Bardzo lubię tą Dziwuszkę...W czasie roku szkolnego często odwiedza mnie w drodze ze szkoły...Czasem przychodzi "pooglądać"...Czasem opowiada mi swoje szkolne przygody...
Tym razem przyszła z Mamą, a Ich wizyta zapowiadała się na dłuższą...Przyniosły spore archiwum do skopiowania...
- Jak tam wakacje ?? - zapytałam i zabrałam się do kserowania...
- Dobrze...- odpowiedziała Dziewczynka, a mnie uderzył Jej bardzo smutny głos...
- Córka była na koloniach w Chorwacji... - wyjaśniła Mama...
- Oooo...To się pewnie w Morzu cieplutkim pokąpałaś... - kontynuowałam rozmowę...
- Czasem...Jak Pan Ratownik pozwolił...- odpowiedziała Dziewczynka...
- Ratownika trzeba słuchać...- wtrąciłam...
- On nic nie mówił, On tylko gwizdał...- stwierdziła moja Rozmówczyni i dodała...- a jak przyjechała na wczasy Jego Narzeczona to już nawet nie gwizdał...
Mama Dziewczynki spojrzała na Nią zdziwiona, a mnie przeszło przez myśl, że z tym wyjazdem coś nie do końca jest "dobrze"...
- To jak ta Narzeczona przyjechała to nie kąpaliście się wcale ?? - zapytałam...
- Wcale...Czasem raz...Nasza Pani nie umiała pływać, więc siedzieliśmy na plaży...
- I co robiliście ??- drążyłam temat, bo gromada dziesięciolatków siedzących na plaży wydała mi się nienaturalna...
- Nudziliśmy się...- wyznała cichym szeptem Dziewczynka...- Pani albo czytała książkę, albo pisała coś na laptopie...
Orzesz...(ko)...
Taka wizja wakacji i mnie wydała się nudną...
Mama Dziewczynki przestała się przyglądać półkom i spoglądała na Córkę z zainteresowaniem...
- A jakieś wycieczki przynajmniej Wam robili ?? - zapytałam...
- Pojechaliśmy autobusem do jakiegoś Miasta, ale nazwy nie pamiętam...
- I co tam było ciekawego ?? - kontynuowałam "przesłuchanie"...
- Nic...Pani zaprowadziła nas do parku i dała "czas wolny"...Ławeczki tam były...- opowiadała Dziewczynka...
- A Pani gdzie była ??- nie wytrzymała "napięcia" Mama...
- Poszła...Chyba na zakupy bo potem miała kilka torebek...- wyznała Dziewuszka smutnym głosem...
- I tak siedzieliście ?? - dopytywałam, bo wyznania Młodej totalnie mnie zaskoczyły...
- Tak...Chłopaki pobiegli po lody, ale tam taka ulica była szeroka i jak potem chcieli wrócić to Ich jakiś Pan przyprowadził i nawet krzyczał na Nich, ale nic nie rozumieliśmy...
Oniemiałam...
Mama Dziewczynki z pobladłą twarzą osunęła się na krzesełko...
- Córcia...- wyszeptała...- czemu Ty nic nie mówiłaś...
Dziewczynka wzruszyła ramionami...
Skończyłam kopiowanie, spakowałam dokumenty, odebrałam należność...
Nim minęła godzina ponownie pojawiła się Mama Dziewczynki...Tym razem sama...
- Przepraszam, że zawracam Pani głowę...- zaczęła...- Co Pani o tym myśli ?? - zapytała...
- Że to granda !! - nie owijałam w bawełnę...
Kobieta pokiwała głową...
- Muszę coś z tym zrobić !! - podjęła decyzję...
- Koniecznie...- potwierdziłam...
O takim "tumiwisizmie" to ja dawno nie słyszałam...
O rany, ładna mi odpowiedzialność za dzieci ??!!
OdpowiedzUsuńPorażająca...:o)
UsuńBoze, toz ten personel chyba z jakiejs lapanki i za kare tam pojechal do pracy. Toz to cud, ze sie nic zadnemu dzieciakowi nie stalo !!!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy za karę, ale urlopki zmontowali sobie świetne...:o)
UsuńJa dzisiaj byłem w Orange
OdpowiedzUsuńi są nowe dużo młodsze
pracownice i trochę się zagotowałem,
bo pani (wygląda na nastolatkę),
stojąca przy ladzie z napisem: Informacja,
po każdym pytaniu odsyłała mnie
do... eksperta, do którego trzeba
pobrać numerek i odczekać
kilkanaście minut, więc z głupia
spytałem po co tu stoi zamiast
wywiesić kartkę: informacji
udzielają eksperci.
Miło mi było zobaczyć
jej minkę, ale też odpowiedzi
nie otrzymałem.
Pozdrawiam,
do eksperta idę jutro.
LW
Panienka miała robić "wrażenie" !! :o)
UsuńŻeby tylko ekspert nie wysłał Cię do panienki...:o)
Takie panienki powinny
Usuństać przed napisem Informacja.
Napisałem panienki bo dwie
zmieniały się co kilka minut,
a dodam, że "ekspertów"
było... troje.
LW
Czyli Panienki były zaporą przedekspertową...;o)
UsuńNapiszę złośliwie,
Usuńpo co podwajają zatrudnienie,
jak i tak numerek do "eksperta",
lub do kasy,
samodzielnie pobierasz z automatu?
LW
Takie cuda tylko w Orange...;o)
UsuńA ja widzę nie tylko problem w organizacji kolonii ale także w relacjach matki z córką.
OdpowiedzUsuńBo jesteś spostrzegawcza...;o)
UsuńDziwna ta matka, o nic córki nie pytałą po powrocie? Dopiero Ty z niej wszystko wyciągnęłaś? Ot, wysłała na kolonie i miała dziecko z głowy. Współczense rodzicielstwo.
OdpowiedzUsuńnotaria
A może Młodej łatwiej było opowiedzieć obcej Babie, niż smucić własnych Rodziców ?? Różnie to w życiu bywa...;o)
UsuńTrudno czasem przewidzieć co będzie lepsze...:o)
OdpowiedzUsuń