poniedziałek, 1 lutego 2021

Jak mebli nie sprzedawać...

     Wzięliśmy sobie za punkt honoru dać szansę wszystkim meblarskim sprzedawcom w Zaścianku...Sprawiedliwie...;o)

     Objeździliśmy uczciwie najodleglejsze nawet zakamarki (o których mgliste wyobrażenie ma nawet GPS) i po kilku dniach błądzenia, oglądania i analizowania, nasza meblarska wiedza znacznie się pogłębiła...

Dodam, że na podobne "polowania" ubieramy się raczej skromnie, bardziej na sportowo niż z "wypasem", bo przecież "nie szata zdobi człowieka", a zasobność portfela nie musi być widoczna...To od lat się sprawdza...;o)

     1. Meble na wymiar - Ogromny baner na płocie, drzwi firmy zamknięte na głucho...Otoczenie rodem z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku...Czy fachowość i obsługa takie same ?? Tego się nie dowiemy, bo ekspozycja tylko wirtualna w necie, kontakt przez maila lub telefoniczny...Kot w worku...;o)

     2. Pawilon na uboczu, światła przygaszone, w zakamarkach przy biurku siedzi Kobieta...Bardziej Ją słuchać niż widać...Rzuca w naszą stronę znudzonym głosem: "pomóc w czymś ??"...No cóż...Kilka rzeczy bym znalazła...Mycie okien, sprzątanie w szafach, wyniesienie śmieci...;o) Po naszym zaprzeczeniu, Kobieta wraca do przerwanej lektury...Zniszczy wzrok, bo my z trudem rozglądamy się po "wyciemnionej" ekspozycji...

     3. Salon w centrum Zaścianka...Meble na wypasie...Pani zawzięcie dyskutuje z kimś przez telefon..."Te by pasowały" - myślę sobie, ale zza biurka dobiega mnie wymiana zdań...Opryskliwy, niesympatyczny ton aż kłuje w uszy..."I niech się w końcu zdecyduje !!"...Rozmowa dotyczy klientki...Przykre...Niech zapłaci i spada ?? 

     Nasz wybór pada na dwie firmy...Ostateczna decyzja po "przespaniu"...Ruszamy po wycenę...;o)

     1. Dziewczyna od razu "łapie" o co nam chodzi, a my dowiadujemy się, że nie ma żadnego problemu z docięciem mebli na wymiar i przygotowaniem wszystkiego zgodnie z zamówieniem...Program na którym pracuje jest raczej toporny i mało czytelny, ale czego nie może wydrukować - dorysowuje...Jest obolała i zmęczona po dwugodzinnym odśnieżaniu, ale kiedy mam kolorystyczne wątpliwości co do blatów, zrywa się od biurka, żeby mi naocznie różnicę zaprezentować...Robi ostateczną wycenę, pamięta o drobiazgach, o których nie mamy pojęcia (na przykład: końcówki listew zabezpieczających do blatów)...Podsumowuje i blednie..."Sporo wyszło - to przez te szafki na wymiar"...No cóż..."Nie wyglądamy"...;o) "A czy moglibyśmy podzielić to zamówienie na dwie sztuki ?? Mamy bardzo ograniczony metraż..." - rzucam, nie mając wielkiej nadziei..."Oczywiście !! Z tym nie ma problemu..." Jestem w lekkim szoku...Polska Firma - europejskie standardy...;o)

     2. Dziewczyna od razu "łapie" o co chodzi...Proponuje dwie wyceny (bo dwa modele wpadły nam w oczy), zaczyna wycenę od pierwszego...Na "oko" meble wyglądają solidniej...Bardziej "światowo"...Coś wrzuca do wyceny, coś liczy na kalkulatorze, głównie liczy...Nie mam pojęcia jak mebluje naszą kuchnię...;o) Siedzimy kwadrans, a w uszach mam stukot klawiszy kalkulatora...Pyk, pyk...Pyk, pyk...Obłęd..."Doliczę jeszcze blaty" - rzuca w przestrzeń..."Które ??" - pytam..."Uśredniłam cenę..." ?? Pyk, pyk...Pyk, pyk..."Wyszło..." Podaje prawie dwukrotnie więcej niż w pierwszym przypadku...

"A czy jest możliwość podzielenia dostawy ??" - pytam dla ścisłości...

" Transport i montaż wykonuje inna firma, więc nie ma takiej możliwości"...

     Nie dostajemy żadnych wydruków, wyceny, wizualizacji...Nie mam pojęcia co robiła ta dziewczyna przez pół godziny mojego życia...A właściwie...Dokładnie wiem...Dokonała wyceny...

"Gdyby Państwo dokonali zamówienia dzisiaj to mamy akcję rabatową...Pyk, pyk...Pyk, pyk...Całość byłaby tańsza o tysiąc dwieście złotych...Ale to tylko dzisiaj !!"

Ręce opadają...

"A nie, przepraszam...Pyk, pyk...Pyk, pyk...Pomyliłam się...Policzę jeszcze raz...Pyk, pyk...Pyk, pyk...Osiemset złotych"...

"Tej drugiej wyceny chyba nie będziemy robić ??" - pyta...

     Zostaliśmy wycenieni...Drugi model jest droższy...;o)

"Bogaci nie są, to złapię ich na rabacik, ale czasu szkoda..."

     Na odchodnym dostaliśmy wizytówkę samoprzylepną, którą przykleiłam na szkicu robionym przez Pana N. ...

Firma też jest polska, tylko standardy...Europejskie ??

No i jak jest z tą "szatą, która człowieka nie czyni" ??

Czyni, czy nie czyni ??

     Nasze "sitko" kolejny raz się sprawdziło i odsialiśmy "ziarno od plew"...Bo jeśli chce się coś zebrać (czyjąś gotówkę) to trzeba być dobrym Ziarnem, z plew nie wyrośnie nic...;o)

     Dobę później (po przespaniu) zostaliśmy radośnie powitani w sklepie meblowym (nr 1), Dziewczyna skrupulatnie podzieliła nasze zamówienie i dokonała cząstkowej wyceny, wszystko dwukrotnie sprawdziła...My wykorzystaliśmy możliwości i podzieliliśmy dostawę na trzy (to już pełen komfort) i ruszyliśmy do domeczku robić kolejny bałagan...

Tak wygląda teraz "plac zabaw" Luckiego...

     Psina ma bardzo ciężki żywot, ledwie się mieści...Nasze wiercenie, skrobanie i malowanie go przeraża, ale nie ma gdzie się schować...I jak to Lucky, bardzo stara się nie przeszkadzać...;o)

Ale zaliczył też wielki sukces, na który czekałam od kilku miesięcy...Odważył się wysunąć swoje pudełko z zabawkami, wybrał sobie słonika (najmniejszą z zabawek) i miętosił go w kąciku...Sukces !! 

Tak wygląda kuchnia w pokoju...

     Część regałów jest już zdemontowana, ale na większy bałagan nie możemy sobie pozwolić, więc będzie "przekładka" (ze starego w nowe)...Przynajmniej po przyprawy nie biegam do kuchni, bo wszystkie stoją w zasięgu ręki...;o)

A to zabaweczki Gordyjki...;o)

Uwielbiam remonty !!

10 komentarzy:

  1. JA lubię konkretne zakupy czysto na białym musi być napisane

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak można lubić remonty? to pytanie retoryczne...
    Po remoncie kuchni lata temu zwątpiłam we wszelka fachowość i rzetelność, a na pizzę na dowóz nie mogliśmy długo patrzeć.
    Nie wiem, co będzie, gdy mąż nie zdoła już małych remontów robić sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Zboczenie takie...;o)
      2. Wszystkie remonty przeprowadzamy samodzielnie...Remont łazienki trwał 6 lat, rwaliśmy nawet tynki...;o)
      3. Moje zboczenie jest tak ogromne, że przed remontem ustalam jadłospis długoterminowy...;o)
      4. Nasza nadzieja w Pierworodnym, który też uwielbia "siam"...;o)

      Usuń
  3. Kiedy zamawiałam meble na wymiar, to była wizualizacja, wydruk wyceny, przyjechali, zrobili i po sobie posprzątali. Ale to było 14 lat temu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż ja mam remontową fobię i pomyśleć że kiedyś, dawno, dawno, dawno, dawno temu skończyłam szkołę budowlaną ;) Jednakoż wiedziałam od razu że nie będę pracować w budownictwie. Szkole zaś zawdzięczam, ogólne pojęcie o budownictwie co mi się przydaje w życiu, chociażby w rozmowach z różnymi fachowcami którzy przeprowadzają u nas traumatyczne dla mnie remonty ;)

    OdpowiedzUsuń