Do dzisiejszego dnia spory w Świat idą, czy kres dobrobytu Zaścianka to było działanie okrutnego diabła, złośliwej Baby, czy świętego Jana Kantego...
Co ma ze Srebrnym Grodem ów Święty wspólnego ??
Otóż, Jan z Kęt jak już tylko nauki w Krakowie pokończył i święcenia odebrał, to Proboszczem w Zaścianku został...
I to akurat żadnym bajdurzeniem nie jest...
Człek to był światły, dobry okrutnie i miłosierny nieziemsko...
Do dzisiaj słynie z owej przygody, kiedy to w lesie został napadnięty przez zbójców i ograbiony doszczętnie...Prawie doszczętnie, bo wypuszczony przez zbirów odnalazł w połach swoich habitów jeszcze jeden zaplątany w szaty grosik...
Jan Kanty grosz w dłoni trzymając do zbójców wrócił i przepraszał ich gorąco, że usta kłamstwem splugawił, bo w szatach jeszcze jednego grosza odnalazł, a rzekł im, że już niczego więcej z dobrodziejstw ziemskich nie posiada...
Tak to zbójców wzruszyło, że Mu cały zrabowany majątek oddali...
Takie to serducho czyste posiadał Jan Kanty...
Kiedy nastał w Olkuszu, Gród kwitł wspaniale...Srebra i ołowiu był dostatek...Mieszkańcy w dobra opływali...A co za tym idzie jakoś o Bogu w tym swoim dostatku coraz bardziej zapominali...
Imprezowali ile im tylko sił wystarczało...
Co niedziela grzmiał Jan Kanty z ambony, napominając i tłumacząc...
Prosił...Nalegał...Zamkniętymi wrotami do Raju straszył...Nijak było do rozumów przegadać...
Niby wszyscy w czasie Mszy głowy potulnie spuszczali, a po nabożeństwie na hulanki gnali...
W końcu, nawet świętości Janowi z Kęt nie wystarczyło...
Widząc bezcelowość swojej posługi, publicznie w czasie Mszy Mieszkańców i Gród cały przeklął, po czym dobytek spakował i do Krakowa się przeniósł...
Wielkie musiał mieć Jan Kanty u Pana Boga poważanie, bo ledwie kilka lat wystarczyło, a Gród i Mieszkańcy w ruinę popadli...
Nie wiem czy to z racji wstydu jaki odczuwali, czy żal do Jana Kantego aż tak bardzo Mieszkańców Srebrnego Grodu trzymał, faktem jest, że dopiero w XVIII wieku obok Kościoła zbudowano Kaplicę Świętego Jana Kantego...Dokładnie w tym miejscu, gdzie kiedyś dobrotliwy Proboszcz mieszkał...
Choć to maluczkich wina,
OdpowiedzUsuńto ich z miłości... przeklinał?
LW
Proboszcza bezsiła,
Usuńtak im porobiła...;o)
Cóż mieli pecha do świętego :-)
OdpowiedzUsuńJakiś wyjątkowo był nerwowy...;o)
Usuń... a morał z tego taki, że duchowni nie powinni przeklinać, bo jeszcze nie daj Boże się sprawdzi:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gordyjko:)
Raz to podobno i Księdzu wolno...;o)
UsuńNiestety, do dzisiaj na wsi polskiej jest niedziela, msza a później lejemy w gardło ile wlezie,....
OdpowiedzUsuńj