Bywają sytuacje, w których domowe pieszczochy nie mogą uczestniczyć...To trudne wyzwanie i dla opiekunów i dla "sierściuchów"...Bywa...
Tym razem Lucky nie mógł z nami jechać...
Od dwóch lat korzystamy w takich przypadkach z opieki w hotelu u "cioci Dominiki"...Wyjątkowo psiolubna Istota...Na dodatek, nie tylko "lubna", ale znająca się na psiej naturze i psich potrzebach...
Lucky, jak na psa po przejściach przystało, za pierwszym i drugim razem manifestował nam "zwisa mi to" i ze stoickim spokojem przyjmował wszystko z "dobrodziejstwem inwentarza"...Pobyty były kilkudniowe...Szło ogarnąć...
Dziesięć dni ??
Po przyjeździe do hotelu nie był zachwycony i bardzo chciał nas przekonać do zmiany zdania...
Przez dziesięć dni siedział i czekał...Kiedy było trzeba jadł...Kiedy było trzeba wychodził na spacer (a miał do dyspozycji spory, ogrodzony sad)...Ale głównie siedział i czekał...
- Siedział i patrzył tak jakbym miała coś zrobić, coś powiedzieć...- opowiadała nam "ciocia Dominika"...
Po powrocie weszliśmy do psiego przybytku...Wszystkie boksy zajęte...Pieseły różnych ras, rozmiarów i temperamentów...Wszystkie na nasz widok skaczą, szczekają, kręcą młynki...A w jednym boksie cisza...
Siedzi ta nasz "bida", łebek przekrzywia i oczy ma coraz większe...Jakby ze zdziwienia...
"Jednak przyjechali ??" ;o)
Dopiero kiedy zbliżyłam się do siatki, Lucky stanął na tylnych łapach i usiłował dotknąć mojej dłoni...Nie wierzył własnym oczom, musiał dotknąć...Niewierny "Tomasz"...
A kiedy drzwi się otworzyły, psisko eksplodowało radością !!
My z resztą też...;o)
- Bardzo się zmienił przez te dwa lata...- stwierdziła "ciocia Dominika" śmiejąc się głośno...
To prawda...Teraz Lucky to nasz pies...Nie pies po przejściach (zajawek już prawie nie ma)...To nie pies z adopcji...To nasz pies w każdym kłaczku...
I chociaż wydawało się to niemożliwe, teraz jeszcze bardziej nas pilnuje, jeszcze bardziej jest uważny i jeszcze bardziej cieszy się z każdej okazanej życzliwości...No i, jeszcze bardziej kocha swoją kanapę...;o)
Mam nadzieję, że ogarnął psim rozumkiem, że zawsze po niego wrócimy, że jest członkiem Rodziny, że miłość i przywiązanie działają w dwie strony...
Na dobre i na złe...;o)
Lucky i synogarlica pilnują "hektarów"... |
Ogarnął, na pewno ogarnął. W końcu Lucky to mądre stworzenie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAle zapobiegawczo pilnował nas nawet w toalecie, a w samochodzie pilnował drogi...;o) Po tygodniu mu przeszło, ale czujny jest okrutnie...;o)
UsuńMieliśmy dwa psy. Podarek odwiązany od drzewa, był wtedy podrośniętym szczeniakiem. Niezwykle charakterna psina, średnio okazująca przywiązanie.
OdpowiedzUsuńMorus zaś był wzięty ze schroniska i to był wzorzec miłości i przywiązania. Widzieliśmy że w schronisku zupełnie sobie nie radził, dlatego właśnie jego wybraliśmy, a on nam to pamiętał!
Coś musi być z tą pamięcią "wsteczną", bo Lucky bezproblemowo rozpoznaje psy "schroniskowe"...;o)
UsuńPięknie to napisałaś....!!!
OdpowiedzUsuńSzacuneczek
Się mi oberwało...;o)
UsuńWspaniały post. Lucky to poraniony, ale bardzo mądry pies. Gdzie by mu było lepiej jak u Was?
OdpowiedzUsuńA gdzie byśmy znaleźli takiego jak on ?? ;o)
UsuńOj, wielki to dla Was wszystkich sprawdzian, ale zdaliście egzamin koncertowo!
OdpowiedzUsuńMoże nie koncertowo, ale zaliczenie jest...;o)
Usuń