czwartek, 24 maja 2012

I jak zawsze było pięknie...


     Świętowanie…Świętowanie…I po świętowaniu…
     Echhh…
     Dzionek był piękny i mimo meteorologicznych zapowiedzi słonecznie się zaczął i słonecznie się zakończył, a wiadomo, że świętowanie ze słoneczkiem okrutnie bywa przyjemne…
No dobra…Połowa tego świętowania była taka raczej mniej słoneczna, bo do naszej „norki” słoneczko zagląda tylko przez kilka dni w roku i to dokładnie wtedy kiedy mamy „przerwę wakacyjną”, ale że gdzieś za winklem świeci to widzimy…
Błękitek nieboskłonów też jest fajny…
Za to kiedy w końcu ową „norkę” opuszczamy to promienie słoneczne kumulujemy niczym baterie słoneczne, bez ograniczeń…
     Od rana kombinowaliśmy jak tutaj uczcić owo świętowanie…
     W końcu wydumałam knajpkę, która miała nam pożywienie dla ciała i duszy dostarczyć…A co !! Jak szaleć to szaleć…Młodsi nie będziemy…
Piękniejsi i mądrzejsi – może…
Ale młodsi już nie…
     Knajpeczka w pięknym, malowniczym miejscu…Budyneczek, nie powiem, robi wrażenie, zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie…
No i tyle z komplementów…
Kilka osób na Sali…Trzech Kelnerów i Barman…I kwadrans czekania między potrawami…Wiem, wiem…Czepiam się bo mam skażenie zawodowe…Ale Pan N. skażenia nie ma, a to On zauważył wydłużający się proces obsługi…Czekali wszyscy…
Potrawy ??...
Powiem tyle…Jeśli cokolwiek godnego by było polecenia to zdradziła bym nazwę lokalu…
Kucharz spaprał wszystko co było do spaprania…
Pan N. poświęcił się przynajmniej na zjedzenie mięsa…Ja wymiękłam…Wkładana do ust wieprzowinka rozkwitała mi bukietem pachnącej łąki…Kwiatków raczej nie jadam…
Uszczupliwszy znacznie zasób naszego portfela wyszliśmy z owego przybytku prawie tak głodni jak żeśmy wchodzili…
Ale ładnie nam w buziach pachniało…
     Wyjeżdżając z parkingu Pan N. rzucił od niechcenia…
     - W prawo ??
A to kusiciel !! 
Wiedział, że moja dusza nie odpuści owego „w prawo”…
Wiedział, że nieudane świętowanie może naprawić tylko jedno miejsce…
Miejsce, które daje wytchnienie kiedy już mamy „po czubeczek”, w którym najlepiej nam się myśli, w którym najpełniej nam się marzy…
     - Tyle kilosów ?? – zapytałam niepewnym głosem…
     - A co tam…pomyśl…taki wieczorny spacerek przy świetle ulicznych latarni…cicha muzyka w zaułkach… - kusił Ślubny…
     Roześmiałam się do tej wizji, bo moja duszyczka już człapała sobie uliczkami Starówki…
     - No to w prawo… - potwierdziłam…
Jak było ?? 
Jak zawsze…Cudownie…
     Wawel w blasku zachodzącego słońca…Wisła połyskująca kuszącą topielą…Parki z ustronnymi alejkami i ławeczkami ukrytymi w gąszczu…Rynek rozbrzmiewający gwarem tłumów zgromadzonych w sezonowych ogródkach…Sukiennice połyskujące blaskiem bursztynów na wystawach…Hejnał, który wiatr rozkradał łapczywie…Adaś spoglądający z zamyśleniem na siedzących u Jego stóp Turystów…Barbakan spowity mrokiem nocy…Teatr Słowackiego puszący się swą sławą w blasku jupiterów…
I uliczki…Uliczki…Uliczki…
W oddali słychać delikatny dźwięk skrzypiec jakiegoś ulicznego grajka…Albo akordeon przycina skocznie…Albo saksofon łapczywie wbija się w duszę…
Szliśmy rozświetlonymi uliczkami trzymając się za ręce i czas się zatrzymał…
Ojciec Czas zatrzasnął w swojej szkatule godziny, minuty, sekundy…
Tylko rytmiczny stukot kopyt zaczarowanego konia wiozącego zaczarowaną dorożkę odmierzał chwile do powrotu…
Echhh…
Jak ja kocham Kraków…
Jak bardzo Go kocham…

P.S. Gdyby Ktoś z Was chciał partycypować w moim dzisiejszym bólu nóg to zgłoszenia proszę przesyłać na maila…Wasza roztropna Gordyjka zaliczyła wczorajszy spacerek na „szpilkach”…
Moje nóżki znacznie mniej kochają dzisiaj Kraków…;o)

11 komentarzy:

  1. jantoni341.bloog.pl24 maja 2012 16:17

    Gdybyś była
    po śniadanko
    zostałabyś...
    krakowianką.
    Pozdrawiam
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciszę Zaścianka kocham bardziej...;o)

      Usuń
    2. jantoni341.bloog.pl24 maja 2012 21:41

      Wiadomo nam,
      że Zaścianek,
      Twoje miejsce
      ukochane.
      LW

      Usuń
  2. Gordyjko, przecież Dama w samochodzie zawsze ma drugie buty, gratulacje, pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto Ci Jadwiniu powiedział, że ja dama...??

      Usuń
  3. Podzielam tę miłość do Grodu Kraka, a szczególnie do miejsc kilku w nim:-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie opisałaś ten spacer, prawie czułam, że tam jestem :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Noti, każdy ma chyba takie miejsca w Krakusowie...:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak nam się właśnie wydawało, że Ktoś za nami tupta cichutko...;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co tam ból nóg...połaziłabym sobie z Wami w realu po tej Starówce. Na razie pozostaje spacerek wirtualny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jesteśmy umówieni na następny raz...;o)

      Usuń