niedziela, 17 listopada 2024

Bez Jana rady nie damy...;o)

     Właściwie co tydzień media donoszą o kolejnym oszustwie: na wnuczka, policjanta, prokuratora i czort wie kogo...Seniorzy tracą dorobek życia i tyle w temacie...Nie pomagają ostrzeżenia...Nie pomaga wyłapywanie mniej ostrożnych przestępców...Karawana idzie dalej...

     A co, jeśli takich oszustw dopuszczałyby się jednostki urzędowe ?? Wszak Senior już takiego polotu nie ma, w procedurach mniej obeznany, a czasem i pamięć nie ta...

     Jakiś czas temu zapragnęliśmy skorzystać z usług pewnego banku...Zapotrzebowanie było dla nas jasne, ofertę (jak zawsze) bardzo skrupulatnie żeśmy przeanalizowali...Pozostało udać się do placówki i podpisem owo "dzieło" uświetnić...

     Przed nami był pewien starszy (od nas) Pan...Przybył w celu założenia lokaty...

     Po drugiej stronie biurka siedziała Zetka...Promienna i usłużna...Poniekąd...

Promienna była na pewno, ale czy usłużna ??

     Po kilku minutach słuchania (a trudno było nie słuchać) wyszło jak "szydło z worka", że Zetka przy okazji owej lokaty chce załapać się na premię kwartalną...

Pan swoje...Zetka swoje...Do obłędu...

     Zdezorientowany Emeryt wyszedł z banku bez lokaty i z totalnym zagubieniem w oczach...

     Dlaczego jego żona miała zakładać bankowe konto, żeby on mógł ustanowić lokatę ??

Tego do dzisiaj i ja rozgryźć nie umiem...;o)

Nasza kolej...

     Wyjaśniamy w żołnierskich słowach cel naszej wizyty...

     Zetka sprawdza dane osobowe i konto, po czym nas informuje, że konto powinniśmy zmienić, bo...Wiosna była piękna tego roku...(Czytajcie dosłownie, bo przenośni w tym nie ma)...

     Po naszym sprzeciwie, dziewczęcym szczebiotem jesteśmy informowani, że Ojciec Zetki pracuje tam gdzie Pan N., że jesteśmy tego samego rocznika co rodziciel, że wychowała się w Zaścianku...

Reagujemy urzędowymi uśmiechami, bo do załatwienia formalności nie zbliżamy się nawet o krok...

Kolejny komunikat wbija nas w krzesła...

     "Nie da się"...

     Ale ona, gwiazda bankowości ma dla nas dużo lepszą propozycję i oczami wyobraźni już widzi, jak się na ową propozycję ślinimy...

Liczy...Liczy...Liczy...

W klawiaturkę stuka...

I...

     Przedstawia nam ofertę, która się nijak naszego zapotrzebowania nie trzyma...Echhh...

Żeby jednak "docenić" nas absolutnie, nasze właściwie "bezkosztowe" zapotrzebowanie zamienia się w ofertę wartą dla banku kilkaset złotych...

Dlaczego ??

Bo wiosna była piękna tego roku...;o)

     Patrzyła na monitor z własnymi wyliczeniami i nijak nie ogarniała, że wyniki się jej rozjechały...

Wszystkie pytania ?? Jak w mur...

Wszystkie sugestie ?? Jak w mur...

     A że głową muru nie przebijesz, więc z lekko podniesionym ciśnieniem i urzędowymi uśmiechami pożegnaliśmy Zetkę...

     - My się z nimi nie dogadamy...- podsumował naszą wizytę w banku Ślubny...

     - To dziecko na chleb w bankowości nie zarobi...- podsumowała Gordyjka...

     Dobę później podreptaliśmy do drugiego banku (bo banków ci u nas dostatek) i już na progu dreszcze nam przez kręgosłup przeszły...

Trzy stanowiska...Trzy Millenialski...

     - Do trzech razy sztuka...- wyszeptał mi do ucha Pan N., co było oznaką, że średnio wierzy w nasze "zwycięstwo"...

     Millenialska wysłuchała naszego zapotrzebowania, dopytała o szczegóły, poklikała w klawiaturkę, czółko dwa razy zmarszczyła i...

I po godzinie wyszliśmy z banku z dokładnie tym, po co żeśmy przyszli !!

Szok !!

     Długo nie mogliśmy rozgryźć tej bankowej tajemnicy, a do zaproponowanych bonusów podchodziliśmy jak do jeża w stresie...

Jaki jest epilog tej historyjki ??

     Zetki nie widzieliśmy w banku od kilku miesięcy, więc zakładamy, że jej wyniki nie były jednak oszałamiające (inna sprawa: ile osób udało się jej złapać na własne, "genialne" pomysły ??)...

     Millenialska pomyliła się w czasie obsługi (w bonusach) i załatwiła sprawę tak, że dostaliśmy wszystko zgodnie z jej obietnicami (mimo procedur)...

Wyszło na to, że jednak się da...

     Tylko...Jak bardzo Klient musi orientować się w procedurach ?? Jak trzeba być obeznanym w bankowości ?? W jakim stopniu musimy studiować (na ochotnika) prawo i ustawodawstwo ??

     Seniorzy to "łasy kąsek" dla każdego rodzaju naciągaczy, tych nagłaśnianych medialnie, i tych działających w świetle prawa...Perspektywa emerytalnego spokoju wygląda mgliście...Święty Janie (Patronie emerytów i rencistów) miej nas w opiece...;o)  

16 komentarzy:

  1. O, znajome!
    Mnie kiedyś pani chciała namówić na kartę kredytową, bo...ona sama ma i sobie chwali. Ja jej na to, że na kredyt nie żyję, wiem ile zarabiam, nie jak Balcerowicz , a auta co kwartał nie zmieniam, zresztą i tak nie kupię z karty kredytowej.
    W końcu na mój upór pani mówi, że mogę założyć, ale nie korzystać. Ale płacić za kartę trzeba? no ba!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo...Z kartami to jest cała epopeja !! Homer by się nie powstydził...;o)

      Usuń
  2. Cześć Kochana Gordyjko dobrze, że zalatwiliscie to co chcieliście. Do wizty w banku trzeba się dziś naprawdę dobrze przygotować żeby Cię czasem nie wydutkali. Oni są szkoleni do tego żeby sprytnie naciągnąć jakiegoś seniora... I nie tylko seniora. Ciężko jest dziś zaufać obcym ludziom. Myśmy latem brali tel na raty w Media Ekspert to tak nam pani od obsługi kredytów kombinowała żeby wcisnąć nam inne rzeczy.

    Najserdeczniejsze pozdrowionka dla Was, buziaki dla wspaniałych wnuków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Zetki to szkolenie wylewało się kaskadą...;o) Co wykuła to mówiła...;o)

      Usuń
  3. Ja omijam banki szerokim łukiem. Namawiali mnie na wszystko, a jak przyszedł kryzys i potrzebowałam kredytu to mi odmówili... Wiadomo że niebezpiecznie jest trzymać pieniądze w domu i tylko dlatego korzystam z usług banku.
    Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo bankowość z reguły działa tylko w jedną stronę...Jak kura oskubana, to złotych jaj nie znosi...;o)

      Usuń
  4. znaczy, panienka z okienka się podłożyła? czy może wyłożyła na takich klientach jak Wy;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zetka to miała mgliste pojęcie o matematyce i na niej się wyłożyła...;o)
      Millenialska dopasowywała ofertę do zapotrzebowania, więc mała wpadka mogła się przytrafić...;o)
      My jesteśmy trudnymi klientami...;o)

      Usuń
  5. Etyka zawodowa, zapomniane pojęcie, niestety.
    Emerytem jestem ale pamięć mam dobrą, ze 30 lat temu banki dawały tak plus minus 15% na lokatę, a teraz każą sobie dopłacać.
    Dlategoż ja nawet nie patrzę w stronę banków, na szczęście nie muszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Etyki zawodowej to nawet w przychodni nie uświadczysz...;o)
      Teraz najlepiej inwestować w słodycze...Przynajmniej tyłek rośnie...;o)

      Usuń
  6. Już nie zliczę ile razy chcieli mnie w różnych bankach namówić na różne wspaniałości których z pewnością nie będę żałować.
    Ale ja uparta baba jestem!!!
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  7. W 2016 wzięłam kredyt i się "przejechałam". Spłaciłam niedawno i z bankiem łączy mnie tylko konto. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówią, że są dwa szczęśliwe dni: jak się dostaje kredyt i jak się go spłaci...;o)

      Usuń
  8. I w takich chwilach cieszę się, że przynajmniej na wszystkie propozycje kredytu z banku potrafię odpowiedzieć stanowczym "NIE". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń