sobota, 22 października 2022

Dalszego ciągu nie będzie...

     Jak daleko sięga historia tej znajomości ??

Kilkunastu lat...

Poznaliśmy się na "Lepiuchach", portalu stworzonym przez Interię, dla "ześwirowanych" Rymolubów...Chociaż wówczas nie mieliśmy o sobie pojęcia...Nicki jak to nicki, nawet nie wiesz czy po drugiej stronie jest Facet, czy Kobiełka (wiem co mówię ;o))...

Więcej czytałam niż pisałam, więc po kilku tygodniach rozpoznawałam Autorów po słowach, rymach i tematyce...Trudno pozbyć się nawyków...;o)

To była jedna z lepszych inicjatyw Interii...Ale...

No cóż...Korzystali z portalu Ludzie, więc szybko zmieniło się to w szambo, w którym większość wylewała gnój i pomyje, a konflikty zaczęły ocierać się o granice prawa...

Lepiuchy zostały zamknięte...

     Szkoda mi było tej fajnej zabawy, ale miałam swoje zajęcie...Prowadziłam już wówczas bloga na WP...I to właśnie dopiero tam poznaliśmy się "człowieczo"...

     Pewnego dnia w komentarzach pojawił się "lepiuch", którego składnia była mi dobrze znana...Od słowa do słowa...I tak poznałam JanToniego...

     Od tego dnia nasz kontakt był właściwie codzienny...Wymiana "lepiuchowych" komentarzy...Wymiana maili...Z czasem rozmowy telefoniczne...

Tak bywa, kiedy w sieci spotkają się dwie Gaduły...;o)

Czasem pomagałam Mu w drobnych problemach z komputerem...On w rewanżu przesyłał mi tomiki swojej poezji...To było wyśmienita wymiana...

     Z biegiem czasu JanToni zmienił się w Ludwiczka...Ludwika Wambutta...

     Człowieka, który kochał Warszawę, który kochał warszawską Pragę, który kochał sport, ale nade wszystko kochał Lidusię...Lidusia to Żona...

"Lidusia powiedziała"..."Lidusia przygotowała"..."Byliśmy z Lidusią"...- pięknie mówił o Żonie...Zawsze z miłością i szacunkiem...

Tyle, że przy Lidusi nie wolno było marudzić...Przynajmniej taką zasadę wyznawał Ludwiczek...

     Nasze rozmowy były coraz dłuższe...Coraz bardziej otwierały się serducha...

     "Jesteś prawie rówieśnicą mojego Michałka"- powiedział kiedyś...Niby zwykłe zdanie, a przepełnione było smutkiem...Ludwiczek stracił Syna...

Młodziutki, inteligentny, wysportowany Chłopak uległ wypadkowi drogowemu ponad trzydzieści lat temu...

Takiego piętna żaden Rodzic z serca i głowy nie wymaże...

     "To był najgorszy dzień w moim życiu" - wyznał mi kiedyś Ludwiczek- siedziałem przy Jego łóżku i kłamałem, że wszystko będzie dobrze, że wyjdzie z tego...Uśmiechałem się do Niego i ten uśmiech zostanie mi do śmierci"...

     Smutny Człowiek rozdający uśmiech...Satyryk z bolącą duszą...

Kiedyś zadzwonił przed północą...

     "Obudziłem Cię ??" - zapytał...

     "Nie...Papierzę"...- odpowiedziałam...Wiedziałam, że to musi być ważny telefon...

Gadaliśmy do trzeciej...Ludwiczek się bał...Był w szpitalu...

Rozłączyłam się, kiedy w słuchawce usłyszałam równomierny oddech...

Rano dostałam SMS-a:

     "To będzie dobry dzień !!"

I takich dni mieliśmy wiele...

     Bywało, że dostawałam SMS-a: "Zwolnij !!"...Albo na mailu była reprymenda...Po każdej rymcioklepce marudził, że czeka na pierwszy tomik...Dopominał się o zdjęcia "swoich Prawnuków"...

W osiemdziesiąte urodziny przyznał się do marzenia...

     "Ech, Ty moja Gordyjeczko, tak bardzo chciałbym Cię kiedyś przytulić...Wiesz, tak realnie"...

Ale zaraz potem pojawiło się wiele przeszkód: Już nie prowadzę samochodu...Paliwo takie drogie...Wy jesteście bardzo zapracowani... Jestem "stary dziad"... - skrupuły Go zżerały...

Kilka dni przed warszawskim spotkaniem Blogerów zadzwonił:

     "Boję się tego spotkania"..."Mogę przyjść z Przyjacielem ??"

Czy powinnam zapytać z którym ??

Nie musiałam...

     Przyjacielem Ludwiczka był Zbyszek Kurzyński...Często gościł w naszych rozmowach, a ja poznałam Zbyszka podobnie jak Ludwiczka (na "Lepiuchach"...Potem Zbyszek prowadził bloga...Aż w końcu "połączył" nas Ludwiczek i FB...

     I przyszedł dzień, kiedy zniknęłam w ramionach "wirtualnego Ojca"...Oczy się nam zaszkliły...Ludwiczek wyszeptał mi do ucha: "Umiesz spełniać marzenia"...I ciągle chwytał mnie za rękę, jakby chciał sprawdzić czy jestem realna...

     Kolejne lata mijały...Choroby i starość odbierały nam Ludwiczka...Dobrego Człowieka o uśmiechniętej twarzy i smutnym sercu...

     17 października 2022 roku Ludwiczek, Ludwik Wambutt odszedł do Michałka...Dla Niego szczęście...Dla nas smutek...Jego "Samotność"(tomik wierszy dla Syna) się skończyła...

Jak pożegnać Ludwiczka ??

Lepiuchem !!

Lepiej wspomnień worek cały,

niż życiowe dyrdymały...

P.S. "Życia nie można traktować zbyt poważnie, bo ono robi sobie z nas jaja" - Ludwik Wambutt...Dalszego ciągu nie będzie ♥ ♥ ♥ 

20 komentarzy:

  1. Pięknie wspominasz, czyta się wspaniale.
    To najlepszy hołd dla Przyjaciela.
    Przytulam Cię mocno.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej skłonić przed nim głowę,
      niż łzy ronić niegotowe...

      Dzięki...♥

      Usuń
    2. Pięknie opisałaś Waszą znajomość!

      Usuń
    3. Lepiej przyznać: był mi bliski,
      niż żałobne wydać piski...

      Usuń
  2. Chwała internetowi za taką przyjaźń!!!
    Piękny ten wspomnieniowy worek.
    Cieplutkie myśli ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej spotkać w necie Ludzi,
      niźli tych co hejt nie nudzi...

      Właśnie coś mnie w czerepie pogłaskało...♥

      Usuń
  3. I ja znałam osobiście Pana Ludwika - JanToniego. Byłam na dwóch spotkaniach autorskich które w piękny sposób - właśnie ze Zbyszkiem Kurzyńskim prowadził. Spotykałam go też na innych wydarzeniach związanych z promowaniem poezji. A przede wszystkim dwukrotnie na wystawie malarstwa Joasi Rodowicz...
    Ostatnio - gdy widziałam się z Joasią mówiłyśmy od Nim i zastanawiałyśmy się dlaczego co u niego słychać....
    Mam wielkie szczęście być w posiadaniu wszystkich Jego tomików poezji - z dedykacją dla Stokrotki.
    Okropnie mi smutno teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej wspominać uśmiech wspaniały,
      niż żeby smutki nam doskwierały...

      Ludwiczek uwielbiał te spotkania...♥

      Usuń
  4. Ciekawa Świata

    18:53 (1 godzinę temu)

    do mnie
    Ciekawa Świata Nowy komentarz do posta „Dalszego ciągu nie będzie...” dodany przez:

    Nie znałam człowieka, nawet o nim nie słyszałam, ale zawsze przykro czytać o kimś, kto był ważnym dla kogoś innego i go opuścił na wieczność.. Niech spoczywa w spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przestraszył mnie tytuł, bo myślałam, że kończysz blogowanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tytuł mi się nie spodobał, wystraszyłam się, że o czyjejś śmierci. No i miałam rację. Nie znałam Go, ale widywałam czasem jego komentarze na różnych blogach. Pięknie napisałaś. Żal...

    OdpowiedzUsuń
  7. Przykra wiadomość. Pozostaje nadzieja, że teraz pisze strofy w niebie i że tam uda się Wam spotkać. Znałam Jego blog. Pisałam komentarze nawet gdy przestał pisać posty. Dziś też o nim pomyślałam, a tu taka wiadomość... Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisanie było antidotum na zło, więc mam nadzieję, że już pisać nie musi...;o)

      Usuń
  8. Poruszyły mnie twoje wspomnienia Gordyjko. Strata dzieckola musi być straszna, niewyobrażalnie trudna. Dziecko to dziecko, małe czy dorosłe.

    Dziękuję za pamiec i odwiedziny Gordyjko. Uściski.

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieli Go jednego, więc Ich świat się zawalił...Żyjemy w dzieciach i dla dzieci...;o)

      Usuń
  9. Aż się wzruszyłam czytając Twoje wspomnienia związane z JanTonim. Chociaż nie zawarłam z nim znajomości, nawet w sferze wirtualnej, to kojarzę go z lepieli na innych blogach. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń