wtorek, 17 stycznia 2012

Walka z murzynkiem...



Kiedy murzynek na stole gości,
Pan N. dla niego nie ma litości. 

Ścieżkę do kuchni depcze wytrwale
dokąd na blaszcze jest choć kawałek.

Mlaska i cumka, okruszki roni,
kawałki ciasta chowa wciąż w dłoni.
Niszczy murzynka w tempie magicznym
choć kwandrans temu był cały, śliczny... 


Mord na murzynku już się dokonał,
blaszka puściutka jest namoczona.
Z Męża mi cała siła wyciekła...
"Może byś jakieś ciasto upiekła ?"

8 komentarzy:

  1. Łasuch z Pana N:) Następnym razem wydrukuj ten wierszyk i powieś gdzieś obok blachy z murzynkiem. Może wtedy Pan N zastanowi się nad swoim nieodpowiedzialnych zachowaniem:))))
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W życiu !! Napchane murzynkiem pysiaki są cudne...;o)

    OdpowiedzUsuń
  3. jantoni341.bloog,pl17 stycznia 2012 21:55

    Murzynek to pierwsze ciasto, które piekła moja żonka, a ja z Michałkiem je "degustowaliśmy".
    LW

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli też jesteś specjalistą od znikania murzynka...:o)

    OdpowiedzUsuń
  5. jantoni341.bloog,pl17 stycznia 2012 22:19

    Choć Antoni
    mam na drugie,
    Twój wpis dla mnie
    wielkim długiem,
    bo smakuje
    mi murzynek,
    że dziś zjadłbym
    chociaż krzynę.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma murzynka...
    pożarta krzynka...:o)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry murzynek nie jest zły :))) Nie pamiętam już, kiedy go piekłam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Stare przepisy mają moc cofania czasu...;o)

    OdpowiedzUsuń