wtorek, 26 stycznia 2021

FuD na medal...;o)

     Zaczynało się kilka minut po 6-tej, cichymi szeptami Wnuków w sypialce...Stawali na łóżku (wiem bo podglądałam) i wodząc po mapie (https://gordyjka.blogspot.com/2019/02/straszna-tesknota.html) paluszkami opowiadali o swoich wyprawach i planowali kolejne...

Pół godziny później dreptali gęsiego do łazienki i uciszali się słodko:

     - Cichoooo...Babcia śpi...Dziadziuś śpi...

A my dusiliśmy się od śmiechu pod kołdrami...

Po "siku", przy myciu rączek, Wnuki zaczynały śpiewać...Każdy wie, że w łazience śpiewa się najlepiej...

Śpiewają pięknie i bardzo rytmicznie...A przede wszystkim, bardzo głośno...;o)

Po czym wychodzą z łazienki i znowu się uciszają...;o)

No to Dziadkowie wpadają do sypialki z rewizytą, żeby jeszcze chwilkę pobrykać pod kołderką, potłuc się poduszkami, albo poopowiadać, że w tym pustym miejscu na mapie jest Świnoujście, albo Bieszczady...I że na pewno tam pojedziemy...Lublin też jest fajny...I Suwałki...

     O 7:30 Dzieciaki jedzą "mleko-kulki", albo serek...A Dziadkowie rozpoczynają funkcjonowanie od kawy...

Talerzyki puste (po dokładkach)...Jest słodki "przydaś"...

     O 9:30 Dziadkowie jedzą śniadanie...I Wnuki jedzą śniadanie...Aż serce się raduje...

No to słodki "przydaś"...;o)

I bajeczki..."Gupi misiek z lemingami", albo "Oscar"...Repertuar jest stały...

     12:00 wymarsz na śnieżne szaleństwo...


Princeska szaleje na saneczkach...

     - Siama !!

     Księciunio, genetycznie po Misiowym Tacie, buduje śnieżne bazy...Właśnie odkrył, że do takiej ilości śniegu potrzebne by było wiaderko (Jego Tata miał takie schowane za biurkiem)...Jest tak podobny do Pierworodnego, że zaliczamy "podróż w czasie"...;o)

     13:30 to zupka...Zupki nie mają nazw, tylko kolory...;o)

     Księciunio już z tego wyrósł, ale Princeska wcina pomarańczową, pyszną zupkę...A pomidorowej nie lubi...Jarzynowej też nie lubi, ale zielona jest "mniam"...A kalafiorowa, czyli biała, jest hitem i trzeba dokładki...Stare metody się sprawdzają...;o)

No i oczywiście...Słodki "przydaś"...

     Teraz leżakowanie Princeski z Dziadziusiem (bo Dziadziuś grzeje najlepiej)...Czasem drzemka...

     Księciunio ogląda "poważniejsze" bajki, albo filmy, albo ogrywa Babcię w warcaby...Albo prowadzimy bardzo poważne rozmowy, na bardzo poważne tematy...Teraz było o umieraniu, więc Babcia musiała nieźle kombinować...

     16:00 - pora na drugie danie...(bez przydasia)

bo o 17:00 Dziadkowie piją kawę, a Wnuki kakao, którego Princeska nie może się doczekać...No i ciacho...

     A w tak zwanym międzyczasie trwa zabawa...

To jest Baza...

Bazę będą zdobywać, ciemną nocą, zdradzieckie czołgi !!

Nagle się okazuje, że Baza ma jeszcze jednego obrońcę !!

Lucky włącza się do zabawy i nie zamierza poddać Bazy...;o)

Warczy, świeci i jeździ...Godny przeciwnik dla Luckiego...

Że to męska zabawa ??

     Princeska mało sobie jęzorka nie odgryzie, kierując swoim czołgiem, i idzie Jej to rewelacyjnie...;o) A przy kłopotach robi najsłodszą minkę i szepcze:

     - Dziadziusiu, pomóż...

     A kiedy Nieloty miały już zabawy "po kokardy", a Lucky zasypiał na siedząco...


     Było rysowanie na tablicy, albo na kartkach (ale Babciu daj taką dużą !!)...Albo malowanie farbami...Na lepienie z plasteliny brakło czasu...;o)

     Ale, że śpiewanie jest "obowiązkowe", więc Dziadziuś zamontował "organy" i Babcia do szykowania kolacji miała koncert na sześć rąk...


     O 19-tej kolacja, dwie bajeczki ("Gupi misiek i lemingi), siku, mycie i czytanie...

Trzy wierszyki Tuwima dla Princeski...

Trzy rozdziały Grabowskiego "Opowiadań" o zwierzaczkach dla Księciunia...

     21:00 i absolutna cisza w domciu...Dzieciaki śpią...Pieseł śpi...Dziadkowie...Hmmm...Śpią...;o)

     To były piękne dni...To były wspaniałe ferie...FuD udały się na 200 % !! ;o)

24 komentarze:

  1. To poszlała :D Ah te dzieciaczki mają tyle energii w takie mrozy brr ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łukaszku !! Toż z Ciebie też Dzieciaczek !! ;o)

      Usuń
  2. O jej....No pięknie było! I dzieciakom i dziadkom :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znów zmęczyłam się samym czytaniem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie ferie to lepsze, niż wyjazd na narty w Dolomity!
    U nas tez operowało się kolorami przy posiłkach, nawet ketchup nie był z pomidorów, bo pomidory przecież są be, a ketchup najlepszy na świecie!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gordyjka ma teraz poprzeczkę pod sufitem...Mam wykombinować "niebieską zupkę" dla Princeski...;o)

      Usuń
    2. A to chyba z jagód?
      Czytałam kiedyś książkę o chłopcu z Aspergerem, który jadał codziennie posiłki w innym kolorze, dla mamy najgorszy był niebieski...

      Usuń
    3. Będzie raczej jak denaturat...;o)

      Usuń
  5. Ufff intensywne te Ferie u Dziadków :)
    Piękny krajobraz na pierwszym zdjęciu.
    To co lubiłam najbardziej w pracy z przedszkolakami to były rozmowy z nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo się można z takich rozmów dowiedzieć...;o)

      Usuń
  6. Ależ mieliście piękny wspólny czas, ja też tak chcę, ale jeszcze muszę poczekać na wnuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dorośli mają wyobraźnię, to ferie mogą być cudowne. Pozdrawiam wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnuki to eliksir młodości, trzeba z niego korzystać...;o)

      Usuń
  8. Nie wiem co napisać...

    KOCHAM WAS!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My Ciebie też kochamy !! ;o)
      (W Sielcu to była górka !!)...;o)

      Usuń
  9. żeby choć raz taki porządek zaprowadzić, marzy mi się, poczynając od śniadaniowego apetytu do nocnej ciszy o 21:)) Gratuluję talentu pedagogicznego i organizacyjnego!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem kto fajniejszy -Dziadkowie czy Wnuki?
    :-))

    OdpowiedzUsuń