Dwa tygodnie temu Pan N. wraca z pracy i komunikuje mi w przedpokoju...
- But mi się zepsuł...
A że skrupulatny był zawsze, więc do komunikatu słownego dołączył prezentację organoleptyczną...
- Masz te drugie to może jakoś do wiosny przebiedujesz...- potwierdziłam fakt uszkodzenia trwałego podeszwy...
Tydzień temu Pan N. wiążąc sznurowadło urwał "dziurki"...
- Urwało się...- zakomunikował...
Orzesz...(ko)...
Zawsze wiedziałam, że w Panu N. siły drzemią potężne, ale dlaczego prezentuje ją właśnie na obuwiu...??
Po oględzinach jasnym się stało, że miejsce obuwia jest na śmietniku, a Pan N. w perspektywie może pretendować do grona Braci Bosych...
- W sobotę jedziemy na zakupy... - zakomunikowałam i dusza moja załkała...
W odruchu obronnym w tygodniu ruszyliśmy "na Zaścianek", ale bez nadziei w duszach...
Jaki problem mamy, skoro sklepowe półki uginają się wręcz od towaru ??
Ano, Pan N. będąc jednostką nieprzeciętną, przeciętny jest w jednym wymiarze...W wymiarze swojej stopy...
Idąc z Nim na zakupy obuwnicze mam dziwne przeświadczenie, że cała męska populacja w Kraju ma numer obuwia 43...
Ni więcej...Ni mniej...43 i kropka...
Zaścianek zawiódł na całej linii, nie prezentując nam nawet jednej pary pożądanych cichobiegów, więc sobotni wyrok "zawiasów" się nie doczekał...
Jedziemy...
Miny mieliśmy nietęgie, nastawienie raczej negatywne, ale spróbować musowo trzeba..
Sześć godzin międzyregałowego błądzenia i do wniosków doszłam następujących...
Już wiem czemu Pani Anna G. zmieniła płeć...Jeśli nawet miałam jakieś wątpliwości do wczoraj, to wczorajsze, butowe zakupy moje wątpliwości rozwiały...
Pani Anna G. psychicznie tego nie wytrzymała...
Wymiękła...
Bo być Facetem w naszym Kraju lekko nie jest...(Badań międzynarodowych nie przeprowadziłam jeszcze)...
Czy zauważyliście jak traktowani są Mężczyźni ??
Na trzydzieści Butików oferujących modę kobiecą przypada ledwie jeden z odzieniem męskim...
W sklepach obuwniczych, na trzydzieści regałów z damskimi "szpileczkami" przypada jeden regalik z męskimi trzewikami, porozstawianymi na dodatek bardzo luźno...
Podobnie rzecz się ma z bielizną i kosmetykami...
Faceci to takie niekochane Dzieci Handlowców...
Wybór żaden...
Ani fasonów...Ani kolorów...Ani numeracji...
Rzeczonego "43" nie widzieliśmy ani jednej sztuki...
Zaczęłam skrupulatniej przyglądać się owym regałom...
W co mogła bym odziać Ślubnego, gdyby przyszła taka potrzeba ??
W nico !!
Po sześciu godzinach błądzenia zakupowego Pan N. byłby nie tylko bosy, ale i nagi...
Niczym ten święty turecki...
Widać Pani G. zauważyła te handlowe niedobory dużo wcześniej...
Wróciliśmy do domu ledwie żywi...
Pan N. siadł do kompa i zamówił sobie obuwie w necie...Ryzykowne, ale niezbędne...Do wiosny jeszcze kawał czasu...
Co przyślą ?? Zobaczymy...
Mam nadzieję, że nie sandały...
Ale tak szczerze mówiąc...
Ja Wam Chłopaki szczerze współczuję !!
Nie dość, że macie genetyczny wstręt do zakupów, to jeszcze Wasze poświęcenie nie jest doceniane...
Nic tylko płeć zmienić i lubować się setkami sweterków, torebeczek i szpileczek...
Nie wiedziałam ,że taki problem z butami...
OdpowiedzUsuńMoże to tylko u Was??
Aż sprawdzę w sklepach...
Jakby coś, to poprosimy traperki z kożuszkiem nr 43...:o) najlepiej w kolorze czarnym...;o)
UsuńWiem, że łatwo tak gadać, ale uniwersalny sposób jest taki, że trzeba kupować wtedy, kiedy coś ciekawego zobaczymy, a nie wtedy, kiedy kamasze spadną nam z nóg. Bo taka już jest złośliwość rzeczy martwych, że chowają się pod regał, kiedy ich szukamy. Dlatego trzeba je zaskoczyć i mając na nogach jeszcze całkiem dobry obuw, niby od niechcenia, przejść się między półkami. Z pewnością się coś trafi.:-)
OdpowiedzUsuńCzyżby czkawka z czasów komuny...?? :o) Lodóweczka na zapas...Telewizorek...Butki...I srajtaśma...:o)
UsuńJeszcze jesienią, przy MDM-ie
OdpowiedzUsuńdobrze prosperowała budka
(tak budka w dawnym stylu),
sprzedająca również obuwie
męskie. Wszystkie zakupy
ostatnich lat tam realizowałem
mimo sporych trudności
(ale gdzie indziej),
z męskim obuwiem nr 44-45.
muszę sprawdzić czy jeszcze
jest czynna, bo gdzie ja bym
kupował buty?
Życzę Wam realizacji..
pilnych marzeń.
LAW
My też mieliśmy taki sklepik...prawdziwa skóra, ręcznie szyte...ale Pan Szewc poległ przy marketowych cenach...:o(
UsuńO problemach odzienia i obuwia męskiego co nieco wiem. Mój syn (prawie 2 metry wzrostu) będąc w Gorzowie niestety musiał jechać do Poznania po buty i koszulę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dla "Makaronów" mamy fajne miejsce z garniturami...;o) Też mamy takiego "Przydługawego" i nóżka 46 :o)
UsuńOj, podziwiam! Nie znioslabym tyle godzin w sklepie z facetem. Sklepy to jedyne miejsce, gdzie bardzo mnie drażni obecność mężczyzn, którzy zabieraja mi tam przestrzń życiowa, grzebia między wieszakami, choć wiadomo, ze i tak się nie znają, choć wydaje im się, że jest odwrotnie. Jedyny moment, kiedy toleruję męża w sklepie to ten, gdy stoi przy kasie wyciągając kartę kredytową, w każdym innym przypadku wolę gdy czyta sobie jakąs ciekawa książkę na ławeczce przed sklepem, albo odpłynie w zupełnie dla mnie niezrozumiały rejon zegarków czy innej elektroniki. Wiem, dobrze to o mnie nie świadczy, taka męsko-sklepowa szowinistka jestem... no własnie, czytajac twoj post to innym okiem spojrzałam na panów, łaskawszym i tez wiem juz dlaczego pani Grodzka jest panią Grodzką.
OdpowiedzUsuńDla mnie zakupy same w sobie są traumatyczne...w sumie z zakupów najbardziej lubię ten moment przy kasie...koniec wyroku...odzyskuję wolność...:o)
Usuń