Każdy ma taką chwilkę, taki dzień, który wprawia go w nostalgiczny nastrój, w którym tęskni za czymś, czego nie umie nazwać, a każdy przyswojony bodziec wprawia w jeszcze głębszą zadumę...Z wiekiem jest to najczęściej dzień urodzin...Przemijanie nigdy nie jest dobre...
No chyba, że przemija złe...
Jak zawsze jestem w opozycji...
Dzień urodzin wyzwala we mnie raczej złość niż nostalgię...Na wszystko co mi się nie udało, na wszystko co spaprałam...
To nie jest rozpamiętywanie "ku idei"...To raczej rachunek sumienia i pokuta w jednym...Bywam mało tolerancyjna dla mojego "ja"...
Moja poprzeczka ciągle jest zawieszona zbyt wysoko...
Na drugie imię powinnam mieć Ambicja...
Ale jest dzień, w którym wpełzam w głąb i nie ma siły, która by mnie wyciągnęła...
8 marca...
Dzień, w którym ponad trzydzieści lat temu zostałam matką...
Nie tą dumną Matką Polką...
Zostałam taką zwykłą matką...Tą od prania pieluch...Tą od nieprzespanych nocy...Tą od pierwotnego lęku o swoje potomstwo...
Może dlatego ten dzień stał się taki ważny...
Spoglądam na Syna i widzę wszystkie swoje wzloty i upadki...Wszystkie sukcesy i porażki...Nawet czuję na policzkach wszystkie wylane przez ten czas łzy...
Analizuję marzenia...Te nasze - rodzicielskie...I te Jego - marzenia bez granic...
Jego marzenia się zmieniły...
A moje ?? Nasze ??
Co takiego wydarzyło się przez te lata ??
Ile z tych marzeń można było zrealizować inaczej ??
Ilu słów można było użyć innych ??
Skąd posiada się wiedzę jak być rodzicem ??
Coraz więcej pytań, coraz mniej odpowiedzi...
Mając dwadzieścia lat po protu "się wie"...Po trzydziestce "się działa"...Po czterdziestce przychodzi "rutyna"...Po pięćdziesiątce czas na ocenę "wyników"...
Czy zrobiłabym "coś" inaczej ??
Zapewne...Nikt nie ma ścieżek idealnych...
Moje idealne nie były...Często "na zakręcie"...Ciągle "pod górkę"...
Los umiał urozmaicać moje "szare" życie...
Wiecznie walcząca...
Nostalgia powoli przemija...Codzienność zajmuje miejsce wspomnień...
Serducho kołacze coraz wolniej, stabilniej...
Mijają dni...
Kolejny rok odhaczony w kalendarzu zdarzeń...
"Poprzeczka" znowu dynda wysoko nad głową...
Lubię to...
Ja się urodziłem pierwszego maja.
OdpowiedzUsuńŚwięto Pracy tak uczczone,
Usuńbędzie szumnie obchodzone...;o)
Ja 25 maja. W dacie urodzenia mamm piątek co niemiara sama zas na piątkę nie jestem niestety.
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas też robie sobie rachunek sumienia.Coraz częściej- ku mojemu ogromnemu zdumieniu wychodze na plus w tych rozrachunkach.
Czy , coś zmieniłabym - wiele gdyby było to możliwe. Generalnie -zmieniłabym młodość - Tego się nie da zrobić więc już przestałam rozliczać tamten czas.
Jeśli chodzi o ambicje - no cóż - nigdy ich nie miałam zbyt wygórowanych a dzisiaj - no cóż dzisiaj nawet jakby co to po co. Ja już tak troszkę na drugim brzegu...
Ambicja jest dobrym bodźcem do działania...Drugi brzeg ?? Może być jutro albo za trzydzieści lat...To szmat czasu...;o)
UsuńJa nie mam głowy do urodzin, bo na drugi dzień jest Sylwester:))
OdpowiedzUsuńUrodziny nie wywołują we mnie nostalgii, raczej zdziwienie. Za każdym razie nowa data mnie dziwi a czasem śmieszy.
A co do patrzenia wstecz..., Tak, chciałabym pewne sprawy poprowadzić inaczej, ale czy efekt byłby lepszy, czort wie. Nigdy się tego nie dowiem...
I to jest w tym wszystkim najlepsze...Można sobie porozważać "co by było gdyby", a efekt końcowy i tak pozostanie bez zmian...;o)
UsuńNie robię obrachunków przed za, minęło nie wróci, czy żałuję? nie, zdecydowanie, było ciężko, bardzo wszystko na mnie spadało, wiec jednak nie, i tych dobrych i tych gorszych, jednak nie
OdpowiedzUsuńj
To gorsze daje smaczek temu lepszemu...;o)
UsuńBez dołków nie byłoby górek, a więc inaczej się nie da. Tak, jak nie da się zmienić czasu przeszłego.....;o)
OdpowiedzUsuńA Ty za wysoko tej poprzeczki nie podnoś, lepiej usiądź na Wrzosowisku z kubeczkiem herbaty i naciesz widokami.....;o)
Tak bez rozpędu ?? Niepodobna...;o)
UsuńCzym więcej myślisz tym do nielogicznych wniosków dochodzisz tak przynajmniej jest zemną.Pewnie że po oczach dają niektóre złe decyzje złe wybrane drogi ale ja staram się myśleć prosto a prostota ta polega na tym ze każdy mój wybór każda decyzja w momencie jej podejmowania musiała być z tych w miarę najlepszych bo inaczej bym jej nie podjęła.Doświadczenie czasami pokazuje jak nietrafne były to decyzje ale teraz i my myślimy inaczej bo od momentu podjętej decyzji minęło właśnie 30 lat.Nie ma co siebie katować myślami co by było gdyby bo to juz i tak nic nie zmieni.W rozliczaniu sie z podjętych decyzji ambicje na nic się zdadzą bo one jak robaszek gryzą od środka.Natomiast nigdy nie można pozbawiać się marzeń bo tu akurat zawsze wszystko się zdarzyć może.
OdpowiedzUsuńJa za duzo nie myslę bo mogłabym dojsc do wniosku ze więcej na minus niz na plus jest. Buziak dla cię Panno ze Wrzosowiska:)
No cóż...Życie to koło...Równie dobrze jutro może przytrafić się to co miało miejsce trzydzieści lat temu...Dobrze wiedzieć czy iść znajomą ścieżką, czy skręcić na "manowce", albo na Wrzosowisko...;o) Ja lubię analizować...;o)
UsuńGordyjko i ja to robię ale nie robię tego jak kiedyś żeby rozkładać na czynniki pierwsze. teraz robię to tylko w sprawach że tak powiem bierzących.Tak przy nich potrafię dzień i noc przewracać mielić i jeszcze raz przewracać.:)
UsuńNie przesadzaj z tym mieleniem, bo z takiej mąki chlebusia nie będzie...;o)
UsuńNie analizuję już. Idę do przodu, pomimo, że czas by już przystanąć.... Jako, że jestem beznadziejnym nadwrażliwcem, każda analiza czy rozpatrywanie przeszłych sytuacji - kończy się dla mnie żle. Zbyt dużo się działo, (i dzieje nadal). Chcę ciągle zaczynać od nowa, ale wiadomo, przeszłość molestuje czasem upierdliwie....
OdpowiedzUsuńDlatego staram się nie rozpatrywać w sensie "co by było gdyby". Zbyt dużo mnie to kosztuje...
Czasem tylko przychodzą refleksje. Np.teraz: To są moi synowie, wow, czy to możliwe? Co zrobiłam właściwie, że stali się tak wspaniałymi młodymi ludżmi. Co uczyniłam, że jestem z nich taka dumna?
No i takie tam.....
Dlatego moje przeszłe błędy, decyzje czy niewole - nie mają znaczenia, choć gdzieś tam pozostawiają swe piętno. Bo one też uczą. Czy żałuję, że zrobiłam to czy tamto? Czasem, ale to już się nie zmieni, a gdybym zadecydowała inaczej, byc może wyszłoby jeszcze gorzej......
Do przodu owszem...Ale z analizą i przynajmniej dwoma planami w kieszeni, a potem drobne podsumowanie, nawet w sytuacjach ekstremalnych...Na Artystę się nie nadaję...;o)
UsuńOch, plan to ja zawsze mam, albo 2.....Tyle tylko, że często jakiś mój plan jest "dopasowywany" i aktualizowany do realiów. Już tak właśnie jest. Właśnie chodzi oto, że każda analiza kończy się katastrofą. Może dlatego, że życiowych katastrof było zbyt dużo w moim życiu. Chcę więc pamiętać, podsumowywać a nawet analizować te momenty nieliczne, ktore według mnie, udały mi się. Pewno zupełnie niechcący.....bez konkretnego planu :-).
UsuńNo i z innej beczki, (tak a'propos artyzmu): moja Siostra twierdzi ostatnio: >ty byłaś zawsze taki Szalenie Spokojny Człowiek, odbiło ci na starość, cycóś?...<<
Widać plany i piorytety się zmieniają...
"Cycóś" musi w końcu zadziałać !! My szaleństwo mamy w genach, więc takim Szalenie Spokojnym Człowiekom przyglądamy się podejrzliwie...;o)
UsuńGordyjko, nie lubię mówić o przemijaniu, ale niestety to temat, który nas nigdy nie ominie. Niestety... :( Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDlaczego niestety ??To co przed nami też może być piękne...;o)
UsuńNie lubię takich podsumowań. Mam okropną skłonność do przeżywania wszystkiego od nowa, a to czasem bardzo boli... Urodziny dla mnie też są takim czasem. Dziwne, jak często zamiast wspominać to, co było piękne i dobre, to się skupiamy na tym, co było źle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Taka natura Człowieka...Szczególnie takiego, który ma połowę szklanki pustą...;o) Od dzisiaj wspominamy tylko "śliczności"...;o)
UsuńTo rozumiem, że Ty dopiero po 'trzydziestce" jesteś bo bardzo intensywnie działasz!!!!
OdpowiedzUsuńI niech to trwa Gordyjko najmilsza!!!
:-)
Po "trzydziestce"...;o) To pewne...;o)
Usuń