Kiedy dotarła do nas wieść, że Gdańsk jest zagrożony, nie zastanawialiśmy się długo...
Przecież nie możemy leżakować na urlopie, kiedy jedno z piękniejszych Miast narażone jest na pirackie ataki i grabież okrutną...
W szczególności, że jedno z zagrożeń dotyczyło naszych Przyjaciół pomieszkujących w Miastach nad Wisłą i ukochanego przez nas Krakowa...
Bladym świtem zapakowaliśmy więc trochę suchego prowiantu, broń ręczną, w której zapobiegawczo wyczyściliśmy karty pamięci (żeby się zmieściła większa ilość "Jeńców"), osiodłaliśmy naszego "rumaka" i ruszyliśmy szlakiem na północ...
Tam, gdzie kierowały się tłumy prawdziwe, by bronić naszego "okna na Świat"...
Do Twierdzy Wisłoujście...
Gdańsk znaliśmy "wyśmienicie"...To znaczy...Byliśmy w nim raz, jakieś dwadzieścia lat temu...
Poruszaliśmy się wówczas komunikacją miejską i w związku z tym zwiedziliśmy jedynie edukacyjnie Westerplatte...
Dzięki życzliwości Pana Kierowcy autobusu miejskiego nie zostaliśmy na owym Westerplatte do dzisiaj...
Tym razem korzystaliśmy z naszego rumaka "Naguska" wspieranego przez "Kaśkę"...
Ależ oni się spisali !!
"Kaśka" doprowadziła nas perfekcyjnie na miejsce...
Można nawet powiedzieć, że była odrobinę nadgorliwa, bo doprowadziła nas do Twierdzy Wisłoujście dokładnie tam, gdzie Turystom owego dnia przebywać nie było wolno...
Dzięki owemu sprytnemu "Kaśki" wybiegowi byliśmy świadkiem jak się nasi Wojownicy do walki przygotowują...
Już widzę jak Wasza wyobraźnia pracuję...Jak oczami duszy widzicie skrzynie materiałów wybuchowych i innej broni siecznej targanej przez Żołnierzy do Twierdzy...
Lipa !!
Chłopaki i owszem, targali kosze ogromne...Ale zawartość owych koszy nic z bitwą wspólnego nie miała, poniekąd...
Ziemniaczki, marchewka, dorodne pory...
Wszak wiadomo, że głodny Żołnierz to zły Żołnierz...
Chłopaki wnosili wiktuały na zupkę jarzynową...
Mało tego...
Gordyjka została na ową zupkę zaproszona !!
Nie skorzystałam...Fakt...Bo zupki jarzynowej nie lubię...Ale sympatię gordyjską zyskali nasi Żołnierze awansem...;o)
A Twierdzę Wisłoujście uważam za zdobytą...
Przynajmniej przez Gordyjkę...:o)
Uzyskawszy informacje gdzie też ulokować się nam należy, ruszyliśmy w dalszą podróż...
"Nagusek" zajął miejsce na promie...
To miał być jego dziewiczy rejs...
Ledwie Pan N. przekręcił kluczyk w stacyjce pojawił się Pan Promowy...
- Państwo na bitwę ?? - zapytał z uśmiechem...
- Oczywiście... - przyznaliśmy zgodnie, bo widać było, że jest naszym Sprzymierzeńcem...
- A czapeczki macie...?? - zapytał Pan Promowy z troską...
- Mamy !! - potwierdziliśmy stan posiadania...
- A picie macie ?? - dopytywał dalej Opiekun naszej przeprawy...
- Mamy...- pokiwaliśmy głowami, bo jakże ruszać w bój bez napitku...
- No to jesteście przygotowani... - potwierdził stan naszej gotowości bojowej Pan Promowy i dodał... - siądźcie sobie tam, koło tego banera...To najlepsze miejsce...Wszystko będziecie mieć jak na dłoni...
Pożegnał się z uśmiechem, a my byliśmy okrutnie wzruszeni Jego troską...
Ruszyliśmy w drogę...
"Nagusek" dzielnie to przetrzymał, a po kilku minutach zajął miejsce parkingowe w samym centrum wydarzeń...
A my udaliśmy się na rekonesans, bo bitwa na nieznany terenie to nie jest betka...
Teren trzeba znać !!
Dla niepoznaki ( gdybyśmy zostali poddani inwigilacji Wroga) głośno oświadczyliśmy, że ruszamy na poszukiwanie "kawy"...
Kawa do zwycięstwa jest równie niezbędna jak amunicja...
Ale o jaka bitwę chodzi? Toż pierwszy września za ponad miesiąc :-( Znowu czegoś nie doczytałam. Ale kamuflaż z kawą popieram.
OdpowiedzUsuńAzyl w Gdańsku do 1-szego września ?? Przednia myśl...:o)
UsuńCzy ja nie podpadnę aby,
OdpowiedzUsuńmówiąc głodny zwykle... słaby?
LAW
Żeby nie napisać: "słabowity"...;o)
UsuńNie dobrze to
Usuńdla kobity,
kiedy chłop jest...
słabowity.
LAW ;)
Mierne daje to wyniki,
Usuńkiedy Chłopak słabowity...;o)
Uważajcie co by nie być za blisko tej bitwy :-)))
OdpowiedzUsuńJakiś rykoszet nie daj Boże !!
Bo w tym cała jest kabała,
Usuńby nie dostać z samopała...:o)
Jak bez kawy podróżować
OdpowiedzUsuńi w potyczkach orientować?
To jak strzelać głupotami,
Usuńzamiast z prochem nabojami...;o)
Ooo...a ja bezrymowa jestem :( Konceptu przez to mi zabrakło (ale nadrobiłam wszystkie Twoje urlopikowe wpisy)i podziwiam za rowerowe osiągnięcia :)
OdpowiedzUsuńTwe słowo Maryjanko, nawet bez rymu warte każdych pieniędzy...;o)
UsuńNie doczytałam o bitwie, albo nie ma takiej informacji...Trudno się domyśleć, zwłaszcza że upał daje się we znaki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wszystko byś chciała od razu...;o)
UsuńNa razie zostały omówione "części składowe bitwy"...
OdpowiedzUsuńRozumiem, że ciąg dalszy nastąpi???
Jak tylko broń skompletujemy...;o)
Usuń