Każdy wie, że to Kobiety dbają o tak zwane ognisko domowe...Że to Ich właśnie rolą jest, dbanie o rodzinne ciepło...Że to One głównie, sterczą przy kuchenkach, aby Ich Stada napełniły brzuszki ciepłą strawą...
Czyli ??
Wieki mijają, zmienia się Świat, zmieniają się technologie, zmieniają się wyznania, a Kobiety, niczym w starożytnym Rzymie, w dalszym ciągu, jakby awansem, pozostają Westalkami...
No cóż...
Bogini Westa jest bardzo wymagająca...
Dobrze, że przynajmniej tej cnoty do czterdziestki zachowywać nie trzeba...No i z tymi przewiewnymi, białymi szatkami trudno by było wytrzymać w naszym klimacie...
Ale, że dbałość o ognisko domowe jest naszym zadaniem, to fakt...
Dlaczego akurat Westalki mi się wspomniały ??
Podobno niezbadane są ścieżki gordyjskich bajdurzeń...
Tym razem jednak, mam podparcie w praktyce...
Pan N., wiedziony jakimś niewyobrażalnym instynktem, zapytał mnie kilka dni temu...
- A może takie coś kupimy ??
Serducho zadrżało mi na widok przesłanego obrazka...
Echhh...
Ileż ja się nakombinowałam, żeby "ten" kawałek ściany udekorować wyraziście...
Wypisz, wymaluj, tylko takie rozwiązanie ciągle mi się na duszy kładło...
Tyle, że techniczny zmysł podpowiadał...
W M3 ??
Zapomnij !!
No to duszyczka łkała, a pamięć starała się zapomnieć...
Dokąd znowu nieopatrznie, na tą ścianę nie spojrzałam...
Orzesz...(ko)...
Chyba mnie ta ściana prześladować będzie do końca żywota...
Jakąś nadzieję realizacji ukrytego pragnienia, dawało zakupione w październiku Wrzosowisko, ale kilkuletni plan zagospodarowania nie pocieszał...
Toż Westalka powinna być dziewczęciem płochym, dziarskim i przynajmniej teoretycznie urodziwym...
Każdy dzień przemawiał na moją niekorzyść...
Co prawda "płochością" i "urodą" nigdy nie grzeszyłam...Ale dziarskości miałam zawsze nadmiar...
To może na Westalkę wystarczy ??
No to gapiłam się w ten obrazek z roziskrzonymi, niczym dwa domowe ognisko oczami...
Kilka dni później...Kilka maili później...I kilka rozmów telefonicznych później...
Ja rozpakowywałam pudła, a Pan N. dzierżył w dłoniach ukochaną swoją wiertareczkę...Nieodmiennie powtarzając, iż był to nasz najlepszy zakup w życiu...
Nie zaprzeczałam, bo wiertarka była rzeczywiście bardzo słusznym nabytkiem...Niezawodna jako wiertadełko i jako "młot"...
A że prace remontowe kochamy pasjami...
Po godzinie nasze oblicza rozpromieniały się żywym ogień...
Pan N. sięgnął po paliwo, a ja po zapalarkę...
Piromani...
Ogarnęła nas nieodparta żądza posiadania ognia...
Ogniska...
Kominka...
I ta właśnie westalska żądza spowodowała kolejną, domową rewolucję...
Mamy kominek !!
Mamy ogień...
Teraz jestem Westalką pełną gębą...:o)
Wow,......:))))
OdpowiedzUsuńI aromaterapię mamy awansem...;o)
UsuńWow fajnie, kominek to taka przyroda w domu :-)))
OdpowiedzUsuńZ przyrody to on ma tylko kamienie...;o)
UsuńSuper :) Czyli nawet w blokowym mieszkaniu można spełnić swoje kominkowe marzenie :) A musieliscie podłączyć się do jakiegoś komina, czy wywietrznika?
OdpowiedzUsuńNie ma podłączeń...:o) To biokominek na biopaliwo...;o)
UsuńBio to bio :)
UsuńWażne, że ogieniek się świeci i ciepełko grzeje...;o)
UsuńAtrakcji u nas i nie połowa,
OdpowiedzUsuńbo jest kuchenka ale... gazowa!
Naszą "gazóweczkę" też pochwalić muszę,
Usuńbo przeszła wzorowo przeglądu katusze...;o)
Spółdzielnia tak o nas dba,
Usuńże coroczny przegląd mam.
Coś to kiepsko Was sprawdzają,
Usuńże wybuchy się zdarzają...;o)
U nas wcale
Usuńi to stale!
No Kochana , a mnie serce się ściska, tak bardzo chciałabym mieć, ale nie będę miała, bo dom jest drewniany i rozum mi mówi nie
OdpowiedzUsuńale gratuluję!
i cieszę się, bardzo
j
Drewniany domek to rzeczywiście duży problem...
Usuń