No cóż...
Jak każdy raj, musi spełniać kilka warunków...
Musi być ciepło, żeby Aniołeczki (i Półdiabla) nie marzły, buszując w samych majciorach, a czasem bez majciorów (jeśli Opiekunowie nie wykażą się odpowiednim refleksem)...
Musi być kolorowy, bo nawet najfajniejsze zabawki w odcieniach szaroburych nie przyciągają uwagi...
No i przede wszystkim, nie może być nudny...
Nasz Ekspert, w dziedzinie ocen poziomu "rajowości" był bardzo wymagający...
Kiedy po kilkunastu godzinach jazdy samochodem został z niego wypuszczony, dopadł do pierwszego na horyzoncie basenu, i wierzcie na słowo...Zapragnął posiąść jednocześnie trzy baseny...Bo tyle było w "średnim kompleksie"...
Skończyły się nasze marzenia o zmianie pieluchy, zjedzeniu obiadu, czy choćby stabilnej nasiadówce na leżakach...
Księciunio gnał od basenu do basenu...Za Księciuniem gnała Babcia...
Radość jaką potrafi emanować Dwulatek była nieprzewidywalna...
Problem powstał w momencie, kiedy Obsługa zawiadomiła nas, że domek campingowy jest przygotowany, sjesta się skończyła, a my możemy zacząć proces zasiedlania...
Dopiero solenne, babcine słowo honoru, że basenów nikt nam nie zabierze (i reprymenda od Taty) podziałały dyscyplinująco...
Przyszła pora na zasiedlenie miejscówki...
Wspaniale wyposażony domek (trzy sypialnie, salonik, kuchnia, łazienka, wc i obszerny taras) w sosnowym lesie...
Widok z tarasu na "naszą gugusię"... |
Babcia, jak się pewnie domyślacie, sprzeciwów nie wnosiła...
Ale co z tym Rajem ??
W wielkim skrócie wyglądał tak...
"Mały basen", sto metrów od "siedziby", w którym Babcia pływała "z doskoku"... |
Legolandia przy "małym basenie", gdzie dostawało się na progu pudło z klockami... |
"Duże baseny" z platformą i zjeżdżalniami... |
Teren wspaniale urządzony...
A place zabaw zapierały dech w piersiach (nie tylko u "Nielotów")...
Była też siłownia "pod chmurką", dla większych Dzieciaków...
Oprócz tego dziesiątki "dmuchańców", park linowy (liny były tak zawieszone, że Dzieci nie musiały przepinać uprzęży), bujaki i oczywiście "kuleczkowo"...
Zrobienie zdjęć bez Użytkowników graniczyło z cudem...
Albo o świcie...Albo przy załamaniu pogody...
Obłożenie atrakcji 150%...
Wieczorami dyskoteki 4+...
Muzyka...Tańce...Konkursy...
A jakbyście zobaczyli kreacje niektórych Dzieciaków !!
Totalny odjazd !!
Księciunio był raz...
Obtańcował Mamę, Babcię i Tatę...Po czym stwierdził, że nie jest to rozrywka godna jego Osoby...Do 4+ trochę Mu jednak brakuje...;o)
Animatorzy organizowali nie tylko zabawy ruchowe...
To jest "jarzyniak" (różnorakich animacji było kilkanaście)...
Dzieciaki dostawały nasionka, albo sadzonki i zaczynały naukę pielęgnacji...Przyjeżdżający "na kilka dni" otrzymywali doniczkę "na wynos"...
Stoliki w "jarzyniaku" były ciągle zajęte...
No cóż...
Ośrodek zajmował kilkanaście hektarów...
Tam gdzie nie stały domki...
Przygotowano namioty...
A na wolnych sektorach stanowiska dla przyczep...
No i oczywiście, istna Wieża Babel...
Wszystkie języki Europy...
Ale, ale...
Czego w tym wszystkim brakowało do szczęścia Dwulatkowi ??
No czego ??
Kałuży !!
Bez kałuży to baseny są do kitu, a Adriatyk do luftu...
Pewnego poranka Księciunio założył swoje gumiaczki (samodzielnie) i oczekiwał od nas współpracy...Pierworodny zaraz zrozumiał...
Po dziesięciu minutach w porannej ciszy rozlegały się okrzyki entuzjazmu książęcego...
- Ciapu ciap !! Ciapu ciap !!
Superowo!
OdpowiedzUsuńFakt !!
UsuńCUDNIE!!!!
OdpowiedzUsuńŻeby nie powiedzieć CUDNIŚCIE !! ;o)
UsuńTak, właśnie tak, dzieciom do zabawy zupełnie wystarczy po prostu kałuża. Wiem coś na ten temat, pracowałam 20 lat w przedszkolu :) Na podwórku pełnym sprzętu do zabawy, a to kałuże były zawsze najbardziej obstawione ;)
OdpowiedzUsuńObserwowałam kiedyś, dawno, dzieci bawiące się na przemyślnym urządzeniu. Na piaszczystym terenie postawiona była drewniana, kilkupoziomowa konstrukcja, składająca się z rynien, którymi płynęła woda. Pompkami można było pompować wodę na wyższe poziomy, budować z piasku tamy. Jak tam się dzieci świetnie bawiły, a jakie były brudne!!!!! Niemieckim mamom to zupełnie nie przeszkadzało :)))
To widok Księciunia jedzącego czekoladowe lody zrobiłby na Tobie wrażenie...;o)
UsuńPiękne miejsce!!!
OdpowiedzUsuńW takich miejscach trudno być dorosłym...;o)
UsuńDla każdego coś dobrego :) A Babcia z Dziadkiem pewnie najszczęśliwsi, że mogli być na posyłki Księciunia o każdej porze dnia i nocy zapewne ;))
OdpowiedzUsuńŚwita była okrojona, ale dała radę...;o)
UsuńW takim miejscu byłabym natychmiast dzieckiem.....Pięknie!
OdpowiedzUsuńTo byśmy obie śmigały ze zjeżdżalni...;o)
UsuńChciałabym mieć teraz trzy latka. Tego akurat dzisiejszym dzieciom zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńNo i fajnej Babci...:)))
A ja stanowczo wolę być Babcią niż dzieckiem...;o)
UsuńTo miłe mieć fajną Babcię. Moja fajna zmarła przed moim urodzeniem, a ta druga... to szkoda gadać. Ale też już jej nie ma. To nie wiem, jak to jest...
UsuńNasze Dzieciaki też nie zaznały "babciowania", więc doskonale Cię rozumiem...
UsuńA ja bez wzorców muszę wymyślać nowe standardy...;o)
Ho ho ho...coś mi się zdaje, że wyjechałaś dalej niż ja ;)
OdpowiedzUsuńByłaś w Krainie mojego dzieciństwa !! Najlepsze pomidory rosły w ogrodzie za stadionem, a rogaliczki smakowały najlepiej z dżemem morelowym !! O poziomkowym szampanie przez skromność nie wspomnę...;o)
UsuńAle fakt...Ja tym razem byłam dalej...;o)
Oooooooooo, czyżbyś tam pomieszkiwała, Gordyjko? :)
UsuńRewelacja...
OdpowiedzUsuńAż przykro być dorosłym...;o)
UsuńPojechać tak daleko, żeby się w kałuży taplać? A w czym to polska kałuża ma być gorsza?
OdpowiedzUsuńHahaha...Patriotyzm Cię Noti dopadł ?? Polskie kałuże są pierwszej klasy !! Szczególnie od dwóch dni...;o)
UsuńNie, to nie patriotyzm, tylko racjonalizm: płacić za coś, co ma się u siebie: taplanie się w kałużach i sadzenie warzyw, no proszę Cię...
UsuńCzyli siedzieć w domu bo wszędzie jest tak sam...Niebo niebieskie, trawa zielona, woda mokra...
UsuńChętnie poznam racjonalnego dwulatka...;o)
może mokrzejsza :)
UsuńDwulatek sobie sam wakacji nie zorganizował chyba? ;-) Siedzenia w domu nie propaguję, nadinterpretujesz. Gdzie indziej są rzeczy, których nie ma u nas, ale czy to akurat kałuże i warzywniaki, no nie nie sadzę...
UsuńNapij się herbatki Noti, bo chyba masz wyjątkowo kiepski nastrój...
Usuńoooo motyla noga :)
OdpowiedzUsuńNooo...Motylki też były...;o)
UsuńJeszcze pamiętam swoje dzieciństwo i zgadzam się, to byłby raj. :-p
OdpowiedzUsuńDzieciństwo będziesz pamiętał jeszcze przez wiele lat...;o)
Usuń