środa, 1 lutego 2012

Śpiewać każdy może...


     Baba Jaga jak sama nazwa wskazuje moją ulubioną Babcią nie była…Fakt, że owo miano odziedziczyłam po Dziadku Stefciu, niczego nie zmienia…
Baba Jaga preferowała chłopców, a że ja mimo usilnych starań chłopcem nie byłam, więc nasze sympatie rozjeżdżały się w czasoprzestrzeni.
     Póki Dziadzio roztaczał nade mną swe anielskie ramiona, istnienie Baba Jagi było przeze mnie zauważalne jedynie w porach karmienia…Sytuacja się drastycznie zmieniła, gdy ukochane moje Dziadusiątko odeszło do nieba grać w pokera z aniołami…
     Zostałam „dzieciakiem z kokardką”…na kokardce wisiał klucz od mieszkania…
Pozyskana w ten sposób swoboda wcale mi nie przeszkadzała, bo naturę mam kocurowatą i lubię własne ścieżki wyznaczać…
Baba Jaga postanowiła jednakże, iż teraz dołoży starań, aby Jej wnuczka jedyna, stała się godna owego miana…
     Pierwszą zauważalną zmianą było napakowanie mojej szafy sukienkami…
     Ło Matko i Córko...
     Ilością posiadanych „koroneczek” i „falbaneczek” mogłabym obdzieli pół sporego miasta…pech chciał, że Baba Jaga była z zawodu i zamiłowania krawcową !!
Jakich ja mąk okrutnych doznawałam stojąc „godzinami” na stole i przymierzając dzieła przez Baba Jagę tworzone !! Ileż łez wylałam krokodylich słysząc zakazy w ilościach hurtowych : „ nie właź na drzewo”, „ nie łaź po płotach”, „złaź z tego słupa”, „ nie graj w piłkę”…każdy z zakazów był okraszony standardowym zwrotem:
„ bo zniszczysz sukienkę !!”.
     A czy ja się tej sukienki prosiłam ??
     A czy Babcia stała kiedyś na bramce w żabocie z koronki ??
     A kto powiedział, że dziewczynka nie powinna chodzić w spodniach ??...
     Wszystkie moje pytania pozostawały bez odpowiedzi, a w Baba Jadze ugruntował się pogląd, że wnuczka Jej się trafiła „wielce nieudana”…
     Rodzice uszczęśliwieni samym faktem posiadania „opiekuna” na moje żale byli głusi…
     Kiedy już pewna byłam, iż Baba Jaga osiągnęła szczyt udręczania swej potomkini…
     - Ubieraj buty !! Idziemy do Kościoła !! – usłyszałam z nagła.
Dzień był powszedni, więc komenda owa wydała mi się dziwną…Z żalem wielkim oderwałam utęsknione oczęta od kolegów grających właśnie na podwórku w piłkę i z bolesnym westchnieniem spełniłam babciną zachciankę…
Ciekawość mnie jednak zżerała…
     - Babciu…A po co my idziemy do tego Kościoła ?? – wypaliłam zauważywszy, że Babcia nie kwapi się z wyjaśnieniami.
     - Dzisiaj jest Organista…do chóru Cię zapiszę !! – walnęła Baba Jaga we mnie „sierpowym”.
Jak nie walnę pupskiem o podłogę !! Aż echo w kamienicy poszło…
     - Babciu…litości !! Przecież ja słuchu nie mam za grosz !! Pajaca ze mnie zrobisz !! – i zobaczyłam siebie stojącą w czarnej, długiej kiecce z ogromnym koronkowym żabotem i miauczącą jakieś chóralne frazy…
     - Nie marudź !! Bieganina za piłką dobra jest dla chłopaków !! Dziewczynki śpiewają !! – usłyszałam wyrok „bez zawiasów”…
     Oglądaliście „Krzyżaków” ??...Tą scenę kiedy Zbyszko z Bogdańca idzie na ścięcie ??...
No to ja wyglądałam jeszcze gorzej !!
Tyle, że w okolicy nie grasowała żadna Danuśka z rąbeczkiem.
     Szłam i modliłam się o wszystkie możliwe
kataklizmy…burze…tajfuny…gradobicia…z porwaniem przez kosmitów włącznie…
     Umrę…umrę jak nic !!
     Przed Kościołem zebrała się już spora rzesza potencjalnych
chórzystów…Siadłam niczym potępieniec na przykościelnym murku…
     Czekałam zgonu…
     - Nasza kolej !! – wrzasnęła na mnie Baba Jaga po dłuższej chwili…
Wepchnęła mnie do maleńkiej izdebki i zatrzasnęła drzwi…
     - Co zaśpiewasz ?? – zapytał Organista.
     - A muszę ?? – zapytałam logicznie.
     - A nie chcesz ?? – Organista odbił „piłeczkę”.
     - Pewnie, że nie… - wydusiłam z siebie i zrobiłam „prapremierę kota ze Shreka”…
     - A kto chce ?? – Pan Organista zapytał mnie rozbawiony.
     - Baba Jaga… - wyszeptałam spoglądając z lękiem na drzwi…
     W życiu nie słyszałam tak głośnego śmiechu…rżało Chłopisko pełną piersią !! A co spojrzał na moje znękane oblicze to rżał jeszcze głośniej…
     - No cóż…skoro śpiewać nie chcesz to musimy coś na Twoje kłopoty zaradzić…- wydusił z siebie w końcu… - chwilkę pogram na organach, Ty coś tam pod nosem pomruczysz, a Babie Jadze powiemy, że jesteś alt, a dla altów to teraz nie ma miejsc…
     Nadzieja we mnie zaświtała, ale że chóralne terminologie obce mi były zupełnie, zapytałam…
     - To ja alt jestem ??
     - No nie wiem jeszcze…a nie chcesz być altem ?? – zapytał Organista ogromnie jeszcze rozbawiony.
     - Mogę być…- odpowiedziałam z zastanowieniem i przystąpiliśmy do realizacji planu…
     Baba Jaga wielce była zawiedziona…Postawą Organisty, że się na wielkim moim talencie nie poznał i tym, że Jej się taka niedorobiona wnuczka trafiła…na dodatek alt…
      Zły humor wylała w całości na moich Rodziców, którzy nijak nie mogli pojąć jakie zbrodnie popełnili…
      Pewnym jednak się stało, iż Baba Jaga absolutnie wykluczyła swój udział w dalszym procesie wychowawczym takiego wyrodka…
      Mogłam ubrać spodnie i wrócić na podwórko…

7 komentarzy:

  1. Miałaś szczęście, że trafiłaś na takiego Organistę. Gdyby nie On śpiewałabyś bidulka altem, albo innym takim.A do tego te wszystkie sukienki, koronki, kokardki brrr...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale teraz jej ambicje spełniasz,
    chociaż w innej formie.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  3. No i proszę, moja sukienka cięgiem wisiała na podwórkowym trzepaku, co znaczyło, że jestem na boisku szkolnym i gram z chłopakami w piłkę, a ja pod sukienką zawsze miałam spodenki granatowe do wf wiec sukienka wisiała zawsze,
    j

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodorku...na chórzystkę to ja się nadawałam jak na zawodnika sumo...:o)

    JanToni...Baba Jaga miała takie podejście do "dziewczynek", że nie przypuszczam, aby którakolwiek Ją zadowoliła...:o)

    Jadwiniu...spodenki to była podstawa !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też miałam być chłopcem i nawet nim byłam przez pierwsze 10 lat swojego życia. A że tata chciał mieć syna, to mi nie zabraniał chodzić po płotach. No to chodziłam...Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  6. haha juz wyobrazam sobie Twoją Jagę jak sie wytrzachała hehe oj, a z ciebie taka poradka kobitka wyrosła :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozdrawiam Gordyjko:) Przerwa jakaś...?

    OdpowiedzUsuń