niedziela, 29 kwietnia 2018

Ile jest warte życie ??

     Sporo jeździmy...Bardzo "sporo"...
     Noclegi na Wrzosowisku są jeszcze niemożliwe do realizacji, więc jeździmy...Bywa, że kilka razy w tygodni, po dwieście kilometrów dziennie...
     Z Zaścianka ruszamy wczesnym rankiem (blady świt nie jest dobrą porą na ruszanie) i rozpoczynamy "kurs" obwodnicą...
I tutaj zaczyna się temat mojego posta...
     Rowerzyści na obwodnicy...
     Wypasione rowerki...Markowe ciuchy...Gogle ze znakiem firmowym...I zero odblasków...
     Rankiem to jeszcze jako tako są widzialni, jeśli Matka Natura zaświeci Słoneczko, a mgły siedzą po rowach, ale mijani o zmierzchu lub wieczorem ??
     Po zjeździe z obwodnicy nie jest lepiej...
     Wszak "rowery" stały się naszym ulubionym sportem, a wbicie "wypaśnej" trasy na FB podnosi "prestiż"...
     Chociaż i bez roweru ludzie tracą rozsądek i instynkt samozachowawczy...
     I takie trzy "zajawki"...

     1. Jedziemy bardzo wąską, krętą drogą w terenie zabudowanym...Asfalt pamięta czasy naszej młodości, więc kruszy się nostalgicznie tu i tam...Samochody lawirują, żeby nie doprowadzić do kontaktu bezpośredniego...Widoczność między zakrętami żadna...
Wyjeżdżamy na krótką prostą i...
     "Jezusie i Maryjo" - wyrwało mi prawie z wrzaskiem...
     Ślubny instynktownie wciska hamulec...
     Skrajem drogi jadą rowerzyści...Kolumnę prowadzi ośmiolatek, za nim tatuś, potem sześciolatka, kolumnę zamyka mamusia...
Aż mi kręgosłup zdrętwiał...
     Gdzie rozum u tych rodziców, żeby na takie niebezpieczeństwo narażać własne dzieci ??
     Ulica nie nadawała by się do takich wycieczek, nawet jeśli by ruch samochodów wstrzymać...Same muldy, dziury i kamcory...Pobocze rozkopane bo jakaś inwestycja jest w pobliżu realizowana...
W niedzielny wieczór dwie nitki samochodów...
     Ilość "gdyby", która przetoczyła mi się przez czerep doprowadziła do zwarcia szarych komórek...

     2. Późny wieczór...Nagusek oświetla pas drogi...Z jednej i drugiej strony mrok lasu...Podjeżdżamy pod wzniesienie i tuż przed maską widzimy koło roweru i światełko odblaskowe wielkości paznokcia...
Tyle w kwestii bezpieczeństwa pana rowerzysty...
     Pewnie porwał się na zbyt długą trasę i nie przewidział nocnego powrotu...Rower nie ma żadnych świateł poza tym mikroskopijnym odblaskiem...Pan rowerzysta też nie ma żadnych odblasków...
Ale miał szczęście...
     Pan N. ma niezły refleks...I druga część jezdni była pusta...
     Jadąc ponad metr od pobocza nawet by nie poczuł, że umiera...
Tym razem nawet nie zdążyłam zakląć...

     3. Zapada zmrok...To chyba najmniej komfortowa chwila dla oczu...Jeszcze nie ciemność, a widno było z godzinę temu...Wszystko ma kolor szaro-bury...Zjeżdżamy ze wzniesienia, zakręt...
     - Uważaj pieszy !! - zdążyłam zareagować...
     Pan N. nie miał szans go zobaczyć...
     Stał na skraju drogi, ubrany na czarno, na tle krzaków i drzew...
     Zobaczyłam go tylko dlatego, że światła jadącego z przeciwka samochodu na moment prześliznęły się po "jasnej" twarzy...Ale to mógł zobaczyć tylko pasażer z przodu, bo kierowcy twarz zasłaniał kaptur, albo kołnierz...
     Ułamek sekundy mógł kosztować życie...

     4. Wracając wieczorami, mniej więcej o tej samej porze, prawie zawsze mijamy na drodze pewnego Zbieracza Makulatury...
     Jedzie rowerkiem z przyczepką, wyładowaną "pod niebo"...
     Zawsze równym tempem, zawsze przepisowo, najbliżej krawędzi drogi...
     Już z daleka wiemy, że to On...
     Na przyczepce przypięty "trójkąt ostrzegawczy"...
     Rower prawidłowo oświetlony, z kilkoma światłami odblaskowymi na ramie i kołach...
     Zbieracz Makulatury ma "odblaski" na kurtce, na nogawkach, na plecach, a nawet na kapturze...
     Nie ma co prawda wypasionego roweru, nie ma markowych ciuchów, ale ma rozsądek...Rzecz na drodze bezcenna...
     Pewnie też nie wrzuca na FB swoich tras...

     Takich incydentów zaliczamy "co sezon" kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt...I nie jest to problem braku tras rowerowych...Tuż obok "obwodnicy" Zaścianka wiedzie piękna trasa leśna (utwardzona)...Kręta, rozsypująca się droga ma trasę alternatywną - nowiutką, oświetloną i z poboczem...Pieszy trzymał przy uchu komórkę, więc mógł skorzystać z latarki w niej zamontowanej...
     Rozsądek, albo życie ??
No cóż...
     Nie ma obowiązku z rozsądku korzystać...

16 komentarzy:

  1. Też zauważam takie obrazki.
    I ciarki mnie przechodzą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie kosztuje 8 złotych. Może 10. Za tyle można kupić światełka w chińskim sklepie u nas. Jedno białe, drugie czerwone.
    Taka jest moja konkluzja po obserwacjach, jakie sama poczyniłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale może takie światełka za "dychu" nie pasują do wypaśnego "imagu"...;o)

      Usuń
    2. Pewnie nie pasują, ale zawsze można jakieś droższe kupić ;) i kupę odblasków ...

      Usuń
    3. Pewnie, że można !! Ale jakoś się nie pchają kupować...;o)

      Usuń
  3. Ale o ile się znam na przepisach rowerzystom nie wolno jeździć po obwodnicy ?
    U nas są znaki zakazu, a o widoczności to nic nie mów.
    Ostatnio byliśmy na wycieczce za miastem i jeden wielki horror,
    nie wkładają koszulek odblaskowych , które są oprócz tego kolorowe i widoczne, a potem płacz , bo ktoś zginął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas nikt nie wpadł na to, że jak znaku nie ma to obwodnica stanie się "rowerowa"...;o)
      Jeżdżąc tą trasą trzy i pół roku widziałam dwóch Rowerzystów w kamizelkach (jednym jest ten Zbieracz Makulatury)...;o)

      Usuń
  4. No niestety ludzie tak majo, że są bardzo często bezmyślni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No...Pojadę sobie 160km/h...Będę w domciu 10 minut wcześniej...Albo wcale...;o)

      Usuń
  5. Rowerzyści, ale i piesi na wsiach zupełnie niewidoczni po zmroku, to zmora kierowców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro piesi w terenie zabudowanym nie muszą być widoczni, to korzystają z tego "przywileju"...;o)

      Usuń
  6. Ostatnio, kiedy wracaliśmy z kraju niszczonego przez upały (myślę o roslinach) i zobaczyliśmy przez okna samochodu wspaniala, wiosenna polska roślinność, powiedziałam do meza:
    - Nigdzie indziej o tej porze roku nie ma tak pięknie, jak w Polsce. Problemem tej pory roku są jednak rowerzyści. Nienawidzę, jak jeżdżą!
    Myślę, że każdy rowerzysta powinien też mieć prawo jazdy i jeździć autem- to zmienia perspektywę myślenia. Www

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jedno czy się jest pieszym, rowerzystą, czy kierowcą, jeśli się nie "włączy" myślenia" to horror będzie trwał...

      Ostatnio "perełką" był traktor z opryskiwaczem o 21-wszej, bez świateł na drodze krajowej...Cud miód !! ;o)

      Usuń
  7. Dziekuje za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń