Ten plan powstał dawno temu...Bardzo dawno...
Właściwie, kiedy powstawał, to Wrzosowisko nie było jeszcze Wrzosowiskiem...Chociaż decyzja o jego zakupie właśnie zapadła...
Był szalony rok rocznic i jubileuszy (2014), a my zagościliśmy na urokliwej, chorwackiej ziemi...Malowniczy Pensjonat i ona...
Skrupulatnie zapisywaliśmy w pamięci wszystkie detale, które nas zauroczyły...
Po dwóch latach rozpoczęliśmy budowanie "czegoś" z niczego...
Najpierw zamówiliśmy drewno w zaprzyjaźnionym Tartaku (tylko takie, którego wymiar pasuje do "naguska"), potem zamówiliśmy drewno w Tartaku mniej zaprzyjaźnionym (to już większe elementy) i Pan N. przystąpił do pracy twórczej...
Zagroda dla źrebaków...
No dobra...Nie do końca...
Ale Partenonu z tego też nie będzie...
Od czegoś jednak trzeba zacząć...
Przymierzanie, docinanie, szlifowanie, skręcanie...
I blacik wyszedł pierwsza klasa !!
Tyle, że trochę mu do całości brakuje...
Pewnie kolejnego dnia "potu i łez"...
No to proszę bardzo...
Coś wam to przypomina ??
Wiem, wiem...Pytanie jest podchwytliwe...;o)
Ale może kolejny element troszkę rozjaśni...
Mieszkańcy Naszejwsi pewnie określają to jako "dziwactwa miastowych"...
Filip ma nam za złe, że barykadujemy się przed jego odwiedzinami...
A my organizujemy sobie letnią kuchnie i warsztat...
Powoli, bo to czasochłonne zajęcie...
Będzie kolejny stół roboczy, będzie wodne przyłącze...
To właśnie urzekło nas w Chorwacji...
Letnia kuchnia...
Miejsce, gdzie można sobie zorganizować pracę w czasie upałów...A nie przeczę...Upały w Orzeszku dają się we znaki..."Piątki" z przodu na termometrze jeszcze nie widziałam, ale 49 już było...Kataklizm !!
Będzie miejsce na uporządkowanie ogrodowego chaosu, na zmywanie, na przygotowywanie posiłków, no i na prace "twórcze" Pana N. ...
A gdyby zagościł na Wrzosowisku Ten Najważniejszy, to można Go mieć na oku, bo za plecami jest piaskownica...;o)
A że cywilizowanie Wrzosowiska ogromnie się nam spodobało, więc kolejny plan czeka na realizację...Postanowiliśmy zadbać odrobinę o nasze wygody...No cóż...Ponoć Człowiek to stworzenie egoistyczne...
P.S.1...Filip i Misiek mają się nieźle...Młody wrócił...Opowiedziałam Filipowi ilu ma Przyjaciół, może nie wszystko zrozumiał, ale wyglądał na przeszczęśliwego...;o)
P.S.2... Oczekiwania na WPP dzień trzeci...:o)
Mam "letnią" kuchnię na podwórku: wynoszę miski z wodą, wiadra, naczynia, ścierki, a nawet pralkę (wirnikową) na trawnik i robota wre. Cudownie ejst umyć sobie latem nogi w wiaderku z wodą nagrzaną przez słońce :-)
OdpowiedzUsuńDo tej pory tak właśnie robiłam (poza pralką, bo na prąd z panela słonecznego nie pójdzie), a teraz mam nawet wiadro z kranikiem, z którego cieknie ciepła woda (jak Matka Natura łaskawa)...;o)
UsuńCo do moczenia nóg w wodzie Słońcem nagrzanej to potwierdzam jej cudowność !! ;o)
Oj, jest jeszcze sporo roboty.
OdpowiedzUsuńNie ma lepszej rzeczy dla Pracoholików...;o)
UsuńNo to podstawy do robienia jesiennych zbiorów-przetworów już są! :-)
OdpowiedzUsuńTą przyjemność pozostawiam dla Zaścianka...;o)
UsuńGratuluję precyzji! Robota fachowa, jak się patrzy. :))
OdpowiedzUsuńTylko się nie rozpędźcie i nie walnijcie tam sobie jakiejś wieży Eiffel'a czy coś :))))) Replikę piramidy Cheopsa też odradzam, sąsiedzi mogą się włamywać w poszukiwaniu skarbów.
Ale londyńskie Tower dla wrednych gagatków... dlaczego nie?
Pozdrówka:)
Bastylię sobie zmajstrujemy...;o)
UsuńMożna pozazdrościć zapału i chęci do pracy .
OdpowiedzUsuńPiękne te Wasze Wrzosowisko dzięki Waszej tam obecności :-)
Głaski dla piesków !
Przekażę przy kolejnej wizycie...;o)
UsuńWy to sobie zawsze coś wymyślicie...:))) Podziwiam.:)))
OdpowiedzUsuńCzasem samych nas to przeraża...;o)
UsuńNo i po upałach, na które narzekasz:) Teraz tylko patrzeć jak jesień zawita...
OdpowiedzUsuńJa wcale na nie nie narzekam !! Ja się przygotowuję, żeby żyć z nimi w symbiozie !! ;o)
UsuńTo wyglada na nieskonczonespelnianiemarzen! Fajne bedzie!
OdpowiedzUsuńJakis daszek jest przewidziany? Jako zaslona przeciwsloneczna :)
Ja to bym chciala cala nowa kuchnie na dworze, razem z wielkim stolem, z woda, prasznicem i oranzeria! Ale miesjsca chyba za malo :)
Delektuje sie za to pawilonem, wreszcie, bo w pelnym sloncu nie moglam tam wysiedziec, a wieczorkiem siaduje w ogrodzie zimowym, bo cieplej.
Jak widac oprocz kuchni mam wszystkie czesci, tylko "w kawalkach" :)
Plany ?? Jest ich tyle, że życia mało...;o) Chociaż czasem, siedząc na leżaczku, widzę już efekt końcowy...;o)
UsuńWyliczać nie będę, bo czrt znajet co nam jeszcze do głów wapdnie, ale daszek nad letnią kuchnią jest w planach, tylko bardziej "oddeszczowy", bo "odsłonecznie" to ma nas wisienka osłonić...;o)
Toż Geniusz po prostu ten Twój ślubny.
OdpowiedzUsuńI pomyśleć ze nawet dłoń miałam zaszczyt mu uścisnąć :-))
Będziesz miała co Wnukom opowiadać...;o)
UsuńBędzie Fajnie! Artykuł Super.
OdpowiedzUsuńTaki jest plan...;o)
Usuń