piątek, 27 marca 2020

Rzeczywistość w czasach zarazy...

     Jaka jest ??
     Pewnie niczym nie różni się od Waszej...
     Siedzę w domu...Zaliczam codzienny, godzinny spacer z psem do lasu...Raz w tygodniu uzupełniam zapasy (w osiedlowych sklepikach)...
     Pan N. pracuje...
     To wyzwanie nam wystarcza...
     Jego Firma nie ma możliwości zawieszenia, czy pracy zdalnej...Trzeba by było potem wszystko "zaorać" i zaczynać od nowa...
     Pracownicy dojeżdżają wspólnym przewozem (więc rozsądek mile widziany), potem przez osiem godzin przebywają w swoim gronie...
Poza dezynfekcją rąk i prysznicem niewiele można zrobić...
Od kilku dni "na bramie" mierzą Im gorączkę...
     Jeśli się trafi jeden "nadgorliwiec" to rozpęta się "piekło"...
Zakład zostanie bez obsługi, a Osiedle pewnie odetną od Świata...
Nie jedną grypę już nam tak sprezentowano...
Ale tego scenariusza staramy się nie brać pod uwagę...;o)
     Najgorszym "dopustem" jest fakt, że od trzech tygodni nie widzieliśmy Wnuków...I nie zapowiada się, że Je do Świąt zobaczymy...
     Księciunio odliczający skrupulatnie "wolne" Dziadziusia nerwowo do tego podchodzi...My czujemy się jak zdrajcy...
I chociaż ulgę przynosi fakt, że Misiowy Tata pracuje w domu (więc bezpiecznie), że mieszkają z dala od skupisk miejskich i dysponują ogródkiem, wiem, że lekko nie jest...
     Lucky po orędziu Prezydenta głębiej zakopał pod swoją kanapą wędzone, świńskie ucho, a w naszej sypialce schował sobie parówkę, jakby rozumiał, że idą ciężkie czasy...Ale zaliczył też wielki sukces...
     Lucky zaczął się bawić piłeczką !!
     Jedna z ostatnich traum została pokonana !!
     Nie mam pojęcia, kto z nas cieszył się najbardziej...;o)
No i jeszcze jeden sukces...


     Wrzosowisko bez smyczy !!
     Ależ to była radocha...;o)
Paradował jakby się do defilady szykował...;o)
     Wrzosowisko zimę przespało spokojnie, szkód żeśmy nie zauważyli...Wiosna budzi się powolutku...
     Narobiliśmy się oczywiście, jak na dwóch pracoholików przystało...Krzyże nam "uszami" wychodziły...;o)
     I przypomniałam sobie jedną z wypowiedzi "świecznikowca"...Jakoby epidemia była bardziej niebezpieczna dla wsi...
     Weź się chłopie ogarnij !!
Z Sąsiadami żeśmy pogadali na odległość 40 metrów...
W okolicznych sklepikach jest wszystko, włącznie z papierem toaletowym...
Apteki zaopatrzone "po sufit"...
Klienci przestrzegają wszystkich zaleceń...
     Z czym Ty chłopie masz problem ??
Tutaj nikt nie organizuje "koronaparty" !!
     Dobrze nam ten wyjazd zrobił...
     Świat "na hamulcu" tutaj wydaje się bardziej normalny...;o)

24 komentarze:

  1. Mnie też się wydaje, że na wsi lepiej. Ludzi mniej. Dalej od siebie. Z sąsiadką sobie mogę pokrzyczeć w bezpiecznej odległości. Jak coś mamy do przekazania, to się wiesza na płocie, bez kontaktu bezpośredniego. Ostatnio powiesiłam torbę na furtce dla kuriera, coby się chłop nie stresował, bo ja przeziębiona i czasem jeszcze zakaszlę.:) Paczkę wrzucił i pojechał. W rękawiczkach był.:) Dzieci sobie mogą po podwórkach pobiegać, daleko od dzieci sąsiadów. Prace polowe ludzie przeważnie wykonują w zamkniętych pojazdach. Luzik. Reszta, jak wszędzie, przez telefon i internet.:) A dezynfekcja zawsze mile widziana.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wsi nie odczuwa się tej pustki ulic, bo tłoku nigdy nie było...Cisza też jest naturalna...;o)

      Usuń
    2. W związku z kurierem w rękawiczkach, przeczytałam niedawno na fejsie hejted spottett naszego miasta hejt na kuriera. Ale nei zgadniecie nigdy, czego dotyczył ...
      Otóż hejter jechał samochodem - podał nazwę ulicy i zauważył kuriera, który załatwiał swoją potrzebę fizjologiczną pod murem i swój narząd fizjologiczny trzymał w rękawiczkach :)))W sumie totalny brak higieny, ale z drugiej strony rozbawiła mnie sama sytuacja. Biedny chłopak, jeździ jak w ukropie, siku mu się chciało, a tu ktoś na niego trąbi i nie wiadomo, dlaczego ...

      Usuń
    3. A może to były rękawiczki "do siusiaka" ?? ;o)

      Usuń
    4. Fuj!:))) No cóż, widocznie tak już przyzwyczajony do rękawiczek, że ich nie zauważa.:))) Ale fakt, brak higieny i pomyślunku.
      No mają teraz bidulki niezły zasuw.:)))

      Usuń
    5. Skoro Posłowie zakładają rękawiczki, a potem "jeżdżą" nimi gdzie popadnie, to dlaczego oczekiwać od Kuriera pomyślunku ?? On zatyrana od świtu, tamci to ponoć elita intelektualna Narodu...;o)

      Usuń
  2. U nas na wsi tez spokojnie :)
    Tez zarzadzilam nam kwarantanne i pozwalam tylko do ogrodka i warsztatu wychodzic, zeby zdrowo popracowac, no i musze raz w tygodniu zakupy zrobic.
    Fajnie, ze Lucky chodzi bez smyczki, bo to jednak obciazenie bylo, a teraz pelnia szczescia!
    Z wnukami kicha, ja nie mam, wiec nie tesknie, za to corka pracuje w zywnosci i siedzi na pierwszej linii frontu :( Staram sie nie myslec, bo to i tak nic nie da...
    Pozdrawiam z kolorowego (a jakze inaczej) ogrodu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Zaścianku też już chodzi na 5-cio metrówce, ale tutaj go nie puścimy luzem...Mamy tak jak on, ograniczone zaufanie do ludzi...;o)
      Ogródka, jak co roku o tej porze, zazdraszczam...;o)

      Usuń
  3. Ja tam zawsze wolałam wiejską ciszę od miastowego zgiełku ;)
    Mnie się podoba ta Wasza sielanka! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta rozłąka z przymusu wszystkim wyjdzie bokiem. Nie widzieliśmy się z synem od ferii zimowych i końca nie widać, na szczęście wszyscy pracujemy zdalnie, jedynie rodzice synowej jeżdżą do pracy.
    Działki ani ogrodu nie mamy, wiec idziemy w pole na spacer.
    Do wczoraj drobny lifting w mieszkaniu, taka dłubanina, ale zajęcie jest.
    Najbardziej cieszy, że piesek oswaja swoje otoczenie i coraz bardziej ufa...
    Trzymajmy się, nie dajmy się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że w tych trudnych czasach zdarzają się pozytywne sytuacje, które cieszą. Dużo zdrówka dla was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma lepszej rzeczy niż uśmiech, a Lucky stał się specjalistą od wywoływania uśmiechów (że o śmiechu do łez nie wspomnę)...;o)

      Usuń
  6. Brawo dla Luckiego - robi niesamowite postępy :)
    Już dawno mówiłam, że kawałek ziemi to podstawa i "kumpoty" w domu muszą być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwy prymus !! ;o)
      I dżemiki truskawkowe !! ;o)

      Usuń
  7. Być może i moje spojrzenie na sprawę jest spokojniejsze, bo wiejska ze mnie dziewczyna. Ze wsi polskiej przeflancowałam się na wieś irlandzką i dobrze jest. Ludzie tu zachowują dystans, wszystko działa, nie sprawdzałam czy port dalej pracuje, ale pewnie tak. Od dzisiaj pracują tylko firmy niezbędne do przetrwania. Ile to jeszcze potrwa, kto wie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dystans !! Słowo klucz w dzisiejszej rzeczywistości...Do wszystkiego potrzebujemy dystansu...;o)

      Usuń
    2. Staram się mieć dystans.
      Miewam oczywiście wahania nastrojów, ale gdzieś tam głęboko w sobie jestem spokojna i nie wiem czy to głupota, czy intuicja ;)

      Usuń
  8. po dzisiejszej nocy dystans mi się zmniejszył. Nie pomaga robota w ogródku ani krochmalenie serwetek:)) bene wyleguje się na słońcu na swojej kołderce i ma wszystko ...Wstaje, przybiega z podwórka, gdy ktoś otwiera lodówkę. Ten to ma słuch:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź z niego przykład !! Bo gierki na górze tylko zdrowie Ci zmarnują !!;o)

      Usuń
  9. Oj tak, ta kwarantanna jest uciążliwa, ale cóż zrobić? Czasami w takich chwilach żałuję, że mieszkam w mieście, bo na wsi człowiek przynajmniej miałby gdzie wyjść. Gdyby nie kotka, to chyba bym niewytrzymała z nudów, więc potwierdzam, że zwierze potrafi przynieść wiele radości w tych dniach. Wracając jednak do koronawirusa to zapraszam Cię nieśmiało na mojego bloga na notkę - https://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/2020/03/1122-wirus-pozytywnych-mysli.html . Mam nadzieję, że przypadnie ona innym do gustu
    Pozdrawiam ciepło w ten trudny czas

    OdpowiedzUsuń