piątek, 1 kwietnia 2016

Ćwiarteczki...

     Początek roku szkolnego w Szkole Muzycznej to było dla nas prawdziwe trzęsienie ziemi...Nikt się go nie spodziewa i nie wie jakie będą konsekwencje...Entuzjazm okazywała tylko Córcia...
Echhh...
     Czy są rzeczy, których Rodzice nie zrobią dla entuzjazmu Dziecka ??
     Uroczystość była skromna, ale oczywiście muzyczna...Kilka akordów fortepianu...Krótki występ szkolnego chóru...Powitanie Uczniów...
     - Na tablicy wiszą informacje o podziale klas i planie zajęć...Proszę się zapoznać...- informuje Dyrekcja...
No to ruszamy...
     Za drzwiami auli przestaje obowiązywać etykieta...Nawet taka "bazarowa"...
Tłumy cisną się do tablicy, a co bardziej wyrywne jednostki używają nawet łokci i kolan...
Może tą tablicę Dyrekcja chowa po kwadransie ??
     Pierworodny proponuje, że pójdzie przodem i będzie szczypał (na propozycją stosowania ciosów karate wyrażamy kategoryczny, rodzicielski sprzeciw)...Pan N. odruchowo bierze Córcię na ręce, żeby Jej przy okazji nie zadeptano...Ja mam dziwne odczucie, że do tego nie pasujemy...
     - Proszę do gabinetu...Musimy porozmawiać...- słyszę sympatyczny głos Dyrektorki...
     Tłum się przed Nią rozstępuje, a my kroczymy niczym orszak weselny...
Ufff...
     - No i co ?? Skrzypce ?? - pyta nas w gabinecie Dyrektorka...
     - Nie mamy skrzypiec, a na zakup nas nie stać...Pianino też nam się raczej w mieszkaniu nie zmieści...Mogą być organy ?? - wyrzucam z siebie, bo analizy przeprowadzone w domu dawały jasny wynik...
     - Organy ?? Wykluczone !! - oburzenie aż kipi w głosie Dyrektorki...- Organy to nie instrument !! - dodaje...
Orzesz...(ko)
I w tym właśnie momencie wchodzi do gabinetu postawny, starszy Pan...
     - To mój Mąż...- przedstawia Dyrektorka...- Jeśli się zdecydujecie na skrzypce, będzie uczył Waszą Córkę...Mąż ma przywilej wybierania sobie uczniów...- precyzuje...
Ło Matko i Córko...
     Starszy Pan nawet na nas nie spogląda, podchodzi do Córci...
     - Pokaż rączki...
Ogląda długo...Przymierza coś...Zgina...Prostuje...
     - Bardzo drobniutka jesteś...- mówi po chwili...- To będą ćwiarteczki !! 
     - Idealnie !! - odpowiada Dyrektorka...- Na magazynie mamy jedne ćwiarteczki !! Trzeba tylko wymieć struny i kupić kalafonię...
My jesteśmy niewidzialni...
Córcia znowu ma wypieki...My mamy mętlik w głowach...
     Niech będą skrzypeczki...
Choćby to ćwiarteczki były...
     Może takie ćwiarteczki mniej będą fałszować ??
     Po wyjściu z gabinetu możemy przeczytać komunikaty z tablicy, korytarz jest prawie pusty...
     - Jezusie...- wypsnęło mi się nieopatrznie...- Jak ja to wszystko ogarnę ??
     Córcia ma zajęcia cztery razy w tygodniu...Po dwie godziny...Szkoła Muzyczna na drugim końcu Zaścianka...Dzieciaki chodzą do szkoły...Pan N. pracuje na zmiany...Pierworodny trenuje karate i uczy się angielskiego...Jeszcze gimnastyka korekcyjna i basen...No i pies...
Zostają wrotki albo teleportacja...
Spojrzałam na Córcię...
Stała na końcu korytarza i z całych sił przytulała futerał z tymi "ćwiarteczkami"...
Wieczorem w domu, pięknie pościeliła dodatkowy jasieczek i spała razem z tymi ćwiarteczkami, przytulona do strun...
     Niech będą wrotki...
Wszystko mi jedno...
     Może to jest właśnie to co pokocha na całe życie?? 
cdn...

13 komentarzy:

  1. Bardzo ładna... nazwa.
    Powodzenia!
    Chciałem dzwonić
    z podziękowaniem
    za jajeczko, ale...
    nie ma takiego numeru.
    Zbysio dziękuje
    i się rewanżuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz wpisany stary numer !! Wyślę sms-kiem nowe namiary...;o) A Panu Zbyszkowi nieodmiennie przesyłamy dobre życzenia...;o)

      Usuń
    2. Ja dlatego Zbysia cenie,
      że ma u Pań powodzenie!!!

      Usuń
    3. Trudno nie paść przed urokiem,
      kiedy Zbysio rzuci okiem...;o)
      A niektórzy poświadczają,
      że Zbysie po prostu tak mają...;o)

      Usuń
  2. Ja się wtrące prozą. Bardzo mi się podoba Twoje podejście do Twoich pociech i ta żywa radość z ich sukcesów...No - tak nawiasem mówiąc ciekawe czasy cię czekają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak przez moment byłam zagubiona, czy nie o wnusi już mowa:))
    Ale się cofnęłam i już wiem.
    I co z niej wyrosło???

    OdpowiedzUsuń
  4. Bożesz, jakie przeżycie..... Zazrdaszczam troszkę muzycznych talentów. Tak bym sobie czasem pospiewała nie kalecząc jakiegos ucha....
    Przypomina mi sie, ze jak byłam jeszcze u szkół, to moja wychowczyni stwierdziła, że ludzie uzdolnieni plastycznie maja często też doskonały słuch. W moim wypadku, oraz moich Żuków, absolutnie sie to nie sprawdza...... :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to instrument już jest, ma nawet poduszkę :-) A jak zacznie grać!...

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzruszyłam się...
    Lecę dalej czytać:-)

    OdpowiedzUsuń