niedziela, 25 marca 2018

"Dirty dancing" po naszemu...

     Poranek powitał nas prószącym śniegiem (jakby ktoś okruszki strzepywał), wietrzyskiem (jakbyśmy w kieleckim byli), delikatnymi przebłyskami Słońca i pewnym rezydentem, który postanowił nas powitać...


     Przyszedł, siad i czekał...
Na co ??
     Pewnie na jakieś darowizny, bo przebywaniem w środku zainteresowany nie był...
     Za to, ujawnił kolejny z talentów Księciunia...


     "Tańczący z kotami"...
Oskara mamy w kieszeni...;o)
     A potem był spacerek, czyli rekonesans...
     Władysławowo rozkopane totalnie, zaraz widać, że mają niewiele czasu, aby przygotować się do sezonu...Wejście na plażę przy porcie...
Klękajcie Narody !!
     Jakbyśmy się przenieśli w lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku...Budy z dykty...Każda inna...Jakieś kioski...Totalny chaos...
     Bardzo kiepska wizytówka Miasta...
     Może ktoś nie zauważył, że jesteśmy trzydzieści lat do przodu ??
Było to ohydne !!
Ale potem było...
     "Ohhhhh" !! - które wyrwało się spod księciuniowego kapturka...
     Ewidentny dowód na to, że Mu się Bałtyk spodobał (Adriatyk nie spodobał Mu się wcale)...
     Bałtyk się postarał...


     Wietrzysko też się starało, bo rzuciło kilka razy Księciuniem w piach...
Efekt ??
     Po kwadransie nie wiedzieliśmy, czy tak wieje, czy Księciunio idealnie wykorzystuje sytuację...Bo nad urok Morza, mały Ancymon przedłożył urok "piaskownicy"...;o)
     A potem Babcia znalazła bursztynka...


I rozpętała "bitwę na kamienie"...


     Cóż maleńki bursztynek znaczy przy takim kamcorze ??
     Przy okazji Babcia "zatańczyła" z mewami...


     Spryciule łapały kąski w locie, nie bacząc na podmuchy wiatru i moje "zmyłki"...
     Po chwili było jednak wiadomo...Piaskownica wygrała nawet z mewami...


     I tyle Władysławowa...
     Wstawaliśmy bladym świtem i ruszaliśmy na kolejne wycieczki "Ogromniastej Wyprawy"...Wracaliśmy, kiedy Słoneczko kładło się spać...To nasze też...;o)

14 komentarzy:

  1. Fajnie macie .... :))
    Bałtyk to Bałtyk i plaże o wiele fajniejsze niż nad Adriatykiem. Chociaż woda na południu cieplejsza niż u nas, ale piasek jest niepowtarzalny. Tak więc nie dziwię się Księciuniowi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, zatańczyłabym tak sobie z temi mewami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Piasek od zawsze jest żywiłem Piaskowego Dziadka, czyli Księciunia...;o)

      Usuń
  4. Eeeech... To ja sobie popatrzę, pozazdroszczę i potęsknię do morza...

    OdpowiedzUsuń
  5. Księciunio faktycznie ma ukryte talenty. Na pewno niejeden jeszcze Wam się objawi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam sympatyczny Ośrodek, w którym się zatrzymaliście(na komentarz konceptu zabrakło tak na poczekaniu), a dzisiaj podziwiałam zdjęcia i wyczyny Księciunia. Coraz większy we mnie żal, że wnuków nie mam. Wszystkiego najlepszego dla całej Rodzinki z okazji Wielkanocy.

    OdpowiedzUsuń