poniedziałek, 20 października 2014

O Zatoczce Bastusia, pewnym Apaczu i moście, który spowodował bezdech...

     Kolejny dzień miał być spełnieniem moich marzeń...
     Mój historyczny bzik miał otrzymać pożywkę, jakiej już od dawna mu nie dostarczałam...
     Teraz odczuwałam lekki historyczny głodek, więc czas było "spałaszować" coś konkretnego...
     Ale nim przeniesiemy się w odległe wieki, czas na przyjemności przyziemne, żeby nie powiedzieć "przywodne"...
     Słoneczny poranek powitaliśmy przed Pensjonatem, oczekując na naszego Gospodarza, Milana, który na ochotnika zaproponował nam morską wyprawę łodzią motorową...
Stan oczekującego "Pogłowia" ewidentnie Go zaskoczył...
Poza kilkoma wyjątkami, stawili się wszyscy...
Milan podzielił nas na dwie grupy i ruszyliśmy...




     Fale nie huśtały, ciepły wiaterek ogrzewał kosteczki, słoneczko rozpędzało się do grzania...
Było cudnie...
     Milan wysadził nas na pomoście i zrobił malowniczy nawrót...
Zgrzytttt...
I zamarliśmy na tym pomoście...
     Nasz Gospodarz rzucił sobie chorwackim "mięskiem", a my zrozumieliśmy w lot przyczynę owych złorzeczeń...
Mimo wieloletniej praktyki, Milan władował się na podwodny kamień...
Widocznie zapomniał, że byliśmy dobę po odpływie...
Druga grupa przybyła samochodem...
Silnik w łodzi nie przetrzymał tego zderzenia...
Ten incydent, niewątpliwie zepsuł nasze nastroje...
Życzliwość Milana była niesamowita, więc czuliśmy się jakoś pośrednio odpowiedzialni...
     Urok Adriatyku czyni jednak cuda i po kilku kwadransach zawładnął naszymi umysłami...
Poszukując ładnej plaży zabłąkaliśmy się do malowniczej zatoczki...Hmmm...No cóż...Tam właściwie wszystkie zatoczki są malownicze...
Ale ta była szczególna, bo po pierwszym rzucie okiem została nazwana przez nas Zatoczką Bastusia...
     To było idealne miejsce do morskich podbojów dla naszego Wnuczka !!
No i Zatoczka okazała się wyjątkowo łaskawa...
Po kwadransie mieliśmy ogromną stertę muszelek...Różnorakich...


Pan N. rozpoczął dogłębne (dosłownie) badanie zatoczki...


     W wyniku owych badań odkrył jedną sztukę jeżowca i coś co było jakby kudłate i posiadało rurkę...Tajemniczy kudłatek pozostał dla nas zagadką...
A my, po wspaniałej, morskiej kąpieli wróciliśmy do Pensjonatu, żeby ogarnąć się trochę przed czekającą nas podróżą...
     Kierunek Zadar...
Ale, ale...
Z naszym Przewodnikiem Szymonem nic nie było takie proste jakby się wydawało...
     Najpierw zarządził postój tutaj...


Poznajecie ??
To tutaj kręcono sceny do filmu o pewnym Apaczu...

Tak, tak...To Winnetou...
Najbardziej znany Indianin na Świecie...
     Film nakręcany był właśnie w Górach Dynarskich, a nasz Gospodarz grał w nim nawet postać jednego z Indian...
Niestety nie wiem, w którym odcinku...
     Trudno się dziwić twórcom filmu, że wybrali właśnie te plenery...


Fakt ten uwieczniony jest na specjalnej tablicy...


Zagonić nas na Busa było niełatwym zadaniem...Chociaż klimatyzowane wnętrze było niezłą kartą przetargową w panującym upale...
Obietnica kolejnej niespodzianki podziałała...



     Widoki z tego mostu zapierały po prostu dech w piersi...
     Oddech wstrzymywało również tempo wykonywania fotek...Dostaliśmy trzy minuty...
Echhh...Szymonku...
     Gdyby nie perspektywa historycznej pożywki, to byś mnie tasakiem od tego mostu nie odkuł...;o)

12 komentarzy:

  1. Pięęęknie, co za wakacje wspaniałe :-)
    A Winnetou znam znam , szkoda ,że nie osobiście :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo Kochani!
    Podróżuję razem z Wami!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech te jugosłowiańsko - indiańskie klimaty :))) Mogli w dolarach zarabiać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem w czym zarabiali, ale spożycie rakii na pewno wzrosło...;o) Żeby Indianie bardziej malowniczo spadali z koni...;o)

      Usuń
  4. Coś wspaniałego! Jest co wspominać. Bedzie jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  5. Łomatko! Pierre Brice! To taki hollywoodzki amant z serii tych, których nie znosiłam. Wolałam czytać Karola Maya ;-) Ale pejzaże cudne :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow co za widoki !!! a dziś rano właśnie wspominałam filmy o Winnetou, zabawne, a tu masz gordyjka go zna ;)

    OdpowiedzUsuń