poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Na dobre i na złe...

     Bywają sytuacje, w których domowe pieszczochy nie mogą uczestniczyć...To trudne wyzwanie i dla opiekunów i dla "sierściuchów"...Bywa...

Tym razem Lucky nie mógł z nami jechać...

     Od dwóch lat korzystamy w takich przypadkach z opieki w hotelu u "cioci Dominiki"...Wyjątkowo psiolubna Istota...Na dodatek, nie tylko "lubna", ale znająca się na psiej naturze i psich potrzebach...

     Lucky, jak na psa po przejściach przystało, za pierwszym i drugim razem manifestował nam "zwisa mi to" i ze stoickim spokojem przyjmował wszystko z "dobrodziejstwem inwentarza"...Pobyty były kilkudniowe...Szło ogarnąć...

Dziesięć dni ??

     Po przyjeździe do hotelu nie był zachwycony i bardzo chciał nas przekonać do zmiany zdania...

     Przez dziesięć dni siedział i czekał...Kiedy było trzeba jadł...Kiedy było trzeba wychodził na spacer (a miał do dyspozycji spory, ogrodzony sad)...Ale głównie siedział i czekał...

     - Siedział i patrzył tak jakbym miała coś zrobić, coś powiedzieć...- opowiadała nam "ciocia Dominika"...

     Po powrocie weszliśmy do psiego przybytku...Wszystkie boksy zajęte...Pieseły różnych ras, rozmiarów i temperamentów...Wszystkie na nasz widok skaczą, szczekają, kręcą młynki...A w jednym boksie cisza...

     Siedzi ta nasz "bida", łebek przekrzywia i oczy ma coraz większe...Jakby ze zdziwienia...

     "Jednak przyjechali ??" ;o)

     Dopiero kiedy zbliżyłam się do siatki, Lucky stanął na tylnych łapach i usiłował dotknąć mojej dłoni...Nie wierzył własnym oczom, musiał dotknąć...Niewierny "Tomasz"...

A kiedy drzwi się otworzyły, psisko eksplodowało radością !!

My z resztą też...;o)

     - Bardzo się zmienił przez te dwa lata...- stwierdziła "ciocia Dominika" śmiejąc się głośno...

     To prawda...Teraz Lucky to nasz pies...Nie pies po przejściach (zajawek już prawie nie ma)...To nie pies z adopcji...To nasz pies w każdym kłaczku...

I chociaż wydawało się to niemożliwe, teraz jeszcze bardziej nas pilnuje, jeszcze bardziej jest uważny i jeszcze bardziej cieszy się z każdej okazanej życzliwości...No i, jeszcze bardziej kocha swoją kanapę...;o)

     Mam nadzieję, że ogarnął psim rozumkiem, że zawsze po niego wrócimy, że jest członkiem Rodziny, że miłość i przywiązanie działają w dwie strony...

Na dobre i na złe...;o)

Lucky i synogarlica pilnują "hektarów"...

10 komentarzy:

  1. Ogarnął, na pewno ogarnął. W końcu Lucky to mądre stworzenie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zapobiegawczo pilnował nas nawet w toalecie, a w samochodzie pilnował drogi...;o) Po tygodniu mu przeszło, ale czujny jest okrutnie...;o)

      Usuń
  2. Mieliśmy dwa psy. Podarek odwiązany od drzewa, był wtedy podrośniętym szczeniakiem. Niezwykle charakterna psina, średnio okazująca przywiązanie.
    Morus zaś był wzięty ze schroniska i to był wzorzec miłości i przywiązania. Widzieliśmy że w schronisku zupełnie sobie nie radził, dlatego właśnie jego wybraliśmy, a on nam to pamiętał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś musi być z tą pamięcią "wsteczną", bo Lucky bezproblemowo rozpoznaje psy "schroniskowe"...;o)

      Usuń
  3. Pięknie to napisałaś....!!!
    Szacuneczek

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały post. Lucky to poraniony, ale bardzo mądry pies. Gdzie by mu było lepiej jak u Was?

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, wielki to dla Was wszystkich sprawdzian, ale zdaliście egzamin koncertowo!

    OdpowiedzUsuń