środa, 26 lutego 2020

Drążąc temat...Bez fotoshopa...

     Po telefonie od Przyjaciółki dalej mnie telepie...W czerepie siedzą wszystkie przypadłości rodzinne, chociaż najlepsze byłoby zapomnienie...
     Bulgocząc duszą przypomniałam sobie "drugą stronę", czyli moich Bieszczadzkich Dziadków...
Dzieci mieli ośmioro...Niezły wynik...
Poza jedną Ciocią (Świętą Kobietą), wszyscy wybyli w Świat...Bliższy lub dalszy...
     Z perspektywy czasu wiem, że zażyłości uczuciowej to tam nie było, ale z drugiej strony, najmłodsza Siostra urodziła się dwadzieścia kilka lat po Pierworodnym...
Spotykali się rzadko...
     Czasem urlopy się zazębiały...Czasem ktoś wpadł "przy okazji"...Punktem stałym były wesela...;o)
     To Cioteczka mieszkała z Dziadkami, to Ona z nimi pracowała, i na Niej spoczywał obowiązek opieki...
Kiedy "stawała pod ścianą" wzywała Mamciaśkę na odsiecz...
     Bo trzeba było jakieś super lekarstwo załatwić...Bo takie badania robili tylko prywatnie, albo "na Śląsku"...Bo pilnie było potrzebne miejsce w szpitalu...
     Kiedy Dziadkowie zmarli, a zrobili to prawie "zbiorowo", Rodzeństwo stanęło przed dylematem "podziału majątku"...
Pamiętam minę Ojca jak przyszedł list od Cioteczki...
Mało nie zszedł na zawał !!
     "Jaki podział ??" - wrzeszczał w "Kosmos"...
     "Jaka spłata ??" - dociekał...
     Dwa dni później pojechał do Siostry, wstępując po drodze do Brata...
     Z Bratem "nawrzucali" Kosmosowi ile wlezie...
     Cioteczka całe życie ciężko pracowała na roli...Wychowała czwórkę Dzieci...Użerała się z mężem alkoholikiem...Czym się chciała dzielić skoro majątku nie było ??
No cóż...
     Okazało się, że dla sześciorga z Rodzeństwa sytuacja była kuriozalna i Cioteczka musiała wysłuchać wielu epitetów na temat swojej "głupoty"...A kiedy emocje opadły, nieśmiało wtrąciła...
     - E. chce spłaty...- wydukała ze łzami w oczach...
Wszystkich przy stole zamurowało !!
     E. wielokrotnie korzystała z wakacyjnych wypoczynków, wracała do domu z bagażnikiem wypchanym warzywami, owocami, przetworami, a nawet mięchem i wędlinami...Nikt Jej nie liczył...
Świetnie też umiała zmanipulować Babcię, żeby wyskubała "dolarka" na jakieś bardzo pilne potrzeby...
Wszyscy wiedzieli, ale nikt się nie odzywał...
I właśnie Ona chciała spłaty...
     Bracia znowu Kosmos sklęli, a że dusze mieli prawie góralskie, więc ruszyli do E. prostować charakter...
Wyprostowali !!
Chociaż długo się potem do mojego Ojca nie odzywała...
Pewnie musiała strawić utratę tego majątku...;o)
     Po latach Cioteczka sprzedała dom i pole, bo Jej Dzieci przyszłości na ugorze nie widziały...
     I znowu zadała pytanie o podział owego "majątku"...
Uczciwa do bólu...
     Tym razem jednogłośnie zdecydowano, że ma sobie zostawić tę kasę i głowy nie zawracać...
Ot, niby proste...
Nie pracowałeś, nie zarobiłeś, nie twoje...
     Ja Cioteczce dozgonnie wdzięczna będę za wspaniałe wakacje w Jej domu...;o)
     Ale, że moja mózgownica lubi równowagę, to mi zaraz podsunęła inny wątek...
     Po śmierci mojego Ojca, zadzwonił do mnie brat Mamciaśki:
     - Majątek po Ojcu likwidujesz...Mnie się jako szwagrowi też coś należy !!
     Tak mnie wtedy zatkało, że chyba z tydzień głosu odzyskać nie mogłam...

10 komentarzy:

  1. Mam 4 braci ani jednej siostry, rodzice nigdy nie zgromadzili żadnego majątku, ociec miał trochę oszczędności na książeczce, wyprawiliśmy z tego stypę, za resztę postawiłam nagrobek na mogile.
    Tak jak pisałam w poprzednim komentarzu, większość obowiązków w opiece nad mamą spada na mnie, w związku z tym, to ja zarządzam mamy emeryturą i nie ma tak, ze któryś z braci czerpie z tego "źródła". Bracia to akceptują. Jeśliby zgłaszaliby jakiekolwiek pretensje do emerytury mamy, mogę im przekazać te pieniądze razem z opieką nad mamą ;)
    Jesteśmy zżytą rodziną, jednakoż zdaję sobie sprawę, że gdyby w naszej rodzinie był jakiś "majątek" to z uczuciami rodzinnymi mogłoby być różnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po moim Ojcu zostało kilka worków śmieci, a i tak się chętny znalazł...;o)
      Ludzie po to gromadzą majątki, żeby spadkobiercy długo o nich pamiętali błądząc po salach sądowych...;o)

      Usuń
  2. Kochana, to ja mam tak, że mój tato zmarł w grudniu, ale miał druga żonę, a ona i jej dzieci o dziwo domagają się kasy. Jeszcze ona to rozumiem, żoną była, niechaj mieszka w domu moich rodziców do śmierci, ale jej córki? dostały schedę, gdy ich matka swoje mieszkanie sprzedała i kasę podzieliła.
    Nie cierpię takich sytuacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego jestem wielką zwolenniczką testamentów...;o)
      Czeka Cię niezła zadyma spadkowa...

      Usuń
  3. Mnie się wydaje , że w świetle prawa szwagrowi nic się nie należy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że się nie należy, ale sam pomysł jest odkrywczy...;o)

      Usuń
  4. Ech, rodzina...
    Jak ja wiem o czym mówisz...
    Szczególnie ci z rodziny, którzy niewiele byli obecni w życiu zmarłego, przypominają sobie o "rodzinie"...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiele rodzin takie sytuacje dzielą. Ja sobie nie wyobrażam pójścia do własnego brata po kasę. Dlatego coraz częściej rodzice w pewnym wieku sami dbają o to, żeby odpowiednio zapobiec takim sytuacjom.

    OdpowiedzUsuń