No i przybyło...
Troszkę kapryśne, ale przybyło...
LATO !!
Ułożony plan oczywiście się skomplikował (bo od tego są plany), ale kilkudniowy poślizg zaowocował wyjątkowo udanym, żeby nie napisać wspaniałym urlopikiem...
Udało się !!
A jak ??
Przepis jest prosty...
Bierzemy jedną złocistą plażę (około trzy tony sianego piasku), jeden basen (dostosowany do użytkowników), kilka "skoczków" (płyt chodnikowych, których przeznaczenie odkrywają tylko Nieloty) i spory zapas pojazdów budowlanych...
Obok montujemy ślizg wodny z "fontannami"...;o)
W pobliżu instalujemy plac zabaw z "bujawkami" różnego typu...
No i miejsce na wypoczynek, leżakowanie, albo "bardzo poważne rozmowy"...;o)
Potem można pomyśleć o spełnianiu marzeń...
Od pierwszego przyjazdu na Wrzosowisko, Księciunio marzył o wspinaczce na jedno z drzew...Stary orzech o pochyłym pniu aż się prosił o zasiedlenie...Ale...No cóż...Mijał rok za rokiem a nóżki wciąż były zbyt krótkie, a rączki nie obejmowały konarów...
Co roku Księciunio kombinował jak zdobyć swoje marzenie...Budował podesty, przyciągał krzesełka i drabinki, i ciągle ponosił porażki...
Babcia z Dziadkiem musieli pomóc...;o)
Orzech dostał kilka przykręcanych rączek i...
Radosny śmiech naszego Wnuka był najlepszą "zapłatą" !!
Zachwyt !! Duma !! Radość !!
A wieczory przy świecach...W piaskownicy...;o)
Ale przedtem...
Babcia pilnuje Princeski...Księciunio pilnuje roweru...Lucky pilnuje całości...
Była też praca...
Princeska równała ścieżki, które sama "demolowała" (bo żwirek cudnie szurał)...
Księciunio (Perfekcjonista) obserwował i to "demolowanie" i to "równanie", a potem fachowo brał się do pracy...
Po dziadziusiowych "sianokosach" Wnuki ochoczo zabrały się do grabienia trawy...Księciunio awansował na Operatora Babcinych Grabek, Princeska z radosnym okrzykiem "Ja !! Ja !!" lekceważąco odrzuciła zabawkowe narzędzia i zaczęła przymiarki...
Dziadkowe grabie...
Uchhhh...
Babcine grabie...
Uchhhh...
Grabki do liści...
Uchhhh...I dwa razy pacnęły Ją w główkę stylem...
Princeska kucnęła z boku i zaczęła się nam przyglądać...
Nas te grabki jakoś lepiej słuchają...
Po namyśle wzięła "zabawkowe" grabie (wcale nie malutkie) i dzielnie wywijała...
Rośnie druga Pomocnica !!
A co w tym czasie robił najmniejszy urlopowicz ??
Lucky pilnował Babci, Princeski, Księciunia i Dziadziusia...Dokładnie w takiej kolejności...
Pilnował całego Wrzosowiska !!
A najbardziej pilnował tę śliwkę...
Nie wiem czym kierowały się szpaczki (stali rezydenci), ale ledwie dwa metry od Orzeszka uwiły gniazdo i Rodzina nam się powiększyła...
Lucky nam je wystawił i czekał na reakcję, a potem roztoczył absolutną kuratelę nad mieszkańcami...Gniazdo absorbowało go bardzo...
A kiedy pojawiły się w nim maleńkie, wystające dziobki, Lucky wsiąkł całkowicie...Godzinami tak siedział...
Wrzosowisko rozbrzmiewało śmiechem (aż do czkawki), radosnymi okrzykami i zachwytami naszych Wnuków...My śmialiśmy się równie radośnie i czekaliśmy na te okrzyki i zachwyty...Na szeroko rozwarte ramiona Princeski i bieg z górki z okrzykiem Babaaaa...Na zabawę w znikające noski, w której Princeska jest Specjalistką...Na mocny uścisk Księciunia kiedy przytulał się w nocy i posapywał mi do ucha ze słodkim westchnieniem...Na wieczorne brykanie z Dziadziusiem i teatrzyk zrobiony z babcinej sukienki i kotka "którysięniezgubił"...
Echhh...
Wspaniały urlop...
Aktywny wypoczynek :D
OdpowiedzUsuńZ Trzylatką i Sześciolatkiem to już można podciągnąć pod sporty ekstremalne...;o)
UsuńNo i po co te ludziska się nad morze pchają stadami, nie rozumiem, skoro można tak u siebie mieć wszystko, a nawet więcej... Lucky się napracował najbardziej ;-)
OdpowiedzUsuńTeż tego nie rozumiemy, szczególnie, że nasz Bałtyk dostarcza różnych emocji...;o)
UsuńLucky na urlopie stracił ponad kilogram wagi (trzy tygodnie)!! Był taki zapracowany, że nawet zaczął "odpuszczać" rowerzystom i traktorom...;o)
Ślizg wodny w fontannami i klamry wspinaczkowe na orzechowym drzewie- REWELKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czy mogę sprzedać te pomysły mojej bratanicy?
OdpowiedzUsuńŚlizg wodny polecamy ośmioma łapkami !! Dosyć tani w zakupie, a frajda wielka (jeśli ma się dostęp do wody i kawałek węża)...;o)
UsuńTam z drugiej strony była jeszcze drabinka, ale wstydliwa taka i się na zdjęciach nie pokazała...;o)
Nie sprzedawaj !! Oddaj darmo z życzeniami wspaniałej zabawy !! ;o)
Szkoda, że balkon mam za mały, żeby to wszystko zainstalować...
OdpowiedzUsuńBalkonu na te instalacje nie polecam, bo Sąsiadów podtopisz, ale jakaś mała oponka się zmieści...;o)
UsuńHahaha! Tez masz swoj najdoskonalszy camping, jak ja :)))))
OdpowiedzUsuńTy masz stacjonarny, ja muszę dojechać...;o)
UsuńAle ja nie mam zjezdzalni :(((((
UsuńMusiały być to wspaniałe chwile, Księciunio i Princeska mają wielkie szczęście do tak wspaniałej babci i dziadka :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBabcia z Dziadkiem mają wielkie szczęście, że mają tak wspaniałe Wnuki...;o)
UsuńAle każdy był zajęty!
OdpowiedzUsuńPo kokardy...;o)
UsuńWypoczywajcie!
UsuńJuż po wypoczywaniu...;o)
UsuńGrunt to mieć pomysł, a reszta sama się rozwiąże. Rewelacyjna plaża. Życzę wspaniałych wakacji Tobie i rodzince.
OdpowiedzUsuńNiestety, ta część wakacji już za nami...;o)
UsuńZazdroszczę plaży :p
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie miałam jeszcze czasu z niej skorzystać ?? ;o)
UsuńMasz przyblokowanego bloga ?? Nie mogę wejść w komentarze...;o)
UsuńCiekawy pomysł z tą plażą. Cieszę się, że udaje Wam się spędzać czas z wnukami. Ja też wakacje w dzieciństwie spędzałam u dziadków i do dzisiaj z sentymentem wspominam te chwile...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Przecież właśnie w życiu chodzi o piękne wspomnienia...;o) Złe doświadczenia jakoś same do nas drogę znajdują...;o)
UsuńWy to jesteście wspaniali Dziadkowie! :)
OdpowiedzUsuńNo fakt...Fioła to mamy totalnego...;o)
UsuńJak ja zazdroszczę Waszym Wnukom takich Dziadków!
OdpowiedzUsuńMogę Cię pobujać na oponce...Chcesz ?? ;o)
UsuńI jakie wspomnienia wspaniałe :-))
OdpowiedzUsuń