- Napisz o tym... - stwierdził Pan N. w czasie ostatniej, przeprowadzanej przez nas "długiej Polaków rozmowy"...
- Ale to jest cholerna zadra w serduchu... - oponowałam...
- Napisz...To nasza wersja życia... - nalegał...
Może rzeczywiście ??
Człowiek przecież przeżywa jakieś wzloty i upadki, analizuje, kieruje się jakimiś przesłankami, i to jest właśnie życie...
Może nasze doświadczenia, kiedyś, komuś, przyniosą ulgę, albo rozwiązanie ??
W końcu, to właśnie subiektywne odczucia kreują rzeczywistość...
- Pamiętasz ?? Tak skrzętnie ukrywaliśmy alkoholizm Twojego Ojca, że kiedy zapił się na śmierć, według Córci to my byliśmy patologią, a nie On... - argumentował Ślubny...
To prawda...
Oberwaliśmy wtedy za naszą miłość rykoszetem...
Cholernie bolało...
- Może nasze Wnuki będą chciały poznać nasz punkt widzenia...- "wiercił" dalej Pan N.
Może...
A wszystkie te dywagacje rozpoczęły się od starego stwierdzenia: Z rodziną, to najlepiej na zdjęciu...
To nie będą wpisy radosne, żółć pewnie aż będzie kapała z "kart" bloga, ale...
Podobno nie ma nic lepszego na poprawę nastroju, niż cudze nieszczęście, więc niech Wam się humory poprawiają zbiorowo...
Otwieram "puszkę Pandory"...
Chodziliśmy do jednej klasy w Szkole podstawowej...On niepozorny Chudzielec...Ja niepozorny Chudzielec...Nic nas nie wyróżniało z tłumu...
Nooo...Właściwie wyróżniało...Oboje uprawialiśmy sport, więc tacy całkiem bezimienni nie byliśmy wcale...
Co spowodowało, że stanęliśmy obok siebie na szkolnym korytarzu i nasze oczy rozbłysły zauroczeniem ??
Na to pytanie nawet najstarsi Górale nie znają odpowiedzi...
Tak się stało, i już...
Jednego byliśmy pewni...
To co nas łączy ma pozostać naszą sprawą...
W klasie porozumiewaliśmy się przy pomocy karteczek pisanych alfabetem Morse`a...Na szkolnych korytarzach zawsze staliśmy z "Asystą"...Popołudniami spotykaliśmy się na boiskach lub w ustronnych miejscach Parku...
Nie było namiętnych całusów...Nie obściskiwaliśmy się jak szaleni...Po prostu, godzinami gadaliśmy...O sobie, o rodzinie, o marzeniach...
Po kwartale Pan N. przyznał mi się, że gra na gitarze, a ja pokazałam Mu swój skrzętnie ukrywany zeszyt z wierszydłami...
Bardziej Przyjaciele, niż Para...
Łączyło nas również to, że w naszych Rodzinach alkohol był bardzo ważnym elementem...Rozwalał nasze Rodziny od środka...
Po roku znaliśmy wiele swoich tajemnic i pierwszy raz poszliśmy do kina...W sąsiednim Mieście, żeby nas nikt nie zobaczył...
Wtedy też, pierwszy raz chwyciliśmy się za ręce...
Mieliśmy po czternaście lat...
Piękny wiek na pierwszą miłość...
W czasie wakacji pisywaliśmy do siebie listy...Takie prawdziwe...Papierowe...Mamy je do dzisiaj...
Pan N. przysyłał mi ekspresy polecone, co Listonosz u moich Bieszczadzkich Dziadków ogromnie przeżywał...A ja najpierw mocno przytulałam kopertę...
Wiedziałam, że te przesyłki są ponad budżet Pana N. ...
Pan N. był biedny...
Chociaż miał coś, a właściwie Kogoś, kogo zazdrościłam Mu ogromnie...Miał starszą Siostrę...
Ich więź była potężna...
To właśnie w owe wakacje, Siostra Pana N. wychodziła za mąż...
Przeżywał to, chociaż musiałam to wyczytać między wierszami...
Ja wiedziałam, jak się żyje w samotności...Pan N. miał się tego dopiero uczyć...
Tego Mu nie zazdrościłam...
Rok szkolny powitaliśmy z ulgą...
Kiedy na Świat przyszła Siostrzenica Pana N., nasze rozmowy zyskały kolejny temat...
Był dumny...
Jego Świat poszerzył się o kolejnego Człowieka...Maleńkiego, fakt...Ale bardzo ważnego...
Pan N. został Ojcem Chrzestnym...
Wtedy poznałam Siostrę Pana N. ...
Pewnie, gdyby to była zapowiedziana wizyta, to przeżywałabym to bardzo, ale Pan N. w czasie jednego ze spacerów wtrącił:
- Zajrzymy do mojej Siostry...Mam coś do załatwienia...
Pode mną ugięły się nogi...
Siostra Pana N. była dla mnie Tytanem, Ideałem, Wzorcem...
Ona chyba nawet mnie nie zauważyła w przedpokoju...
W końcu, byłam tylko koleżanką Jej Brata...
cdn...
Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwościa.
OdpowiedzUsuńTo rozpoczynamy trening cierpliwości...;o)
UsuńMam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńO nadziei też będzie...;o)
UsuńWidzę Was...piękny początek!....;o)
OdpowiedzUsuńCwaniara !! Duplikaty portretów sobie zostawiłaś ?? ;o)
Usuńodbitki mam w głowie!!...;o)
UsuńNo nie! Tak się nie robi!
OdpowiedzUsuń;)
Dopiero się przekonasz jaka ze mnie wredota...;o)
UsuńJuż zazdroszczę Ci tej miłości.Pozdrawiam.Ula
OdpowiedzUsuńOna zawsze przychodzi, tylko trzeba uważnie patrzeć...;o)
Usuń:-) Pięknie piszesz...
OdpowiedzUsuńTo mi się dostało...;o) Dzięki ;o)
UsuńKrótka ta część pierwsza...... daj dłuższe odcinki, proszę.....
OdpowiedzUsuńNie da rady...;o)
UsuńPrzeznaczenie Was do siebie popchnęło :))
OdpowiedzUsuńTak twierdzimy do dzisiaj...;o)
UsuńJa też na Swoją czekałem osiem lat.
OdpowiedzUsuńA to studia, a to aplikacja.
Na taką Perłę warto poczekać...;o)
Usuń