czwartek, 10 września 2020

Jak się robi niespodzianki...

     Dzień był dla nas wyjątkowy, ale świętowanie wykluczyłam awansem...Pan N. na "czarnej rance" zaliczył wstawanie przed świtem...Na mnie czekały dwie skrzynki wrzosowiskowych dobroci do obrobienia...A w krzyżach mieliśmy dniówkę na "ugorku"...

Wszelkie przesłanki, żeby rocznicowo leżeć i pachnieć...;o)

     O 13:05 zadzwoniła komóreczka...

Ki czort ??

Na wyświetlaczu Pan N. .

Za wcześnie na "strzałki", które mamy uzgodnione w celu nastawienia ziemniaczków (to jest sygnał, że Pan N. rusza do domciu, czyli będzie za 30 minut)...

Za późno na małżeńskie pogaduchy...

     - Dopiero się obrobiłem, dzisiaj wieczorkiem ruszamy do Krakusowa... - poinformował Ślubny...

Orzesz...(ko)

     Nie to, żebym przypuszczała, że Pan N. o ślubnej rocznicy zapomniał, bo to On jest pamiętliwy, a mnie czasem "ulata"...;o) Ale świętowanie we wtorek ?? Jutro kolejne wstawanie o świcie ??

Sugestii nie artykułowałam, bo Pan N. Człek rozumny...

     - Rezerwacja zrobiona...- dodał ku ścisłości...

     Dostałam nawet namiary, żeby ogarnąć, czy mamy wystąpić w trampkach, czy w smokingach...;o)

     No to jazda...


Konieczny spacerek pod "Wafelkiem" i odwiedziny u Smoczydła...


Potem nad Wisełką...Musiałam sprawdzić, czy czasem nie zawróciła do Ustronia, żeby się w "gównie nie taplać"...;o)


A to "słodka focia", z której właściwie nie korzystam, ale balonik trzeba było godnie uwiecznić...;o)

     To nasz cel...

Stalowe Magnolie 

     I się zaczęło...


     Panowie Barmani wyglądali malowniczo...Nie wiem jak radzą sobie z drinkami, ale kawę robią pyszną, a lemoniadę jeszcze lepszą...;o)


     Wystrój Lokalu muzyczny...Klawisze na schodach...Perkusja pod sufitem...Fortepian na podeście...Gitarki na stojakach...

Gdyby to był FB to klepnęła bym ikonkę "Lubię to"...;o)


     Ale nie po to człeki chodzą do Restauracji...Chociaż jedzenie w miłym otoczeniu smakuje lepiej...

     I chociaż rzadko pisuję o gastronomii, a jeszcze rzadziej ją chwalę (skażenie zawodowe, szukania "dziury w całym"), tym razem moje kubki smakowe po pierwszym kęsie zrobiły "łał" i tak im zostało...

     Było PYSZNIE !!

Żeby nie powiedzieć "idealnie"...

     Nie wiem czy kuchnią rządzi Kucharz, czy Kucharka, ale w każdym wydaniu spisali się na medal...

     Nie użyliśmy żadnych przypraw !! Żaden smak nas nie zawiódł !! Od dania głównego po deser (wybraliśmy dwa różne, żeby popróbować więcej)...

Niech oceną będzie fakt, że zjadłam wszystko !! Do ostatniego okruszka...;o)

I chyba endorfiny zadziałały, bo nawet Pani Kelnerka to zauważyła...

     A właśnie...Obsługa...

Czasy dziwne, więc i w restauracjach widoczne zmiany...

Przyłbice, płyny dezynfekcyjne, separacja stolików...

Ale i to da się zorganizować bezboleśnie...Przynajmniej w Ich wykonaniu...

Miłe uśmiechy (może "zawodowe", ale nie wymuszone), dbałość o Klienta, zainteresowanie, dyskrecja...Atmosfera palce lizać...;o)

     - Pani Klaudio !! Ma Pani przeuroczy uśmiech...;o)

     Dopełnieniem całości był występ Panów Jerzego i Wojciecha...Połowy "Latających Talerzy"...

Latające Talerze 

Wiem, wiem...To nie jest muzyka dla każdego...

     Ale Pan N. miał znowu osiemnaście lat, a ja do Niego dołączyłam kiedy zagrali "Republikę" i Grzesia Ciechowskiego...Chociaż uwierzcie, wszystko brzmiało niewiarygodnie dobrze, mając na uwadze mało rockowe możliwości koncertowania...;o)

     Niestety...Musieliśmy opuścić ostatnią część, bo zegar tykał, a noc się kurczyła...


Zaczarowane dorożki otulał mrok...


Sukiennice opuszczały "powieki" żaluzji, a Adaś na pomniku ziewał dyskretnie...

Czas kończyć piękny dzień...

     I mamy "miejscówkę" !!

     Po kilkudziesięciu latach poszukiwań miejsca, gdzie można usiąść, napić się kawy, albo wrzucić coś do burczącego brzucha...Mamy "miejscówkę"...Niewiarygodne...

ul. Szpitalna 4

Tuż przy Rynku, ale obok zgiełku...

No i jeszcze coś...

     Po raz drugi w naszym życiu nie czuliśmy się w Krakowie Klientami "gorszego sortu"...Klientami gorszymi, bo mówią po polsku i w portfelu mają złotówki...To przykre, ale wielokrotnie w lokalach przy Rynku spotkaliśmy się z takimi dziwnymi zachowaniami...Tym bardziej cieszy normalność...;o)

     Tak więc, jeśli zawędrujecie kiedyś do Krakusowa, to polecam "Knajpkę" i "żarełko"...My tam pewnie jeszcze wrócimy...;o)

25 komentarzy:

  1. Ach jaka wspaniałą niespodziankę zrobilas!Mój kochany Kraków i Wawel i Rynek z Sukiennicami .Na pewno kiedy będę w odwiedzinach u synów wpadne na Szpitalna bo tak ciekawie i znacznie wygląda.Pozdrowienia od stałej czytelniczki.Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Martuś - Stała Czytelniczko !! ;o)
      Byłoby tego Krakusowa więcej, gdyby się nasze Misie nie wyprowadziły na peryferia...;o)
      Ale będę się starać...;o)

      Usuń
  2. Fakt, Latające Talerze za bardzo syntezatorowe jak dla mnie, przy tym w ogóle da się tańczyć?
    Jeśli daliście radę, tylko pozazdrościć! A nazwa lokalu zachęcająca...
    Ale ja lubię swojskie jadło, bez wymysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Syntezatorów żeśmy nie mieli, bo to była tylko "połowa" Talerzy...;o)
      Tańczyć nie było gdzie, ale pomrukiwanie przestrzeni nie potrzebuje (chyba, że ktoś mruczanda fałszuje)...;o)
      Wymyślnie nie było, było po włosku...;o)

      Usuń
    2. A bo to pizza była, zajrzałam do menu... piszą, że palcami można jeść ;-)

      Usuń
    3. Tym razem nie pizza...;o) Ale ta metrowa w naturze robi wrażenie...;o)

      Usuń
  3. O, jak miło, pysznie i nastrojowo:-)
    Tak w zasadzie powinno się co roku:-)
    My w tym roku nie świętowaliśmy, w każdym razie nie specjalnie, za to w ub. roku nasza rocznica przypadła niemal w dniu ślubu syna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie się zgadzam z Tobą...;o)
      Szykują się Wam huczne rocznice...;o)

      Usuń
  4. Fajnie mieć taką swoją "miejscówkę" w której można się poczuć jak u siebie. I widać, że świętowanie się udało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego żeśmy szukali...;o)

      Usuń
    2. Nie lubię gościć
      Posród ciemności.

      Usuń
    3. JanToni to wie,
      Czyje buzie dwie.

      Usuń
    4. JanToni...

      Lubię Kraków nocą,
      bo się światła złocą...;o)

      Bo my znajomi realni,
      nie tylko wirtualni...;o)

      Usuń
  5. Cudne chwile za Wami, zwłaszcza jeśli były one w moim ukochanym Krakowie, tam da się być tylko szczęśliwym ;) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że Tobie to świętowanie się spodoba...;o)

      Usuń
  6. Takie niespodzianki i ja lubię. Świetnie razem wyglądacie.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłe niespodzianki są zawsze mile widziane...;o)
      Piękniejsi już nie będziemy...;o)

      Usuń
  7. Najlepsze życzenia z okazji rocznicy i oby było ich jeszcze wiele. Usciski.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam osobiście obydwie buzie, więc obydwojgu Wam gratuluję i życzę wiele wiela szczęścia w dalszym wspólnym zyciu.
    A jeśli chodzi o Kraków to pękam z zazdrości...

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż mam teraz ochotę na jedzenie prze Ciebie >:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dobre jedzenie zawsze jest odpowiednia pora...;o)

      Usuń