piątek, 25 stycznia 2013

Mgr...Magister ??, czy Magazynier ??

     Kiedy dowiedziałam się o pierwszym takim przypadku, przeżyłam lekki szok...
A jeśli nie szok, to przynajmniej spore zdziwienie...
     Przyszła do sklepu młoda Dziewczyna i poprosiła o wydruk pracy semestralnej...
     - Ki czort... - pomyślałam...
     - Przecież niedawno drukowałam Ci pracę magisterską... - rzuciłam, bo mi to jakoś w całokształcie nie pasowało...
     - Oooo...pamięta Pani...No tak...Magisterium obroniłam...Pracy nie znalazłam...Postanowiłam się "restrukturyzować"... - usłyszałam wyjaśnienie...
     - Kolejny fakultet...?? - dochodziłam...
     - Nie...Poszłam do policealnej szkoły hotelarskiej...Jakiś zawód mieć trzeba... - kontynuowała moja rozmówczyni...
Orzesz...(ko)...
Cztery lata w niebyt...
     - I po "hotelarstwie" znajdziesz pracę ??  - mój sceptycyzm był ogromny...
     - Już mam...Warunkiem przedłużenia umowy jest skończenie szkoły kierunkowej... - usłyszałam...
     No cóż, na rynku pracy lekko nie jest...Właściwie to ten rynek można już nazwać bardziej rynkiem bezrobocia... 
     Potem był Chłopak po socjologii, który zapragnął być elektrykiem, Politolog szkolący się na "Tirowca", i jeszcze jeden, i jeszcze jeden...
Prawdziwa epidemia "Magistrów" na dokształcaniu...
     Dzisiaj przyszła pewna Pani w średnim wieku, a że znamy się "z widzenia", a Dzieciaki mamy w podobnym wieku, więc w czasie obsługi temat właśnie zszedł na Dzieci...
     - Jak Waszym się układa... - zapytała owa Pani...
     - Jakoś sobie radzą, pracują, studiują...Jak to Młodzi...- opowiadałam...
     - A moja Córka studia skończyła i teraz sprząta... - oświadczyła z żalem w głosie Klientka...
     - Jak to sprząta...?? - nie bardzo zrozumiałam o co chodzi...
     - Tyle pieniędzy to "kulturoznawstwo" kosztowało, a Ona teraz Firmę założyła i sprząta "u ludzi"... - żal przemawiał z każdego wypowiadanego słowa...
     No cóż, z reguły Matki mają względem swych Córek wyższe aspiracje niż "sprzątanie"...
     - Przynajmniej nie siedzi bezczynnie... - próbowałam pocieszać...- a poza tym, Firma się rozrośnie to i sprzątać przestanie, tylko będzie "zarządzać"...- roztaczałam pozytywną perspektywę...
     - Ona już właściwie "zarządza", sprzątaniem się zajmują jakieś Kobiety, ale studia na marne... - wypluła z siebie owa Niewiasta, a mnie się zrobiło nieprzyjemnie...
     - A co miała robić po tym "kulturoznawstwie"...?? - próbowałam dociekać, bo lat temu wiele, kiedy byłam Bibliotekarką "z łapanki" kulturoznawstwo było dosyć popularne jako kierunek najmniej "czasochłonny"...
Bardziej ambitne jednostki wybierały "bibliotekoznawstwo"...
     - Czy ja wiem... - odpowiedziała mi Kobieta... - cokolwiek, ale sprzątanie ?? - i widać było, że zajęcie Córki ogromnie Ją bulwersuje...
     - Przykro mi, ale nie widzę w tym nic złego. Córka musi znaleźć swoje miejsce na Ziemi... - próbowałam ugodowo temat zakończyć... - nasze Dzieciaki też miewają "pod górkę", ale najważniejsze, że sobie radzą...
     Klientka nie była przekonana do moich racji, zajęcie zawodowe Córki uważała za ujmę na "honorze", a ukończenie przez Nią owego "kulturoznawstwa" pierwszym krokiem do objęcia teki Ministra Kultury...
     No cóż...
     Rodzicielskie ambicje bywają różne...
     A ja chyba znowu wykazałam się ich brakiem...
 

8 komentarzy:

  1. No i tak się właśnie dzieje, kiedy kończy sie studia nie z pasji ale wybiera kierunki na chybił-trafił, a najczęściej chybił, byle było łatwo, byle nauki nie za dużo... Swojego jedynego wysłałem na Politechnikę, w sumie sam się wysłał (za lekką namową tatusia ;). Dla mnie przyszłość lezy w przemyśle... i nie koniecznie w tym kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Polibudą jest ten problem, że trzeba znać matmę...a matma nie jest ulubienicą Młodzieży...;o)

      Usuń
  2. no bo jak to jest możliwe, pani kochana aby pani córka skończyłą fikołki matołki i została pania prezes, tak do mojej matki mówiły jej koleżanki z podwórka, no i rzeczywiście jak mozna być pania prezes po fikołkach! wstyd!
    j

    OdpowiedzUsuń
  3. I po co to kończyć nikomu niepotrzebne studia ??
    Przecież Ci młodzi marnują swój czas, swoje życie...
    Współczuję współczesnym młodym...
    Nie wiadomo jakie jest wyjście z tej sytuacji...

    OdpowiedzUsuń
  4. jantoni341.bloog.pl27 stycznia 2013 01:33

    Mój siostrzeniec pracował w firmie
    przy produkcji spotów, dobrze zarabiał
    i był cenionym pracownikiem,
    ale dwa lata temu wykombinowali
    z kolegą,że pójdą na "swoje".
    Byli, ale od trzech miesięcy
    pracują w zakładzie remontowo...
    budowlanym.
    Law

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie "na swoim" to ciężki kawałek chleba...wiem coś o tym...;o)

      Usuń