Nigdy nie lubiłam zbierać grzybów...Przyczyna ??
Mój Ojciec był zapalonym grzybiarzem i kiedy tylko rozpoczynał się sezon, wywlekał mnie z łóżka bladym świtem (jeśli nie czarną nocą, żeby dojechać na czas)...Byłam niewyspana...Marzłam...Mokłam...Oplatały mnie pajęczyny...Brrrr...
Dobrodziejstwo grzybobrań doceniłam po przeprowadzce do Zaścianka (mieszkamy przy lesie)...Groszem nie śmierdzieliśmy, więc grzyby często ratowały nasz jadłospis i portfel...Ale żeby lubić ??
Nawet opcja popołudniowego zbieractwa nie poprawiła pozycji grzybobrań w rankingu moich rozrywek...
Czasem wyjdziemy, żeby uzupełnić braki na wigilijną zupkę (bo zupka grzybowa z łazankami musi być)...Czasem psi spacer zaowocuje kilkoma sztukami...
Nie powiem...Kurki w śmietance, albo sosik z maślaczków, albo kanie panierowane, czasem za mną "chodzą", ale załatwiam to raczej transakcjami "kupno-sprzedaż", niż "poświęceniem"...
Po pięćdziesięciu latach chyba Matka Natura ogarnęła, że ze mnie grzybiarza nie zrobi...
Na Wrzosowisku sypie pieczarkami łąkowymi i opieńkami...Muchomory też mamy, więc na szlachetniejsze gatunki szansa jest...No to wspomagamy Matkę Naturę grzybniami rozlewanymi w różnych miejscach...A nuż będę na grzybobrania wychodzić w kapciach i szlafroku ?? ;o)
Jedno jest pewne...Ten rok w grzyby obfituje i nawet jak się człowiek nie stara, to w oczy i pod nogi włażą...
Na Wrzosowisku też...
Opieńki wyrosły nam na środku warsztatu, między bloczkami...
Grzybobranie w kapciach i szlafroku...;o)
A u nas teraz za sucho, ale może w weekend sprawdzimy:-)
OdpowiedzUsuńTo ja zerknę pod tuje...;o)
UsuńWolę nie zbierać samodzielnie grzybów - nie znam się na nich. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa się musiałam znać...;o)Ale i tak zbieramy pewniaki...;o)
UsuńW dzieciństwie zbierałam, teraz wolę po lesie łazikować i focić.
OdpowiedzUsuńW lesie mam tylko "alergię" na zbieranie grzybów...;o)
UsuńGrzyby zazwyczaj zbierałam przy okazji. Ot byłam u rodziny na wsi, szli na grzyby to ja szłam z nimi. Na wyprawach takich typowo grzybowych nigdy nie bywałam. Mój tatuśko był raz, w dziecięctwie mym, skończyło się to moim dwutygodniowym pobycie w szpitalu. Pomagając mamie obierać przywieziony urobek, najadłam się surowych ;) No cóż takie spaczone gusta kulinarne miewałam. Niestety od 20 lat jestem na diecie i spaczone gusta się skończyły, z grzybów jadam tylko pieczarki i to niezwykle rzadko.
OdpowiedzUsuńJesteś Specjalistka-Degustator...;o)
UsuńNigdy nie zbierałam grzybów, bo tylko muchomory rozpoznaję.
OdpowiedzUsuńA na działce mi co roku takie śliczne muchomorki wyrastają :-))
To wypatruj prawdziwków !! Ponoć lubią rosnąć parami...;o) To takie brązowe, bez kropeczek i z gąbeczką...;o)
UsuńJakby na to nie patrzeć przymus ojcowski na coś się przydał, bo nauczyłaś się rozpoznawać te "pewniaki". Teraz możesz dzieki temu zbierać to, co się samo napatoczy. Moja matka była ogromna grzybiarą i jej zbiorom zawsze ufałam. Teraz nie przyjmuję grzybow od znajomych ani nie kupuję na bazarze. Syn kupił i zamarynował, ale ja nie zamierzam ich jeść, bo nie mam takiej ufności, co do ich jakości jak on. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że Pan N. też był zapalonym grzybiarzem, więc jakoś rozpoznawalność ogarniamy...;o)
UsuńDarowizn też nie przyjmujemy...;o)
Zbierać lubię jak mam czas (tego zbytnio nie posiadam) ale gorzej później z opracowaniem zbiorów. Zabiera sporo tego drogocennego czasu, ale jak już się raz na 10 lat poświęcę to niebo w gębie 😍
OdpowiedzUsuńObróbka jest znacznie mniej przyjemna niż samo zbieranie, a ochotników trudno znaleźć...;o)
UsuńPychotkę potwierdzam...;o)