Nie miałam pojęcia, że miejsce, które odwiedziłam, łączy się w jakikolwiek sposób z naszą Stolicą...
Jak to mówią ?? Człowiek się całe życie uczy, i głupi umiera...
Przygoda rozpoczęła się tak...
No cóż...
Tutaj wszystkie przygody rozpoczynają się właśnie tak...
W porcie...
Potem jest tak...
A potem pozostaje ubłagać papcię Neptuna, żeby tym razem nie pobierał okupu...Szczególnie, że Gordyjka oczywiście zapomniała połknąć Aviomarin, a woreczki pozostały na campingu...
Moja mityczna wręcz choroba morska, musiała zostać okiełznana siłą woli...
Na pohybel...
Uprzedzone o mojej sklerozie Dzieciaki trochę zzieleniały z wrażenia, ale po chwili fakt przyjęły "na klatę" i oświadczyły, że ten wstyd są w stanie znieść...
No to Gordyjka, stworzenie przekorne, wstydu nie przyniosła...
Ale miało być o naszej Stolicy...Poniekąd...;o)
Jednym ze znanych, siedemnastowiecznych architektów był Józef Szymon Bellotti...
Tworzył dla Michała Korybuta Wiśniowieckiego i dla Jana III Sobieskiego...
Najbardziej znanym dziełem włoskiego Mistrza jest Kościół św. Krzyża...Ale naprodukował tych dzieł znacznie więcej (choćby sztukaterie w Wilanowie)...
Musiał już wówczas cieszyć się znacznym poważaniem, bo z królewskich rąk otrzymał dar...Kawał ziemi pod Warszawą...
Co robi Architekt, kiedy dostaje "kawałek ziemi" ??
Oczywiście !!
Buduje dom !!
A że czasy tego wymagały (że o talencie nie wspomnę), więc zamiast chałupy z dwiema sypialniami powstał dwór...Dwór, godny czasów baroku...Dwór, nazwany na cześć Ojczyzny...Murano...
I tak do dzisiaj, Włosi mają cudowną Wyspę, a my dzielnicę Warszawy...Muranów...
Z czego jeszcze słynie Murano ??
No cóż...
Z tego, czym poza architekturą zasłynęła Wenecja...To właśnie tutaj od VIII wieku produkowano szkło...Osławione, pożądane i przepiękne szkło...
Do dzisiaj produkowane...
Wzdłuż kanału dziesiątki sklepików oferujących te kruche wyroby...
Mają nawet Muzeum, w którym pokazywany jest cały proces wytopu tych cudów...
Niestety zdjęcia robione w ekstremalnie trudnych warunkach wyszły kiepsko, ale może wyobraźnia podpowie Wam więcej...
Ten okaz przykłusował ze mną...
Ale Murano to nie tylko szkło...
To również zabytki (może nieliczne i przytłumione blaskiem Wenecji, ale jednak)...
Dziesiątki kolorowych kamieniczek...Romantyczne mostki...Malownicze kanały...
I jeszcze jeden z Mieszkańców, o którym wypada napisać...
Bo cóż znaczy wkład włoski w kulturę bez muzyki ??
W tym malowniczym miejscu urodził się Francesco Maria Piave...
Twórca libretta do Traviaty i Rigoletta...
Ale Gordyjka nie byłaby Gordyjką, gdyby nie znalazła "łyżki dziegciu"...
Na Murano przybyliśmy dokładnie w porze drugiego śniadania, więc trzeba było znaleźć ustronne miejsce na posiłek dla Księciunia...Łatwe to nie było, bo terenów zielonych w okolicach Wenecji jest jak na lekarstwo...Ale się udało...
To placyk za tą seledynową bramą...
Kilka alejek, trawniczek, parę drzew, ławeczki i skromny plac zabaw (w głębi było przedszkole)...
Placyk użytkowany był właśnie przez kilka Matek z "Nielotami"...
Co wzbudziło nasze totalne zdziwienie ??
To był plac zabaw ze skwerkiem dla psów...
Z tym, że psy miały tam ewidentnie pierwszeństwo...
To dla psów były trawniczki i drzewa...
Dla Dzieci był wybetonowany, maleńki plac zabaw...
Widok rottweilera walącego kupsko dwa metry od zjeżdżalni dla Maluchów totalnie mnie "zmiażdżył"...
No cóż...
Byłam przekonana, że problem psich odchodów dotyczy bardziej nas, niż Włochów...Mój błąd...
Na tym skwerku nie schyli się żaden z Właścicieli (przemaszerowało Ich pięciu)...
Ruszamy dalej...
Gratulacje! A swoją drogą... przepiękne miejsca...
OdpowiedzUsuńDziękuję !! Duma mnie do dzisiaj rozpiera...;o)
UsuńPrzepiękne...Urokliwe...Romantyczne...Echhh...;o)
Dziękuję,
OdpowiedzUsuńa ja od dziecka myślałem,
że to od murowania,
bo sporo było
budynków drewnianych.
To teraz czuję się mniej zaskoczona...;o)
UsuńSuper reportarz! Ale jakże inaczej w kwestii psów....("u mnie" przy kazdym placu zabaw stoi znak z przekreślonym pieskiem), szkoda...
OdpowiedzUsuńAle i tak cała reszta przeurocza :-)
I na tych "cudnościach" będę się koncentrować...;o)
Usuń(Ale o piesach jeszcze będzie)...;o)
Budynek jak przysadzista baba podoba mi się najbardziej i te widoki ciepłego morza, wskoczyłabym w jednej chwili....;o)
OdpowiedzUsuńCudownie, że to wszystko było z najbliższymi sercu, wtedy wrażenia są w pełnym wymiarze......;o)
Morze było cudownie ciepłe i nieprzyzwoicie słone...Idealne do wskakiwania...;o)
UsuńNo to żeście sobie koleżanko Gordyjko super pobycik wakacyjny razem w rodzinką strzeliły.
OdpowiedzUsuńSzacuneczek i zazdroszczonko :-)))
A, nie powiem...Superaśnie było...;o)
UsuńZazdraszczaj do woli...;o)
Ej Gordyjka, Gordyjka gdyby nie było "łyżki dziegciu" to mogłabyś pomyśleć, że umrzyłaś i do nieba trafiłaś, wszak jednak byłaś na ziemi ;)
OdpowiedzUsuńFajnie Ci było, bo to jednak chyba bardzo blisko raju :))))
Chyba widziałam go na horyzoncie...;o)
UsuńNa Torcello nie dotarłam...Może kiedyś... Zazdroszczę:))
OdpowiedzUsuń