środa, 5 września 2012

Takie sobie świętowanie...

     W piątek Młodzi mieli rozpocząć przygotowania do podróży poślubnej, a my mieliśmy podjąć ostateczną decyzję, w którym zakątku Kraju świętować zamierzamy rocznicę ślubu...
Wyzwania były spore...
I na wyzwaniach się skończyło...
     Młodzi przygotowań nawet nie rozpoczęli, bo Synowa wróciła późnym wieczorem z delegacji i ducha w sobie ledwie czuła, a my jakoś wcale nie mieliśmy polotu do wymyślania świętowania, widząc podający za oknami deszcz...
Po naradzie plemiennej postanowiliśmy sobotę przeznaczyć na zakupy...
To akurat było rozwiązaniem rozsądnym, bo i Młodym się parę drobiazgów na wyjazd przyda i my parę rzeczy mamy w "pamięci"...
     Odwieźliśmy więc "dropsika" do znachora, bo ma w międzyczasie przejść drobny remoncik i ruszyliśmy na podbój marketów...
Młodzi jakoś wcale nie przejawiali ochoty porzucania naszego towarzystwa, mimo, że czasu na przygotowania mieli coraz mniej...
No cóż...
W sumie wiemy, że fajni jesteśmy ;o), ale rozsądek musiał wziąć górę...
Odstawiliśmy Młodych pod domek, nie zdradzając Im naszych dalszych wędrówkowych planów...
A plany były, że ho ho...
     Najpierw poszliśmy nakarmić ciałka (tutaj powinnam opisać pewną pizzę serwowaną w jednym z krakowskich marketów, ale że mam dzisiaj bardzo łaskawe usposobienie, a w słowniku języka polskiego nie znalazła odpowiednich porównań, więc napiszę tylko, że pizza owa była zbrodnią nad owym szlachetnym pokarmem), tym razem do "paszodajni" sprawdzonej, uzupełniliśmy zakupki i ruszyliśmy do kina...
     W założeniach miało być to dzieło mało ambitne i bardzo rozrywkowe..."Niezniszczalni 2"...
     Od razu się przyznam, że lubię kino akcji, żeby nie było, że się matrona pacha, a nie wie gdzie...
W "Niezniszczalnych" grają wszak wszyscy "bohaterowie" owego kina, których przez lata podziwiałam na małym i dużym ekranie...  


     Strzelanka, efekty, zadyma na całego, dowcipne teksty i podteksty,  i coś czego się po tym filmie nie spodziewałam...
     Przesłanie...
     Może owo przesłanie jest skierowane do wąskiego grona widzów, ale jest...
     Przesłanie mijającego czasu...
     Twarze "Bohaterów", jak to mawia Andrzej Poniedzielski, nie są już nawet poorane zmarszczkami...to szkody górnicze...
     Sylwetki noszą jeszcze ślady treningów i dbałości o "masę mięśniową", ale teraz okrywa je raczej świetnie dobrana, maskująca "defekty" odzież...
     Szybkość działania maskuje strategia taka bardziej...spacerowa...
     A w tym wszystkim dowcip i ogromny dystans do siebie...
Oni nie ukrywają, że mają już swoje latka i młodsi nie będą...Nie tworzą legendy "dla pokoleń"...
Po prostu byli "legendami", a teraz świetnie się tym bawią...
Przy okazji bawi się również widz...
     Jedno jest pewne, że jeśli śmiech to zdrowie, to ja wyszłam z kina dużo zdrowsza, niż weszłam...A śmieć się przestałam dopiero w połowie drogi do Zaścianka...
     Jeśli więc potrzebujecie dobrej zabawy i znacie tych Panów z poprzednich "wcieleń" (każda scena to odniesienie do przeszłości) to polecam wizytę w kinie...
Niech Wam idzie na zdrowie...:o)



11 komentarzy:

  1. A myślałam, że to chała ...
    Pójdę zachęcona przez Ciebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. jantoni341.bloog.pl5 września 2012 14:31

    Mięśniowcy i kopacze,
    chyba też to zobaczę.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele tam znajdziesz treści,
      ale dowcipu sporo się mieści...;o)

      Usuń
    2. jantoni341.bloog.pl6 września 2012 21:40

      A ja już od laty
      lubię te tematy.
      LW

      Usuń
  3. Lubie tylko dwóch z tych wszystkich a to za mało i dlatego nie pójdę niestety
    j

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio byłam na Epoce Lodowcowej w 3D, więc Niezniszczalnych pewnie też zaliczę:) Skoro można się pośmiać, to czemu nie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Epoka to tak bardziej pacyfistyczna jest...;o), ale Fiefióra kocham ogromnie...;o)

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę, skorzystam z Twojego polecania i w niedługim czasie obejrzę ten film, też wolę się szczerze posmiać, ostatnio uśmiałam się na stary juz filmie " sposób na blondynkę" cały dom się trząsł razem ze mną:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba troszkę odbiega tematycznie od "sposobu na blondynkę"...;o)

      Usuń