Jak na "Burka" z budy, to Lucki ma już niezły dorobek turystyczny...Pomijając comiesięczne tysiąc kilometrów "na Wrzosowisko...Zaliczył Pieniny (ledwie miesiąc po adopcji), Góry Stołowe (dopiero co), kąpał się w Bałtyku (degustując słoną wodę), a nawet rozpoczął karierę międzynarodową zwiedzając Pragę...Po bardzo kiepskich doświadczeniach z "hotelem dla psów" w okolicach Zaścianka, teraz planowanie wyjazdów rozpoczynamy od wyszukiwania miejscówek przyjaznych zwierzakom...
A niedawno mnie oświeciło...
Zjeździło psisko kawałek Europy i Polskę w kilku kierunkach, a Zaścianka nie widziało !!
Ale obciach...;o)
Trzeba to zmienić !! ;o)
Sprawdziłam kilometraż do siedziby Veta, bo akurat przyszła pora na szczepienie i ze zdziwieniem stwierdziłam, że "drugi koniec Zaścianka" jest idealnie oddalony na niecałe trzy kilometry...No dobra, trzy kilometry jak trzeba zakosami obwąchać latarnie...Sześć kilosów to nasza dzienna norma !! Idealnie...;o)
W promocji dostałam krzesełko w poczekalni i sympatyczną rozmowę z Vetami...;o) W lesie takich rozrywek nie mam...;o)
Lucki spacerem był zachwycony, wizytą w Przychodni mniej...;o)
Jeden Doktorek sprawnie pobrał krew na badania (po zeszłorocznym choróbsku wolimy dmuchać na zimne), drugi Doktorek zaszczepił, a Lucki przyjął pozycję: głowa schowana pod moim ramieniem, przytulony do mnie całym sobą, czyli "psa tu nie ma"...;o)
"Doktory" rozpływały się w zachwytach nad jego grzecznością, a on łaskawie przyjmował komplementy i podstawiał kolejny kawałek psa do głaskania...;o)
Najważniejszy oczywiście był "plasterek na łapce"...;o)
I poczłapaliśmy sobie niespiesznie do domeczku...
Zaścianek został odkryty...;o)
Po śniadanku Lucki walnął się na środku pokoju z demonstracyjnie wysuniętą łapką "z plasterkiem" i czekał...Czekał, aż Pan N. obudzi się po nocnej zmianie i użali się nad biednym, pokrzywdzonym (podziurawionym) pieskiem, wydrapie, wymizia i komplementami o dzielności zasypie...
Pan N. stanął na wysokości zadania !! Piękne to było użalanie...;o)
Uffff...
Można ściągnąć plasterek...;o)
Pod latarnią najciemniej, a zwiedzanie najbliższego zawsze odkłada się na później.
OdpowiedzUsuńOjojane miejsca mniej bolą, to znana prawda:-)
Pobieranie krwi ze znieczuleniem i jeszcze ojojanie ?? W łepetynie się sierciuchowi przewróciło...;o) Ale pokazywanie dziurawej łapki było przesłodkie...;o)
UsuńLucky zwiedził więcej niż nie tylko nie jeden pies, ale też niejeden człowiek :). Moja Pusia nie przepada za weterynarzami, więc zachowanie Lucky'ego mnie zachwyciło. Pozdrawiam Cię serdecznie, a Lucky'emu przesyłam tuziny głasków
OdpowiedzUsuńGłaski przekazane...;o) Lucki też jest w opozycji do Veta, ale na wizycie jest obłędnie grzeczny (żeby szybciej wyjść)...;o)
UsuńPsy jak ludzie, mają lekarzy, których lubią i takich, których nie lubią... zależy który umie głaskać ;-)
OdpowiedzUsuńTrafiliśmy na "młodą" zmianę, głaskać i komplementować umieli...;o)
UsuńWizyty u weterynarza najmocniej przeżywał mój syn. Psy wracały zlęknione, ale żywe, natomiast ich pan padał na łóżko i udawał, że go nie ma. Wyrazy podziwu dla Pani, za kondycję, a głaskanie dla Luckie'go. Uściski.
OdpowiedzUsuńZ podziwem nie przesadzaj, a głaski przekażę jak się jaśnie pan pies z kanapy ruszy...Przy takim upale śpi prawie cały dzień...;o)
UsuńNo to ja też ojojuje, och bidulku dzielny byłeś jak lew!!!
OdpowiedzUsuńKamieniczki na Ryneczku ciekawe, ale te kocie łby to nie na moje bidne nóżki ;)
Dobrze, że on czytać nie umie...;o)
UsuńTo tylko dekoracyjnie, ścieżki są równe...;o) To już czwarta powierzchnia jaką pamiętam...;o)
Nobyo trzeba Waszego pieseczka za Narodowego Bohatera teraz uznac :-))
OdpowiedzUsuńStokrotka
I zgodnie z upodobaniami Rodaków kilka pomników postawić...;o)
UsuńPunkty na mapie przez Psa zaliczone robią wrażenie, jednakowoż najważniejsze w tym wszystkim zapewne jest to, że z Pańciami Pies bywał tamże :D
OdpowiedzUsuńCzułości okołoweterynaryjne wzruszają, podstawianie kawałków psa do głaskania - piękne to! :D
Słuszna sugestia...;o) Znasz się na zwierzakach...;o)
UsuńTa procedura obowiązuje nie tylko po dziurawieniu !! Jak coś zaboli psa w psie to zaraz przybiega po "użalanie"...;o)