czwartek, 9 marca 2023

Piekarnia na życzenie...Chlebek z garnka...

     Zacznę od tego, że jakimś super mistrzuniem wypiekowym nie jestem, więc spróbować może każdy...;o)

     Przed otwarciem piekarni, musimy niestety iść na zakupy, najbliższy market będzie przydatny...

Potrzebujemy:

75 dkg mąki chlebowej - ja robię mieszankę: 50 dkg mąki pszennej "750" i 25 dkg mąki żytniej "720", ale eksperymentowałam też pół/pół, korzystałam z mąki pszennej i żytniej "2000". Nie próbowałam jeszcze czysto pszennego i czysto żytniego...;o)

8 g suchych drożdży - marka obojętna. Można zastosować 25 g  świeżych drożdży, ale ja jeszcze nie próbowałam...;o)

1 łyżka stołowa cukru

2 łyżeczki soli

2 łyżki stołowe oleju roślinnego

2 szklanki (250ml) letniej wody

Jak widać zakupy nie będą długotrwałe i uciążliwe...;o)

No to otwieramy piekarnię:

     Do sporych rozmiarów miski (używam plastikowej 4L)

 wlewam wodę, dodaję cukier, sól, drożdże i olej roślinny, wszystko mieszam (łyżką)

Widok po wymieszaniu...

i odstawiam na kilka minut.


Drożdże zrobiły dobrą robotę...

     W tym czasie przygotowuję i odmierzam mąkę (oczywiście przesianą). Dodaję do miski i wyrabiam ręką (można bez oporów wykorzystać robota). Wymieszanie ciasta (ręcznie) zajmuje mi 5-10 minut i wcale nie musi być perfekcyjne...;o)

     Przykrywam miskę bawełnianą ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce (przy kaloryferze).

     I teraz najważniejsze: ciasto rośnie, a my po tak wytężonej pracy odpoczywamy...;o)

     Odpoczywamy 3 godziny (minimum oczekiwania to 2 godziny, żeby ciasto miało szanse odpowiednio wyrosnąć - czym cieplej w mieszkaniu tym szybciej rośnie)...

     Piekarnik ustawiamy na 200 stopni grzania "góra/dół", do środka wkładamy garnek z przykrywką - ja używam gęsiarki,

To nasz prezent ślubny od Baba Jagi...;o)

ale pierwsze piekłam w naczyniach żaroodpornych i też wychodziły, tyle, że naczynie musi być spore...

     Blat przesypuję odrobiną mąki (obojętnie jakiej)


i zaglądamy pod ściereczkę, bo tam dzieją się prawdziwe cuda...;o)

     Dłonią wyciskamy powietrze z ciasta, najlepiej zacząć od środka, potem zawijamy brzegi dłonią i przekładamy ku środkowi - będzie wygodniej przenieść ciasto z miski na blat...

Zarabiamy ciasto od krawędzi do środka wypychając powietrze i formując kształt chlebka (owalny, podłużny, okrągły - wedle fantazji i kształtu naczynia)...To kwestia 5-10 minut...

     Pozostawiamy bochenek na 10 minut na blacie, żeby sobie ciasto "odetchnęło"...

     Jeśli piekarnik jest już gotowy, wyciągamy naczynie, do środka wsypujemy odrobinę mąki (obojętnie jakiej), żeby nam wypiek nie przykleił się do dna...Teraz przenosimy bochenek do naczynia,

przykrywamy i wkładamy do piekarnika na 30 minut...Po tym czasie ściągamy przykrywkę

Po ściągnięciu pokrywki...

 i pieczemy jeszcze 20 minut "dla kolorku i chrupkości"...

     Chlebuś jest gotowy...Wyciągamy z naczynia i odkładamy do studzenia...

I chociaż czasowo jest to odrobinę rozciągnięte, rzeczywistego zajęcia jest raptem kilkanaście minut, resztę robią drożdże i piekarnik...;o)

     Bochenek waży 1,1 - 1,2kg...Można przed pieczeniem naciąć wierzch nożem i nie będzie się uśmiechał, tylko będzie "bardziej sklepowy"...Można dodać ziaren, ziół i eksperymentować do woli...Jeśli chodzi o mrożenie, to niestety póki co nic nie podpowiem, bo jeszcze ani okruszek nam nie został...;o)

Trzymam kciuki za Eksperymentatorów...;o)

Smacznego...;o)

12 komentarzy:

  1. Przepis faktycznie prosty. Jak spróbuję upiec, to się pochwalę czy mi się udało. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  2. No pięknie, obiecuję sobie od dawna, ale wreszcie muszę spróbować.
    Nie wiem kiedy, może na Wielkanoc? naczynie mam!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie za skomplikowane i za długie... a Ty pewnie niedługo dzieżę sobie kupisz, a do niej piec chlebowy postawisz;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo tego szaleństwa, zacznie się Wrzosowisko, skończy się chlebkowanie...;o) Ale mąkę w młynie kupuję...;o)

      Usuń
  4. Piekę od dawna, ale na podstawie prostszego przepisu. Przy okazji wypróbuję i ten. Pięknie Ci wyrósł. Lubię chleb z własnego piekarnika:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za każdym razem tak szaleje, więc musiałam się przenieść do gęsiarki...;o)

      Usuń
  5. Niedawno kupiłam nową kuchnię, taką z dobrze działającym piekarnikiem. Z chęcią wypróbuję więc Twój przepis. Muszę tylko trochę dojść do siebie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogromna chętka mnie naszła na taki chlebek Gordyjko :) Świeżutki chrupiący. Mniaaam mniaam. Najpierw jednak muszę mieć maszynę do pieczenia chleba albo nową kuchenkę.

    Najserdeczniej pozdrawiam

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń