Wczoraj nawiedzili nas Młodzi z niespodzianką...
Po telefonicznym uzgodnieniu, że Ich powsinogowaci Rodzice jednak zamierzają sobotę spędzić w domeczku, wparowali w porze podwieczorku, taszcząc dwa spore pudła...
Ło Matko i Córko...
Na pierwszy rzut oka widać było, że coś kombinują...
Wykombinowali...
Przywieźli nam w darze przepiękny album, przepięknych zdjęć ślubnych wykonany przez znanego Wam już od kilkunastu tygodni Tomusia...
Jak zawsze Tomuś się spisał...
Oko się zaszkliło...
Dusza z radości okrutnej aż zapiała z radości...
Z nieskrywaną przyjemnością wróciliśmy pamięcią do lipcowych wydarzeń...
A potem...
Potem Pierworodny przypomniał sobie, że ma przy sobie fotograficzny zapis Ich podróży poślubnej i wsiąknęliśmy na calusieńki wieczór...
8GB zdjęć...
Ponad 2200 plików...
Cudności...
Siedziałam sobie na kanapie i delektowałam się Zamkami nad Loarą...Spływem kajakowym...Winnicami...I magicznymi uliczkami maleńkich francuskich Miasteczek...
Aż się w głowie kręciło od tego dobra...
Ale kiedy zawędrowaliśmy do Carcassonnne, całkiem mnie rozmiękczyli...
Przedreptali caluśką Warownię...A moja uszczęśliwiona duszyczka co i rusz wydobywała z siebie...Achhh...Ochhh...Echhh...
Prawdziwy francuski maraton...
Dzisiaj jestem tak zmęczona, jakbym sama te kilometry "trzaskała"...
Czy mam fotki ??
Mam wszystkie...Ale nie ma mocy abym je była w stanie ogarnąć na tyle, by Was w tą podróż zabrać...Na to trzeba wielu zimowych wieczorów...
Mam nadzieję, że będzie je po trochu dawać tutaj...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Francję i francuskie klimaty :-)
Postaram się :o) jak mnie te gigabajty nie przywalą...;o)
UsuńI ja także, czekam na fotorelację :)
OdpowiedzUsuńObiecuję...;o)
UsuńNo to pech, zamki nad Loarą i tyle wspaniałych miejsc, moja wnuczka jest Francuzką, choć mieszka w Polsce i ze mna przemierza tę swoja Francję, chociaż nie powiem druga babcia jest spod Wersalu (brzmi nieźle?) a dziadek jest Bretonczykiem, fajny mixt, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBretonia brzmi pięknie...;o) Wersal mi się nie podobał...;o)
UsuńNo to pokazuj nam co jakiś czas piękną Francję.. Ja Wersalem byłam zachwycona, chociaż będąc dwa razy ani razu nie udało mi się wejść do komnat Marii Antoniny :(
OdpowiedzUsuńKanciapka za kanciapką...wszystkie takie same...;o)
OdpowiedzUsuńPoczekamy,zobaczymy,
OdpowiedzUsuńdaleko jeszcze do zimy.
LW