregoslupem , bo to psuje radosc zycia. Wiem cos o tym z doswiadczenia i rozumiem.
    Wy juz z urlopu wrociliscie, a ja mam jeszcze tydzien pracy przed soba i dopiero urlop rozpoczne. A czekam na niego z niecierpliwoscia, bo jestem jakos wyjatkow w tym roku zmeczona... Moze to dlatego, ze od 1/10 zmieniam prace, a samo sie to nie zrobilo, tylko trzeba bylo popracowac nad takim wyzwaniem.
    Pozdrawiam Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musisz bardzo mocno odpoczywać na tym urlopku !! Żeby się akumulatorki dobrze naładowały...;o)

      Usuń
  2. Bidulko kręgosłupowa, tak mi głupio, bo musiałaś się dobrze maskować, a ja zajęta wszystkim wokół nic nie zauważyłam. Teraz przypominam sobie jak coś delikatnie wspomniałaś, ale do mnie nie dotarło!!!!! Miałabyś chociaż miejsce leżące dla oddechu, a tak to co? I nie wiem jak to nadrobić??????????..:o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ mnie u Was niczego nie brakowało !! Miejsce leżące załatwił mi "Paszczak" na podłodze w kuchni ;o), a krzesełko na tarasiku było wyśmienite !! :o)
      Rozczulanie się nad sobą nie jest moją mocną stroną...;o)

      Usuń
    2. Wiem, wiem, że Ty Twardziel jesteś, ale ja taka "kwokowata" jestem i zaraz bym się trochę nad Tobą ulitowała i pogłaskała! :o)

      Usuń
  3. Mnie zawsze żal jak kończy się urlop, a już takiego, szczególnie byłoby mi żal...
    Czytam, że kręgosłup nie odpuszcza. Możemy sobie podać łapki:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A co my mamy powiedzieć
    jak już od lat uprawiamy:
    "długo-chodzenie", najmniej
    raz dziennie?
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stateczne chodzenie...To jest to czego Gordyjki nie lubią najbardziej...;o)

      Usuń
    2. Po chodzeniu
      większa krzepa,
      gdy się chodzi
      po... wertepach.
      Tu stateczność
      nie wynika
      i są przerwy
      kiedy... pstrykam.
      LW

      Usuń