wtorek, 11 lutego 2014

Scenariusz do mydlanej opery...

     Serduszka na prawo...Serduszka na lewo...Czyli widomy znak, że za kilka dni zagoszczą Walentynki...
I chociaż owo Święto ma tyluż Zwolenników co Przeciwników, to 14 lutego jest "sercowy"...
Sama skorzystałam z tej okazji, bo cóż to szkodzi poświętować ?? 
     Przeciwnicy "sercomanii" zaraz będą przytaczać, że Walenty to był taki Święty od chorób psychicznych i innych epilepsji, że asymilujemy kolejne "obce" Święto...
No cóż...To wszystko prawda...
A kiedy spojrzy się na podobizny Świętego Walentego to również zrozumiałym się staje powiedzenie, że "miłość bywa ślepa"...
Hmmm...
Urodziwy to On raczej nie był...
Ale serducho miał dobre...
     Święty Walenty żył sobie w Cesarstwie Rzymskim, kiedy owym cesarstwem rządził mało sympatyczny Klaudiusz II Gocki...
Ani się ten Władca specjalnie w historii nie zapisał, ani bohaterem szczególnym nie był, ale jeden z jego edyktów spowodował, iż imię Walentego zapisało się w historii Świata...
Cesarz Klaudiusz postanowił, iż w jego Cesarstwie nie wolno się żenić mężczyznom między 18-37 rokiem życia...
Czymże panowie tak Klaudiuszowi podpadli ??
Niczym...
W tym wieku obowiązywała służba wojskowa, a żołnierz żonaty był znacznie mniej skłonny do czynów heroicznych...
Rozsądku Klaudiuszowi odmówić nie można...
Ale przecież nawet w III wieku krew wodą nie była, a na wezwanie miłości człek głuchym być nie mógł...
I tutaj właśnie wkracza Walenty...
Wówczas jeszcze nie taki święty...
     Ów Kapłan dostojny hurtem udzielał ślubów właśnie owym "cesarskim wyrzutkom"...
Na pohybel...
     Służby wywiadowcze też już wówczas nieźle działały, więc czyny Walentego zaraz zostały Cesarzowi przedstawione...
     Rach ciach i zamknęli Biedaka w lochach...

     Siedział sobie Bidulek w tej celi, siedział...A że towarzystwo miał ograniczone, więc często rozmawiał z Córką swojego strażnika...
No i od słowa do słowa...Gadka szmatka...
I ziiiuuuutttt...
Walenty zabujał się totalnie...
Panienka też się zabujała, bo na szczęście Walentego niewidoma była, więc Jej mógł każdą ciemnotę o swojej urodzie wcisnąć...
I pewnie by sobie tak romansowali to pierwszego kursu dzikiego bociana na południe, gdyby nie to, że znowu znalazł się jakiś "życzliwy" i o amorach Walentego, Cesarzowi doniósł...
Walenty został skazany na śmierć...
     Koniec ??
A gdzieżby...
     Przeddzień egzekucji Zakochany Chłopak napisał do swej Oblubienicy list...Zapewne był to list miłosny...Chociaż niestety dowodów na to nie osiadam...W każdym razie list był...
Jedno jest pewne...
     Ową epistołę Autor podpisał..."Od Twojego Walentego"...
Ot co !!
     A żeby smaczku dopełnić to zgładzono Biedaka 14-go lutego 269 roku...
     I tak czcimy corocznie owo dzieło piśmiennicze przez Walentego wyprodukowane i mord okrutny na Nim wykonany...
     Jak nic scenariusz do mydlanej opery...

19 komentarzy:

  1. Pismo było
    jednak nie te,
    bo nie Brajla
    alfabetem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię by czytać nieboga umiała...
      Pewnie następnego Kapłana poderwała...;o)

      Usuń
    2. Czyli to prosto
      z tego wynika,
      nie pisz do tego
      co nie przeczyta.

      Usuń
    3. Dumam pomału...
      Może namaluj ?? ;o)

      Usuń
    4. Najlepiej... powiedz,
      wyjdzie na zdrowie.

      Usuń
  2. Pieknie, pięknie...ładna historia...i taka smutna...
    Ja już byłam w kinie ku czci Walentego :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że zapamiętano tą historię...;o)
    Z przyjemnością pracuję z dzieciaczkami nad produkcją czerwonych serduszek...;o)
    To miły temat i świetnie jednoczy grupy!.....:o) A ile wyznań można zobaczyć!...o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tragiczna historia:) Jeszcze nie tak dawno nie lubiłam tego święta, a teraz pomału przekonuję się do tej "nowoczesności".
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Walenty, choć pewnie nie taki święty jak go malują :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa historyja,oj ciekawa! I tak mi się żal tego nieurodziwego Walentego zrobiło.... Chyba Walentynkę zrobię. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I koniecznie podpisz "od Twojego Walentego"...;o)

      Usuń
  7. Lubię ten dzień (bo jakie to "święto", na Boga?), a historii o świętym nie znałam. Bardzo wzruszająca. Przynajmniej jedno solidne uzasadnienie tych obchodów, bo już z takim Mikołajem to ja mam same wątpliwości:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty głośno nie mów, bo się Mikuś dowie...;o)

      Usuń
  8. Często gloryfikujemy ludzi i zdarzenia , które dawno przeminęły.Nikt nie udowodni jak było naprawdę, to i cuda można opowiadać.Gdybyśmy poznali prawdę, to niejeden ze stołka by spadł.Chociaż nie raz prawda da się ujawnić.Pamiętam na studiach mieliśmy na bardzo wysokim poziomie filozofię.Mówiło się, że matematyka jest przy filozofii, a nie na odwrót.Nie mniej jednak wykładowca był bardzo powściągliwy co do subiektywnych ocen i starał się podawać tylko fakty.Pomimo, że prawdopodobnie był skrajnym wyznawcą Marksa i Engelsa, to postać Tomasza z Akwinu przedstawił w sposób oględny bez komentarzy.Obraz świata przedstawiony przez świętego przyjęłam jak każdego innego filozofa.Kiedy po latach dowiedziałam się szerzej o głoszonych przez niego poglądach, w szczególności w stosunku do kobiet,to chciałam krzyczeć.Przecież tego nie wolno ukrywać i jeszcze mieć go za świętość.Skandal.Pozdrawiam.Ula z dawnotemu.goob.pl
    Podłączam się u Ciebie jako anonimowy, bo inaczej komputer sobie nie życzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu Świętych ma bardzo "ciekawe" życiorysy...;o)

      Usuń