wtorek, 12 listopada 2013

"Beczka soli", po której pozostał niesmak...

     - Cześć...- usłyszałam z boku...
     - Oooo...Cześć !! Wieki całe...- odwzajemniłam powitanie...
     - Czy my się gniewamy ?? - zapytała...
     - Hmm...Można by tak to określić...- odpowiedziałam z uśmiechem, bo sama nie wiedziałam jak określić stan naszych stosunków...
     Do M. zapałałam sympatią od pierwszego wejrzenia...To było lata temu...Kiedy Pierworodny poszedł do "zerówki"...
Z grona "nawiedzonych" Mamusiek tylko Ona wyglądała stabilnie...
Co to znaczy praktyka...
Do "zerówki" prowadziła młodszą Córkę...Starsza właśnie zaczynała edukację w szkole średniej...
M. była starsza ode mnie o dziesięć lat...
     Spotkania "na korytarzu" zamieniły się wkrótce w spotkania "na kawę" i z biegiem edukacji naszych Dzieci przerodziły się w przyjaźń...
Hmmm...
Trochę dziwnie to dzisiaj brzmi...
     Dzieliłyśmy się radościami...Kłopoty też dzieliłyśmy równo...
     I chociaż byłyśmy jak "ogień" i "woda", trwało to niezmiennie przez wiele lat...
     Czasem nasze kontakty były sporadyczne...Czasem całe dnie spędzałyśmy razem...
     Kiedy rozbudowywałam Firmę, M. była pierwszą Osobą, która przyszła mi do głowy...
Zaufanie...
Niezbędny czynnik, aby człowiek mógł spać spokojnie...
M. została moją "prawą ręką" w Firmie...
Jej wyważone zdanie ceniłam ponad wszystko...
A Ona, czasem przejmowała się tą moją Firmą bardziej niż ja...
     Kiedy zamykałam część, w której pracowała M., próbowałam Ją nakłonić do "przekwalifikowania"...
Odmówiła...
     - Nie ogarnę tego wszystkiego...Jak to mówisz...Jestem "atechniczna"...- perswadowała...
     Z żalem przyjęłam Jej decyzję...
I nagle nasze kontakty jakby nożem uciął...
     M. spotykana przypadkiem odburkiwała mi "cześć"...Nasze spotkania odeszły w niebyt...
Nie mogłam tego pojąć...
Analizowałam  słowa...Analizowałam sytuacje...I nijak nie mogłam dojść przyczyny...
A może...
Może M. chodziło o jakieś pieniądze ??
Z reguły jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę...
Tyle, że właśnie Ona, wiedziała o Firmie wszystko...Wszystko a nawet więcej...
     Każda myśl o naszej przyjaźni powodowała ukłucie w sercu...
Dlaczego ??
     - Wiesz dlaczego ??- zapytała mnie przy spotkaniu...
     - Nie mam pojęcia...- wyznałam...
     - Jedna z Pracownic powiedziała, że mnie do Niej obgadywałaś...- zreferowała mi problem M....
     Ciemno mi się przed oczami zrobiło...
     - Ja Ciebie ??- wydukałam...
     - Tak...- oświadczyła Przyjaciółka...
     - I tyle lat milczałaś ?? I nie przyszłaś mnie zapytać ?? - nie mogłam w to uwierzyć...
     - Czekałam na okazję...- wyznała M. ...
Moją duszą szarpały na przemian złość i smutek...
     - Czy ja kiedyś obgadywałam do Ciebie którąś z Pracownic ?? - zapytałam, bo niedorzeczność tej sytuacji mnie druzgotała...
     - Nie...Ale...- zaczęła niepewnie M. ...
     - I uwierzyłaś, że mogła bym obgadywać Ciebie ?? - dopytywałam...
Przyjaciółka milczała...
     - Powiedziałam Jej, że Ci wszystko powtórzę...- wyszeptała...
     - Ale nie powtórzyłaś... - wyrwało mi się z głębi serducha...
Milczenie...
     - Jak mogłaś uwierzyć obcej Kobiecie, że dla kilku słów była bym gotowa zniszczyć naszą przyjaźń ??- zapytałam chyba bardziej siebie niż M. ...
     Siedziałyśmy na ławeczce...Patrzyłyśmy sobie w oczy...
     - Musimy się spotkać...- stwierdziła M.
     - Musimy...- wyszeptałam...
Ale moja dusza dygotała...
Nie wiem czy musimy...
     M. była jedynym moim Przyjacielem przez wiele lat...Jedyną Osobą, której zaufałam, poza Najbliższymi...Podejmując wiele decyzji kierowałam się Jej zdaniem...
     Kim ja byłam dla Niej ??

18 komentarzy:

  1. Hm.... Oto jest pytanie? Kim byłaś dla niej, skoro niesprawdzone słowa przecięły coś, co było piękne! Ach, życie.... czy wszystko musi być takie trudne?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywste, że dla niej to nie była prawdziwa przyjaźń. Zapewne tłumaczy się tym, że w momencie usłyszenia takiej nowiny, poczuła, że na Tobie się zawiodła i to ją strasznie zraniło, dlatego się odsunęła, ale... jak się z kimś jest tak blisko, to chyba można prosto w oczy powiedzieć, co się ma na wątrobie i co nas dręczy. Tak myślę, ale może tylko ja tak myślę?...

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż...Wychodzi na to, że jesteśmy w mniejszości...

      Usuń
  3. Smutne to Gordyjko. Obojętnie, co sobie pomyślała - POWINNA to przedyskutować z Tobą. Im dłużej w sobie gryzła, tym bardziej zaczynała wierzyć bzdurom - to takie ludzkie :( Prawdziwa przyjaźń radzi sobie z pomówieniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwa przyjaźń wie, że takich rzeczy się nie robi...:o)

      Usuń
  4. Chyba to irracjonalna babska zazdrość o irracjonalne sprawy. typu że jesteście cudownym małżeństwem, albo, że jesteś młodsza i bardziej atrakcyjna, albo że jesteś szczupła, albo ze znasz się na technice itp a słowa usłyszane to tylko pretekst. Niestety niektóre baby są mistrzyniami w wymyślaniu problemów i pięknie tną bez znieczulenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kim byłaś, no właśnie, dobre pytanie? Nie wiem, nie mogę sobie tego wytłumaczyć, bo też miałam przyjaciółkę taką jedną jedyną, na dobre i na złe, i wiesz, nasza wielka przyjaźń rozeszła się po katach, nawiązywałam dwukrotnie kontakty niby wszystko było ok, ale od roku się nie odzywa, chyba już tak zostanie, amen
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sama nie wiem, czy lepiej znać przyczynę, czy jej nie znać...:o)

      Usuń
  6. Czasem tak bywa. To zawsze boli, ale takie nieporozumienia są wpisane w kontakty międzyludzkie. Dajcie sobie szansę, szkoda tej przyjaźni...

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze mówiąc nie rozumiem...Przyjaźń to przyjaźń takie sprawy wyjaśnia się na pniu. Dziwne, że znała Cię tak dobrze, ba uważała za przyjaciółkę, a uwierzyła...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pytanie, co to znaczy obgadywać? Może powiedziałaś coś całkowicie neutralnie, bez żadnej złośliwości, np., że źle wygląda. W domyśle, że trzeba by się nią zająć, bo może chora. A jakaś gęś puściła to w głupi sposób dalej i problem narósł... Niestety, nie da się uniknąć takich nieporozumień, ale szkoda, że ona nie przyszła i nie wykrzyczała ci swoich żalów. Miałabyś szansę się wytłumaczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choćby bardzo się starała to nie mam z czego się tłumaczyć...Natura taka...:o)

      Usuń