Od dwóch dni biję się z myślami...
Mówić - nie mówić...
Pisać - nie pisać...
Echhh...
Taką "bijatykę" to można by już było uznać za przemoc domową...
Myśli mnie okładają, a ja w tym starciu nie mam szans...Dobrze, że śladów cielesnych taka walka nie pozostawia, bo już bym wyglądała jak jakiś Gołota, albo inny Adamek...
Orzesz...(ko)...
Dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami ową nowiną, żeby nie było, że wiedziałam, a nie powiedziałam...
Dwa dni temu Pan N. przerwał ciszę oznajmiając...
- Coś mi się z kalendarzem porobiło...
Komunikat wcale we mnie nie wywołał żadnych odczuć wewnętrznych, bo pan N. to jednostka wielce zaradna, więc z byle kalendarzem powinien sobie poradzić migusiem...
- A dokładniej co nie działa...?? - zapytałam, żeby nie wyjść na gruboskórną i życiem małżeńskim nie zainteresowaną...
- Skończyły się...Obydwa...I służbowy i prywatny... - uściślał problem mój Ślubny...
- Jak to się skończyły ?? - nie ogarniałam problemu małym rozumkiem...
Pan N. od kilku lat korzystał z kalendarzy googla i przyznać trzeba, że ogromnie mu to ułatwiało egzystencję...
Pracuje Biedaczysko w takim systemie, że ani święta Go nie dotyczą, ani nawet zwykłe niedziele, a do tego pracuje na zmiany...
Kalendarz służbowy umożliwiał mu nawet w styczniu sprawdzenie jak też ułożyć harmonogram życia rodzinnego w Boże Narodzenie, albo innego Sylwestra...
Kalendarz prywatny to była dla odmiany skarbnica wszelkich "dat", o których istnieniu w kalendarzu powinien pamiętać każdy, szanujący się Mężczyzna (imieniny, urodziny i inne rocznice)...
- Jeden kończy się 7 lutego, drugi 26-go... - usłyszałam w odpowiedzi...
- Jak u Majów ?? - dociekałam i podejrzliwie przyglądałam się Małżonkowi...
- Muszę to jakoś naprawić... - Pan N. nie potwierdził moich przypuszczeń, że ma coś wspólnego z grożącym Ziemi kataklizmem...
Od dwóch dni naprawia..."Przewala"...Czyści system..."Przerzuca"...Usuwa...
I lipa...
Kalendarze nijak nie mogą znaleźć reszty 2013 roku...
Jak zaczarowane...
Nie ma to tamto...Sprawa wygląda na poważną...
Wcale nie zamierzam w Narodzie paniki powodować, ale jeśli kalendarze Pana N. "nie ruszą", to co dalej ??
Po 7-dmym lutego można jeszcze ostatecznie te dziewiętnaście dni na "rezerwie" przejechać, ale 27-go to już kaplica, mogiła, czarny grób...
O la la , kalendarz ważna rzecz, bez niego ani rusz ??!
OdpowiedzUsuńMusowo mieć trzeba...;o)
UsuńI zaczyna działać cyfra roku,
OdpowiedzUsuńale liczę, że znajdzie się
jakieś rozwiązanie
albo jakaś inna forma
kalendarza, bo jak coś
dobrego... za darmo,
to choćby strumieniem
reklam po pewnym czasie
obdarują.
Pozdrawiam
i nie chce przeszkadzać,
ale proszę pozdrowić
Pana N
i może coś jemu...
podszepnąć.
LAW
Oczywiście
UsuńLICZBA roku.
LAW
Pewnie coś miłego ??...;o)
UsuńKażde miłe słowo,
Usuńdo... akcji namową.
LAW
Siódmego powiadasz...? Ufff to moje urodziny jeszcze się załapią w kalendarzu Pana N, a nawet kilka dni pozostanie :)))
OdpowiedzUsuńNa leczenie syndromu dnia wczorajszego...;o)
Usuńno to trzeba coś z tym fantem zrobić moja Droga bo tak się żyć nie da, nie dość, że nas straszyli w grudniu to teraz jeszcze wy? ja nie mogę, znowu migotania dostane(tffffuuuuu) wiec dbając o siebie zadbajcie i omnie i szybciutko zróbcie coś z tym kalendarzem a może w chiński przechodzicie za kilka dni chiński Nowy Rok!
OdpowiedzUsuńj
Migotko nasza miła, Ty nas nie strasz, bo my już i tak wyjątkowo wystraszeni...;o) A propozycja kolejnego Sylwka, nie powiem...Kusząca...:o)
UsuńTo zbyt poważna sprawa, więc może tak po prostu zacząć od zera, od nowych narodzin, od nowego wiersza? I w zupełnie innym portalu....tylko bez rocznic, imienin i udawać niemowlę? Po wystawionych choinkach ubranych w bombki będzie widać, że Sylwester niedługo.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo dobry plan...;o)
UsuńO cholera to Ci dopiero kłopot, chłopina pogubi sie całkowicie, musisz mu jakoś pomoc odnaleźć resztki kalendarza :)
OdpowiedzUsuńBędziemy z metra krawieckiego odcinać...;o)
Usuń