piątek, 19 lipca 2013

Tajemnicza tajemnica, czyli gdzie podziały się koniki ??



     No to czas na rekonesans…
     Do „przechodzenia” mamy kilka hektarów, więc nie ma co się obijać…Buciki do „dreptania” na nóżki i w drogę…
     Las przywoływał nas swoim tajemniczym szmaragdem, no i mieliśmy poważną tajemnicę do wyjaśnienia…
Mijana Stadnina świeciła pustkami…
Ani jednego „kopytka”…
Cisza i spokój…
Tylko zagubione bąki krążyły na padoku…
To akurat odpowiednie dla nas zadanie…
Ruszyliśmy po śladach…
Najpierw odkryliśmy …

 
Kotka...
Kotka, że tak powiem rezydenta…
Hmmm…
     Co prawda kotek ma cztery nóżki, ale nijak nie przypomina konika, i poza Witią, który onegdaj ujeżdżał pewnego kota z centralnej Polski, nikt się na podobny wyczyn nie porwał…
Trzeba szukać dalej…


Kolejne czworonożne stworzenie też nie bardzo się nadawało do ujeżdżania…


Chociaż, jeśli wzięli byśmy pod uwagę liczebność owych żaboli, to można by było zrobić z nich całkiem niezły zaprzęg…
Ale konisiów dalej nie widać…
To nie będzie proste zadanie…
     Błądząc po lesie znaleźliśmy lokum…


I bazę gastronomiczną…


I w końcu…
Ufff…
Znaleźliśmy !! Wszystkie !!



     Pan N. zinwentaryzował koniki, skrupulatnie pomierzył ich rozmiary i w końcu rzucił …
     - W sumie to one takie duże nie są…Możesz spróbować…W sumie to może i ja spróbuję…
     Moje gromkie „Huurrrraaa” słychać było w całej okolicy…
A popołudniu poznaliśmy naszego nowego kolegę…
     Przedstawiam Wam Mango…


     Mango to konik z charakterkiem, a dokładniej mówiąc z charakterkiem osioła i lesera...
Wystarczy spojrzeć mu w oczy i już wiadomo...
     Mango już o świcie był zmęczony...Zmęczony nicnierobieniem...Siodłany Mango to był obraz nędzy i rozpaczy, znęcania się nad zwierzętami i kilku innych paragrafów...Na padoku nigdy nie wykonał jednego ruchu ponad konieczność, jednego kroku ponad normę...
Ale w końcu coś robić musiał...
No to został naszym rumakiem...:o)
     Tak ujeżdżał go Pan N.


A tak ujeżdżałam go ja…


No i przepadliśmy z kretesem...
     Tym razem nasz urlopek nie będzie pod znakiem wiosła, rowerowego koła, czy tenisowej rakiety...Tym razem będzie to urlopek pod znakiem podkowy...:o)


7 komentarzy:

  1. Uau! Zazdraszczam odwagi i pomysłu na wolny czas! Będzie co wspominać. Strasznie mi się tęskno zrobiło za urlopem, za takim lasem sosnowym... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Różnica niewielka,
    pod znakiem... siodełka.

    Figurki tych jeźdźców +++ !!!
    A jak tam... pupy?
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pupy, że tak powiem, były na swoim miejscu...Co odczuwaliśmy dotkliwie przy każdym kroku...;o) A ścięgienka ?? Miodzio !! :o)
      Ale na takiego bakcyla nie ma szczepionki...;o)

      Usuń
    2. A jak wpływa na... cerę
      i jaki miły spacerek.
      LAW

      Usuń
  3. no i już wiecie dlaczego moja córcia i jej córcia czyli Gabi wpadły z kretesem maja własnego konisia Pantera się wabi, jeżdżą, a jak choruje chodzą jak strute, a jak jest fajnie to jest fajnie, no i Gabi teraz tylko końskie naturalsy no i zrobiła certyfikat (14) z inprintingu, kto chce wiedzieć co to nie poszuka, ja nie podpowiem ( w tym wieku rzadko to się robi), pozdrawiam

    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszym wieku też rzadko się "to" robi...;o)

      Usuń