- Nie mam pojęcia...- odpowiedziałam zgodnie z prawdą...
Minka mówiła sama za siebie...Księciunio był ogromnie zawiedziony...Nawet plac zabaw wyglądał smętnie...
Dziadziuś wyszukał najbliższą "oślą łączkę", z nadzieją, że może na sztucznie naśnieżanych zboczach coś tej zimy zostało...
Ale kaskady spływającej wody jasno mówiły: tutaj zimy nie ma !!
Czy to przeszkoda do zabawy ??
Gdzież tam !!
Księciunio porwał "jabłuszko" i dzielnie moczył pupę...;o)
Nawet Babcia nie miała odwagi zaprotestować...;o)
Princesia spróbowała czy się nartki nie zepsuły...
I chyba się podobało, bo radosne okrzyki było słychać w całym Zakopcu...;o)
Ale nie tak radosne jak tu...
Papugarnia !!
Nie powiem...Nawet Dziadkowie byli zaskoczeni...
Spodziewaliśmy się ekspozycji za szybami...
Kiedy Kasjer spoglądając na moją dłoń powiedział:
- Tę rękę niech Pani stara się trzymać w kieszeni, wskazując błyszczącą obrączkę...- pomyślałam, że mu się wiosna na mózg rzuciła...
Księciunio był ZADZIWIONY !!
Princesia wydłubywała z kubeczka ziarenka i usiłowała nakarmić nimi każdą papużkę !!
Ale hitem było to:
Dziadziuś z papugą na głowie !!
Nawet się ptaszysko zaczęło mościć...;o)
Pani Opiekunka w mig się zorientowała, że gości wyjątkowo radosne egzemplarze, więc szybko i Princeska i Księciunio dostali po papużce w posiadanie...A Dziadziusia upodobała sobie jeszcze ogromna błękitna ara...
Babcia dostała pamiątkę "na dłużej"...
Jedna z papug oskubała babciny plecaczek z ząbków zamka błyskawicznego !!
Wystarczyło dosłownie kilkadziesiąt sekund...
Widocznie zamek odpowiednio błyszczał...;o)
W wyśmienitych humorkach ruszyliśmy dalej...
Gdzie ta zima ??
Może wyżej ??
No to Gubałówka !!
Princeska pierwszy raz jechała kolejką...
Księciunio pierwszy raz jechał kolejką szynową w Górach...
Radocha bezcenna !!
Jeden pisk...;o)
A na Górze było tak...
Niby zima, ale jakoś kiepsko to wyglądało...
Chyba, że...
Jest !!
Znaleźliśmy !!
Śnieżna karuzela pontonowa...
Bardzo fikuśny wynalazek...
I przydatny !!
Potem był jeszcze domek do góry nogami, w którym Babcia mało zgonu nie zaliczyła...;o)
Znaleźliśmy sanie Świętego Mikołaja...
Najpierw Księciunio woził Princeskę... |
Potem Princeska woziła Księciunia... |
I kolejny przydatny wynalazek...
W czasie zimowego odśnieżania, śnieg zalegający na ulicach i chodnikach zwożono do parków miejskich...
Efekt ??
Mimo kilkudniowego ocieplenia Małolaty mają swoje górki i przedwiośnie nie jest tak "bolesne" dla Turystów...
A Dziadkowie nie muszą ciągle słuchać:
- Gdzie ta zima się podziała ??
Powrót na kwaterę był bardzo cichutki...;o)
A o 19-tej zza naszych drzwi rozlegało się tylko cichutkie pochrapywanie...
Nawet "najważniejszej godziny" nie było, więc o tym, następnym razem...;o)
Podziwiam Dziadków za pomysłowość, wytrwałość i wielką miłość. Ukłony dla całej czwórki.
OdpowiedzUsuńDziadkowie mają totalnego "kota" na punkcie tych dwóch Koteczków...;o)
UsuńTe papugi to prawdziwy hit, byłam w podobnej ptaszarni w Czechach, cudo!
OdpowiedzUsuńTo ja już dawno z dziecka wyrosłam, bo za śniegiem od dawna nie tęsknię:-)
Nie tylko dla dzieciaków super zabawa...;o)
UsuńMoże nie jest tak źle...;o)
To się Wam udało opanować wulkany energii :)) Jesteście niesamowici :))
OdpowiedzUsuńMamy wprawę...;o)
UsuńBym się poślizgała na takiej pontonowej karuzeli ;)
OdpowiedzUsuńJa też...;o)
UsuńCzyli wszystko się udało, chociaż zima nie była zbyt nachalna :-))
OdpowiedzUsuńWiesz jak to w Górach jest...One lubią zaskakiwać...;o)
UsuńStary wpis, ale dopiero znalazłam. Postanowiłam napisać, bo tekst fajnie brzmi, a nie zdajecie sobie sprawy z tego co tak naprawdę się stało i jakie mogło to mieć konsekwencje. Chodzi o papugarnię. Napisała Pani, że papuga " Jedna z papug oskubała babciny plecaczek z ząbków zamka błyskawicznego !!
OdpowiedzUsuńWystarczyło dosłownie kilkadziesiąt sekund...
Widocznie zamek odpowiednio błyszczał...;o)
W wyśmienitych humorkach ruszyliśmy dalej..."
Niestety taka zabawa jest śmiertelnym zagrożeniem dla papugi. Dla Państwa może to być jedynie strata materialna i jak widać niewielka, bo potraktowaliście to żartobliwie. Ale dla papugi takie coś może oznaczać śmierć. Jeśli zamek był z ocynkowanej stali (a takie są częste) i papuga połknęła choćby jeden ząbek (a bardzo często papugi takie rzeczy połykają), to doprowadziło to do zatrucia cynkiem. Znając realia, nie zostało by to ani w porę zauwazone, ani leczone (leczenie kosztuje więcej niż nowa papuga, a papugarnia to biznes). Papuga umarłaby. A więc ta Wasza chwila przyjemności mogła spowodować śmierć papugi. Niestety. Taka jest prawda o papugarniach. Pozdrawiam, Papuzie Centrum Informacyjne (zapraszam, w serwisie jest więcej informacji o tym czym naprawdę są papugarnie).
Bardzo dziękuję za ten cenny komentarz !! Wszystkie ząbki znalazłam w plecaku, więc to była "dłubanina dla dłubaniny"...Ewidentnie trafiłam na wyjątkowo inteligentną papugę...;o) Ale zagrożenie dla ptaków jest ogromne, to fakt...:o)
UsuńPozdrawiam serdecznie Papuzie Centrum Informacyjne !! :o)