wtorek, 20 marca 2012

Ku przestrodze...

     Wiosna sama w sobie powoduje, że nam się w głowach "kanarki lęgną", więc postanowiłam dzisiaj na poważnie...
     Co prawda temat miał być inny, ale że Krzysiaczek pierwszy klawiatury dopadł i o motocyklach nabazgrał to się powtarzać nie wypada...Chociaż przyznam się szczerze, że jak Siora mi dzisiaj na gadule rzuciła, że sobie Siostrzenica nabyła swoje marzenie w kolorze słonecznym to aż mi się dusza skurczyła !! 
Ja wiem, że Dziewczyny magicznie wyglądają na motocyklach, że otoczenie aż dech wstrzymuje gdy ściągając kask rozrzucają malownicze loki na widok publiczny, ja wiem, że marzenia trzeba realizować...Ale...
Echhhh...
No dobra...Miało nie być o motocyklach...
     Kilka dni temu wszedł Klient i poprosił o zamienniki tuszy do drukarki pewnego modelu na literkę "L"...
Spojrzałam na numerację, sprawdziłam u Dystrybutorów i...
     - Nie mam...  - odpowiedziałam...
     - Tyle tuszy Pani ma, to może się i te gdzieś zapodziały...- Klient próbował odwołać się do mojej sklerozy...
     - Mogę zapomnieć zjeść śniadania, ale jakie mam tusze to pamiętam... - odpowiedziałam zgodnie z prawdą...
     - A tak orientacyjnie ile mogą kosztować ?? - dopytywał szczęśliwy posiadacz drukarki na literkę "L"...
     - Komplet oryginałów trzysta złotych, zamienniki około dwieście pięćdziesiąt...- wyrzuciłam jednym tchem i patrzyłam na reakcję Klienta...
     - Co ??!! - wyrwało mu się z piersi...- ja mniej za drukarkę dałem... - wyjęczał...
     - Pewnie promocja była... - mruknęłam pod nosem, ale Pan miał dobry słuch...
     - Była...w markecie... - potwierdził...
     - A Panu się wydaje, że ktoś Panu będzie robił prezenty w tym markecie ?? Czym tańsza drukarka tym droższe tusze...taka to i promocja... - wyraziłam sprawdzone już poglądy...
     - Orzesz...(ko)...- wyrwało się Biedakowi...
     - Zanim się kupi drukarkę trzeba sprawdzić jak wygląda późniejsza jej eksploatacja... - wyrzuciłam powtarzaną po wielokroć formułkę...
     Pan wyszedł w kiepskim nastroju "nabitego w butelkę", a właściwie "w drukarkę", a ja wzięłam się za układanie na półkach...
     - Następny "oszczędny"...?? - zapytał Pan N. z serwisu...
     - Nooo...to była promocja przez duże "p"..."płać pieniądze"..."płać pieniądze"..."płać pieniądze"...

6 komentarzy:

  1. Dokładnie miałam to samo jak kupowałam dla syna pierwszą drukarkę. To było wiele lat temu nie pamiętam więc marki, ale to że kupiona okazyjnie pamiętam! Problem nastąpił przy wymianie tuszu. Było tak jak opisałaś... No cóż zapłaciliśmy tzw. frycowe i potem kupowaliśmy tak bardziej z głową...
    Pozdrawiam serdecznie:)
    Ps. Teraz rozumiem o co chodziło z tymi motorami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez chwilę myślałam, że podglądasz nasze gaduły...;o)

      Usuń
  2. ...jak to się mówi?
    Płaczę i płacę... a okazje to zawsze są dobre... do nabicia w butelkę :(

    OdpowiedzUsuń
  3. w sprawach technicznych zrzucam odpowiedzialność na mojego ślubnego a on tez lubi promocje a później krzyczy, ze za drogo płaci za tusz a ja za dużo drukuję (wcale nie)
    j

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też niestety już kilka razy zostałam oszukana na takich "promocjach". Pozdrawiam serdecznie.:-))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Ty Rodorek wiesz o co chodzi z tymi motorami to Ty mi to powiedz, bo ja to wiem co z tymi drukarkami raczej - a na motocyklach to jeździłam jak ruch był mniejszy a teraz to ech ...

    OdpowiedzUsuń