wtorek, 10 września 2013

Przewodnik Niedzielnego Turysty, czyli Przełęcz Kondracka...

     Poranek powitał nas złotymi promieniami słońca i nieskazitelnie błękitnym niebem...
     - Nie ma ani chmureczki...- nostalgicznie wymruczał Pan N.
     - Nie martw się...- odpowiedziałam...- może jakaś maleńka chmurka się nam trafi...
     No cóż...Marzenia powinny się spełniać, a marzeniem Pana N. było stanąć wyżej chmur...
     Przygotowania nie zajęły nam wiele czasu, kilka drobiazgów do spakowanego już właściwie plecaka, łyk gorącej kawy i w drogę...
     Kościelisko jeszcze drzemało...

     Idąc raźnym krokiem minęliśmy uśpione zagrody i kilku śpieszących do pracy Mieszkańców...
Dla nich to zwykły dzień...
Dla nas to dzień spełnienia marzeń...
Marzeń o wędrówce w Tatry...
     Cel ??
     Czerwone Wierchy...
     Kiedy wczoraj Młody zadzwonił i zapytał o plany naszą odpowiedź skwitował...
     "Ambitnie...Bardzo ambitnie"...
No cóż...Po kimś tą ambicję przecież dostał w spadku...
Ale i w mojej głowie plątały się tego poranka wątpliwości...
     "Czy dam radę ?? Czy wredny bolek nie odezwie się w międzyczasie ?? Czy wytrzymam kondycyjnie bez specjalnej zaprawy ?? Czy góry będą dla nas łaskawe ??"
     Bo w górach trzeba mieć szczęście...
     Pierwszy etap osiągnęliśmy po kilkudziesięciu minutach...
Gronik...

     Mijaliśmy pozamykane budki i śmialiśmy się głośno...
     - Otwieramy szlaki !!
     Leśna ścieżka wiła się malowniczo, ptaszęta dotrzymywały nam towarzystwa na tym bezludziu, a my radośnie dreptaliśmy przed siebie...
     I nagle, wśród drzew błysnęło złotem, a naszym oczom ukazał się widok nieziemski...

     Wielka Polana w Dolinie Małej Łąki...
Królewskie Tatry powitały nas z fasonem...
     Przysiadłam na ławeczce nie mogąc pojąć tego piękna...Pan N. wbiegł na niewielki pagórek i usiłował to wszystko uwiecznić...

     Nieziemskie...Po prostu nieziemskie...
     Jak się mamy teraz zebrać i ruszyć dalej ?? 
     Jak pozostawić coś tak uroczego ??
     Jedynie nadzieja, że zobaczymy w górach równie rozkoszne zjawiska dodała nam motywacji...
Ale usiłowaliśmy zapamiętać wszystko...
I błyszczące na rosie promienie słońca...
I migoczące srebrem skały...
I surową jeszcze, ocienioną zieleń lasu...
Echhh...

     Trzeba szybko uciekać na szlak bo zostaniemy tu na zawsze...

     Emocje odrobinę opadły...Miarowy marsz przywrócił równowagę...
     Znaleziony przez Pana N. kosturek miał mi dotrzymywać towarzystwa i wesprzeć w razie ataku bolka...
Można maszerować...
Można...
Chyba, że Tatry będą chciały nas zatrzymać...
A starały się bardzo...

     Idealną ciszę przerywały co kilka minut odgłosy aparatów...
Zaczęłam się martwić, że baterie tego nie wytrzymają...Ale jak się powstrzymać ??

     Z lasu wydostaliśmy się kamienistą ścieżką, która ostro powiodła nas w górę...Komórki wylądowały w kieszeniach, bo trasa zaczęła być prawdziwie tatrzańską...
Z prawej osuwisko...Z lewej osuwisko...Metrowa ścieżka i zroszone rosą kamienie...
Za kilka godzin będzie tu słoneczko, więc trasa będzie bardziej przyjazna, ale teraz lekko nie jest...
Szlak ma już swoich gości...
Mijają nas radośnie uśmiechnięci młodzi Ludzie, z góry schodzą Ci, którzy wchodzili od Kuźnic...
Witamy się ze sobą, wymieniamy uwagi o trasie, ostrzegamy o niebezpieczeństwach...
Czyli na szlakach nic się nie zmieniło...
     Pan N. narzuca spore tempo...

     Ja z kosturkiem człapiemy tuż za nim...Chyba, że znowu skusi mnie jakiś widoczek...

     W kosodrzewinach było jeszcze gorzej...Tatry zaczęły odsłaniać swoje kolejne oblicze...
Jakby ostrzegały, że lekko i przyjemnie to już było...
     I nagle stajemy w Przełęczy Kondrackiej...
Ufff...
Udało się dotrzeć do kolejnego punktu...





Czyli ??
Czyli pora na śniadanko !!
I to "śniadanko na skale"...




     Po twarożku z rzodkiewką to ja mogę nawet w Himalaje...;o)
Ależ nam smakowało...
     Kiedy brzuszki napełnione już były należycie mieliśmy do rozwiązania pewien dylemat...
     - Na Giewont nie ma kolejki...- zaczął zachęcająco Pan N.
     - Chcesz nam dołożyć jeszcze jeden szczyt ??- pytam ze śmiechem...
     - Noo...Nie...- odpowiada Ślubny i tęsknie spogląda na naszą "Narodową Górkę"...
     - Mogę nie dać rady ogarnąć tego wszystkiego...- sceptycznie studzę zapędy Pana N.
     - Zawsze możemy zmienić plany...- kusi Ślubny...
Echhh...
     Siedzę i dumam...




Na Giewont ??


Czy na Wierchy ??
     Oto jest pytanie...

20 komentarzy:

  1. Gordyjko, piękne to wszystko, na Giewont nie ośmieliłabym się ruszyć ale pewnie Ty weszłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że choć babsko ze mnie gadatliwe to brakowało mi słów, żeby to opisać...:o)

      Usuń
  2. Czy szliście w dzikim tłumie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy szliście może 23 sierpnia tego roku.? Bo ja wtedy z familią cała lazłam przez Kondratową na Kopę Kondracką, potem z Drugą Połową zeszłam na Przełęcz Kondracką a potem na Małą Łąkę. Dzieci i wnuki poszły na Czerwone Wierchy i zeszły do Kościeliskiej. Się zbieram żeby o tym napisać, ale jeszcze sił nie odzyskałam.
    Nie ma piękniejszych gór na świecie niż Tatry!!!!!
    Pozdróweńki!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do odzyskiwania sił to się nie dziwię :o) Co do piękna Gór to bym dyskutowała...:o)
      Byliśmy dokładnie dwa tygodnie po Was...;o)

      Usuń
  4. Bardzo miło się czytało i oglądało - fajna relacja :) My w kwietniu zaczęliśmy od Ciemniaka, przeszliśmy Czerwone... i właśnie wylądowaliśmy na dokładkę na Giewciu, bo kolejki ani ludzi nie było zbyt wielu (a to się chyba rzadko zdarza) :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam :o) Przed wyprawą zbierałam wszelakie "rozumki" ;o)

      Usuń
  5. Dla takich widoków jak na Twoich zdjęciach to bym nawet chyba o bolku zapomniała, albo go przekupiła:))) Cudności, po prostu cudności:)
    Pozdrawiam Górołajzów:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie właśnie myślę, że Ciebie by z tej Polany żadna siła nie wyciągnęła...;o)

      Usuń
  6. Wczoraj miałam wsiadać w pociąg... i być właśnie w tym miejscu! Zawsze nieziemskie. Co jest w tych górach, że tak ciągną? Nie wiem. Dziękuję za wirtualną podróż, która odkurzyła miłe wspomnienia... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro lubisz się powłóczyć to zapraszam na dalszy ciąg...;o)

      Usuń
  7. Ach, och, ach! I tyle na dzisiaj!

    OdpowiedzUsuń
  8. Od dawna Was podziwiam, ale teraz to po prostu szczęka mi opadła......:o)

    OdpowiedzUsuń