piątek, 30 lipca 2021

Żeby nam zdrowia i szczęścia nie brakowało...

     To, że Babcia zamówiła odpowiednią pogodę spowodowało, iż ostatni punkt wędrówek odrobinę zawiódł Księciunia...

DOLINA STRĄŻYSKA I SIKLAWICA...

"Truskaweczka" na wyprawowym torciku...;o)


Jak wiadomo, zaczyna się płasko...;o)


     Ale jakoś mniej to już Młodym przeszkadzało, bo oprócz kłód i mosteczków...

To było wielkie mycie !! ;o)

I bardzo długie postoje (w obie strony)...;o)

     Ale trasa też zrobiła się ciekawsza...


I nie da się ukryć, obłożenie miała ogromne...

     Naszą uwagę przykuła wycieczka obozu sportowego, uczestnicy w wieku od 10-ciu do 14-stu lat, chłopaki...Nie mam pojęcia jaką dyscyplinę trenowali, ale dowiedziałam się przez przypadek, że jeden z chłopców dzwonił z trasy do ojca i prosił o interwencję, bo mu "trener każe chodzić"...Mijaliśmy się kilkukrotnie...Przy "szałasie" opiekunowie "sportowców" zdecydowali o powrocie do ośrodka, bo większość padła na trawę i ledwie żyła...Chyba trenowali szachy...;o)

     A my człapaliśmy niespiesznie...I dotarliśmy...


 Siklawica skromnie "ciekła"...

     - Babciu...Myślałem, że to będzie większy wodospad...- z zawodem w oczach wymruczał Księciunio...

     - Deszczy nie było, łachy lodowe daleko...Może następnym razem będzie większa...- tłumaczyłam Matkę Naturę...

     Ale, że tradycją jest znaną, że Siklawica opryskać musi, żeby szczęście i zdrowie służyły, więc Babcia i Dziadek odrobinę jej pomogli...


     A Princeska zapobiegawczo chlapała się w każdej kałuży, żeby Jej tego szczęścia i zdrowia nie zabrakło...;o)

     W drodze powrotnej Dziadziuś po raz pierwszy usłyszał cichutko mruczane przez Princeskę...

"Mama...Mama...Mama..."

     To był ewidentny znak, że czas kończyć Wielką Wyprawę i wracać do domciu...Przygód było dosyć...;o)

12 komentarzy:

  1. Wyprawa była wielka, ale o ile znam Dziadków i wspaniałe wnuki, to te jeszcze większe przed Wami. Zastanawiam się, czy temu najmłodszemu pozwolicie by zaczął chodzić, czy dziadek w nosidełku zabierze go już na którąś z kolejnych wypraw.:-)))). A zdjecia, to wspaniała pamiątka na dorosłe życie. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadziuś już swoje z nosidełkami ma wychodzone (wtedy widok nosidełek był największą atrakcją na szlaku)...;o)
      Młodszy musi się ogarnąć !! Na własnych nogach i bez pieluchy...;o)

      Usuń
  2. I pomyśleć, że gdybym ja kilka lat temu zadzwoniła z obozu z taką prośbą o interwencję(chociaż myśmy swego czasu wbiegali w zimie ok. 7,5 km. na Stożek w Wiśle, więc chodzenie to przy tym przysłowiowy pikuś), to rodzice skwitowaliby to "i bardzo dobrze". Dlatego Wasza młodzież powinna jak najbardziej stanowić dla innych wzór do naśladowania. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy ja biegałam po Równicy, Stożku i Czantorii, to nawet telefonów nie było, więc i problem nie istniał...;o)
      Młodzi nasłuchali się tylu komplementów, że do następnej wyprawy wystarczy...;o)

      Usuń
  3. Wytrzymałe dzieciaki:) A Siklawica faktycznie słabo "sikluje", aż się zdziwiłam i odpaliłam na kompie swoje zdjęcia z jej widokiem sprzed lat, jest różnica.
    Pięknie wedrujecie ze swoimi wnukami, podziwiam za cierpliwość:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama wiesz, że sił i cierpliwości nie przybywa z wiekiem...;o)

      Usuń
  4. Dziesięciolatki i czternastolatki razem to niezbyt dobrana grupa wiekowa, jednakoż gdyby im zorganizowano w trakcie tego wchodzenia jakąś grę zadaniową, to lepiej by sobie dali radę z tym wchodzeniem. Dla współczesnych dzieci takie monotonne i uciążliwe chodzenie to nuda, a nuda męczy.
    Ty ze swoim mężem stracie się aby wyprawy były pod różnym względem ciekawe i dlatego wasze wnuki tak świetnie na tych wyprawach sobie radzą. Szkoda że tak mało opiekunów małych i młodych wędrowców zna tą zależność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obozy sportowe zawsze miały "przekrój" wiekowy...Ja na pierwszym miałam 12 lat (nie byłam najmłodsza), a najstarsi mieli po 19...;o)Marudzenie nawet nam w głowach nie zaświtało...;o)
      My jesteśmy specyficzni, więc Wnuki lekko nie mają...;o)

      Usuń
  5. Piękna fotorelacja. Znam te miejsca, więc na pewno widoki podobały się wszystkim. No chyba oprócz młodzieży z obozu 😀 No cóż? Może sportowcy nie lubią górskich wędrówek!
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sportowcy chyba widoków nie zauważyli, bo nosy mieli w smartfonach...;o)
      Witaj Alinko...;o)

      Usuń
  6. Przecudne wyprawa!!!
    A jakie te wnuki dzielne:-))
    Gratuluję !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy...;o) Indywidualnie i zbiorowo...;o)

      Usuń