piątek, 1 marca 2013

Powrót do Carcassonne...

     Cóż jeszcze można opowiedzieć o Carcassonne ??
     Twierdza jest nazywana również Zamkiem Katarów...I wcale nie o infekcję tu chodzi...
     W XI wieku na terenie Włoch i Południowej Francji rozszerzała swe wpływy Sekta Katarów, uznawana do dzisiaj za największą "herezję" średniowiecza...
     Katarzy zajmowali się ponoć alchemią i magią...Ich wierzenia oparte były na dualizmie...
Świat to czyste zło...
Dusza to czyste dobro...
I co nie trudno zrozumieć, Katarzy uznawali jedynie siebie za czystych duchowo...
     Byli wegetarianami (więc wegetarianizm nie jest wcale wymysłem dietetyków), stosowali surowe posty i absolutny zakaz seksu...
     Największą jednak Ich przewiną było to, iż głośno krytykowali Duchowieństwo za materializm i zepsucie moralne...
Widocznie ten temat zawsze stanowił tabu...
     Jaka była władza Kościoła w średniowieczu to każdy zna z lekcji historii...
     Papież Innocenty III polecił wymordować wszystkich Katarów...
Całe Wsie...
Całe Miasta...
Problem "Katarów" przestał istnieć...
     Ale wróćmy do bardziej szczęśliwych losów Carcassonne...
     Carcassonne...Carcassonne...Carcassonne...
     Pięknie brzmi...Prawda ??
     Bo cóż może być piękniejszego niż imię Kobiety...
Tak...Tak...
     Ta potężna Twierdza nosi imię sławiące pewną Damę i Jej bohaterski (czytaj: przebiegły) wyczyn...
     W VIII wieku król Farnków Pepin Krótki ruszył zdobywać i wyzwalać południowe, francuskie ziemie...
Można to uznać za prawdziwą krucjatę, bo walki toczył głównie z "niewiernymi" Saracenami...
Szło Mu nieźle...
Odnosił zwycięstwo za zwycięstwem, aż dotarł pod mury Twierdzy Carcassonne...
Tfu...Tfu...Tfu...
Wtedy jeszcze nie Carcassonne...
     Ruszył na Twierdzę z "kopyta" i ku własnemu zaskoczeniu zdobyć Zamku nie zdołał...
Postanowił przemyślnie zamorzyć Mieszkańców głodem...
     Sztuka szpiegowska musiała nie być mocną stroną Pepina, bo nie miał Bidulek pojęcia, że w spichlerzach Twierdzy można trzymać zapasy ogromne (np.: 1000 szt zasolonych zwierzaków), a środkiem fortyfikacji przepływa rzeczka zabezpieczająca dostawy wody...
Oblężenie trwało kilka tygodni i Frankowie byli pewnie, że każda doba zbliża Ich do zwycięstwa...
     Zamkiem zarządzała wówczas Wdowa po Kasztelanie, Lady Carcas...

                           Jej popiersie przy bramie wejściowej...

     Kobieta może wątpliwej urody, ale o przymiotach intelektualnych wręcz nieprzeciętnych...
     Kiedy zapasy topnieć zaczęły w zastraszającym tempie, zarządziła utuczenie ostatniej, żywej świni i nakazała wyrzucenie mięsa za mury...
     Obleganie Twierdz nie należy niestety do rozrywek przyjemnych, i nie ma co mówić, Frankom też już brzuszki głuchym echem dudniły...
Widok utuczonego wieprza zrobił wrażenie...
Frankowie przyjęli za fakt, że w Twierdzy opływają w luksusy, kiedy Oni głodem przymierają...
Pepin Krótki od Twierdzy odstąpił...
     Lady Carcas rozejrzała się po opuszczonych polach wokół Twierdzy i nakazała na znak zwycięstwa bić we wszystkie dzwony w Mieście...
Krótko mówiąc...
Lady "Carcas sonne" les cloches...(Pani Carcas bije w dzwony)...
I tak już pozostało...
     Jedni owe czyny przypisują Pepinowi, inni Karolkowi Wielkiemu, chociaż synchronizacja dat w przypadku Karolka jest trochę wątpliwa, ale postać Lady Carcas opiewają wszyscy, a Jej posąg do dzisiaj stoi przy wejściu do Miasta...
Jest jeszcze coś, a właściwie Ktoś, kto czyni Twierdzę w Carcassonne wyjątkową...
Jak najbardziej współczesny...
Magik prawie jak Katarzy...
I wyjątkowy jak Lady Carcas...








11 komentarzy:

  1. Piękna legenda a może i prawda ??
    Widać tak już jest ,
    że i kiedyś kobiety musiały myśleć
    i dawać sobie radę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej kwestii niewiele się zmieniło przez wieki...;o) Tylko Twierdze już są nazwane...:o)

      Usuń
  2. No i proszę nieszkodzi ze nie piekna ale madra, i uratowała twierdzę i ludzi, a duchowieństwo popatrz na Watykan, pewnie Katarzy by sie przydali
    j

    OdpowiedzUsuń
  3. jantoni341.bloog.pl1 marca 2013 23:07

    Oh Gordyjko, oh Gordyjko,
    dwa razy czytałem wszystko,
    lecz to nie moje gapiostwo,
    a Twoje pisania mistrzostwo.
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och JanToni, och JanToni,
      liczko się Gordyjce płoni,
      Twe uznanie jak Oscary,
      aż nie mogę dać mu wiary...:o)

      Usuń
  4. jantoni341.bloog.pl2 marca 2013 20:17

    Tylem się w czytaniu biedził,
    a och nic przy odpowiedzi.
    LAW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam bieda przy czytaniu,
      ważny Twój kunszt przy pisaniu...:o)

      Usuń
    2. jantoni341.bloog.pl3 marca 2013 13:15

      Chociaż szukałem różnych pretekstów,
      to słów brakuję dla Twoich tekstów.
      LAW

      Usuń
  5. Taka ciekawa wyprawa w zamierzchłe czasy! Baby to zawsze się znajdą takie, co dają sobie radę z całym wojskiem i ich dowódcami.... ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zauważyłaś Joasiu jakie tam powierzchnie do malowania...;o)

      Usuń